PŚ w Pekinie. Polska drużyna sprinterek w łyżwiarstwie szybkim z medalem

Świetny wynik Żurka na 500 metrów

Polki w składzie Andżelika Wójcik, Iga Wojtasik i Karolina Bosiek zdobyły brązowy medal w sprincie drużynowym podczas Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim, który w weekend był rozgrywany w Pekinie.

Bliscy podium w tej konkurencji byli polscy panczeniści, a piąte miejsce w piątkowej rywalizacji na 500 metrów zajął Damian Żurek.

Aż troje polskich sprinterów znalazło się w czołowej dziesiątce w piątkowej rywalizacji na 500 metrów. Świetny przejazd pokazał zwłaszcza Żurek, osiągając piąty czas zawodów (35.03) i tracąc zaledwie 0,03 sekundy do trzeciego w stawce Koreańczyka Junho Kima. Drugi raz w TOP 10 w tym sezonie znalazł się Marek Kania, zajmując dziewiąte miejsce (35.20), a osiemnasty był Piotr Michalski (35.49).

Tak jak przed tygodniem w Obihiro, karty rozdawali Japończycy – zwyciężył Wataru Morishige (34.72) przed Yumą Murakamim (34.82). Trzy polskie reprezentantki zobaczyliśmy natomiast w dywizji A na 500 metrów. Pierwszą dziesiątkę zamknęła Karolina Bosiek (38.53), piętnasta była Andżelika Wójcik (38.70), a dwudziesta Martyna Baran (39.11). Drugie na przestrzeni tygodnia zwycięstwo było autorstwa Amerykanki: triumfowała Erin Jackson (37.91), wyprzedzając swoją rodaczkę Kimi Goetz o setną sekundy.

Nasi panczeniści obiecująco spisali się też w sobotnich zmaganiach w Państwie Środka. W najlepszej dziesiątce mężczyzn na 500 metrów tym razem znalazł się Michalski, uzyskując dziewiąty czas (35.16). Kania zajął szesnaste miejsce (35.33), tuż za nim uplasował się Żurek (35.39), zaś kolejne zwycięstwo w tej konkurencji odniósł Morishige (34.69).

– W sprincie jest tak, że jak zbyt mocno się chce, to może nie wyjść. Tutaj jeden szczegół, niedociągnięcie sprawiają, że za jednym razem wygrywa się medal o 0,03 sekundy, a innym można spaść do drugiej dziesiątki – przypominał Żurek.

Dziewiąta na 1500 metrów kobiet była z kolei Bosiek (1:16.63). W biegu masowym czternasta z jednym zdobytym punktem była Olga Piotrowska (8:52.09), a dwudziesta Magdalena Czyszczoń (8:41.74).

Na premierowy polski medal w Pekinie długo zanosiło się w męskim sprincie drużynowym. Biało-czerwoni w składzie Kania, Michalski i Żurek, jadąc w przedostatniej parze z Włochami, przez dwie rundy przewodzili całej stawce, ale ostatecznie zajęli piąte miejsce (1:21.04). Rywalizację wygrali Amerykanie (1:20.27).

– Zrobiliśmy tyle, ile mieliśmy w nogach. Wierzymy, że następnym razem uda się stanąć na podium – mówił Żurek, który w niedzielę jako jeden z trojga Polaków startował indywidualnie w grupie A.

23-latek z Pilicy Tomaszów Mazowiecki świetnie rozpoczął bieg na 1000 metrów i niewiele brakowało, aby podobnie jak w piątek, zameldować się w górnej połowie stawki. Ostatecznie Żurek z czasem 1:09.91 zajął jedenaste miejsce.

– Przed startem postanowiłem, że pojadę pierwsze 600 metrów na maksimum, żeby później to utrzymać. Z tego odcinka jestem bardzo zadowolony, bo był to czwarty czas w stawce, a na ostatnich 400 metrów czułem już cały weekend, który był dla mnie bardzo wymagający. Jeszcze nigdy nie miałem tylu startów w ciągu trzech dni, bo w Pekinie trafiły się dwa biegi na 500 metrów, a do tego startowałem również na 1000 i 1500 metrów. To bardzo dużo mnie kosztowało, zwłaszcza, że na miejscu panował jakiś wirus i każdy z nas był osłabiony – podsumował członek naszej reprezentacji w łyżwiarstwie szybkim.

Wśród kobiet na dziesiątej pozycji na 3000 metrów uplasowała się Czyszczoń (4:11.32), a piętnasta na 500 metrów była Bosiek (38.73). Zmagania w grupie B na tym ostatnim dystansie wygrała Wójcik (38.44), dzięki czemu w najbliższym PŚ w Stavanger (1-3 grudnia) znów zobaczymy ją w elicie.

Na zakończenie polskich startów w niedzielę w Pekinie miłą niespodziankę sprawiły nasze sprinterki. Biało-czerwone w składzie Wójcik, Iga Wojtasik i Bosiek zajęły trzecie miejsce w sprincie drużynowym (1:29.09), ustępując jedynie Holenderkom (1:27.74) i Kanadyjkom (1:28.76). To drugi medal dla reprezentacji Polski w bieżącej edycji PŚ. Przed tygodniem w Japonii srebro w konkurencji sztafet mieszanych zdobyli Bosiek i Żurek.

– Jeśli chodzi o medale, to na pewno moje najmocniejsze wejście w sezon w karierze. W weekend w Pekinie byłam przeziębiona, a tydzień temu w Obihiro miałam problem z pachwiną. Mimo przeszkód jestem zadowolona z występów w Azji, a to świadczy, że może być tylko lepiej – relacjonowała Bosiek, która wierzyła, że wraz z koleżankami stać je na podium w Chinach. – Wynik jest zawsze jedną wielką niewiadomą, ale obserwując ostatnią parę Chinek z Amerykankami, czułyśmy, że to będzie brąz – dodała 23-latka.

W grudniu czekają nas dwa weekendy z PŚ w łyżwiarstwie szybkim. Po występie w Norwegii zawodnicy przeniosą się do Tomaszowa Mazowieckiego (8-10 grudnia).

Exit mobile version