PŚ w łyżwiarstwie szybkim. Złoto Polek w sprincie drużynowym, trzy brązowe medale

Historyczny dzień polskich łyżwiarzy! Mają cztery medale Pucharu Świata

To był historyczny dzień dla polskiego łyżwiarstwa szybkiego.

Nasi panczeniści aż czterokrotnie sięgali po medale podczas zawodów Pucharu Świata w norweskim Stavanger. Polki zdobyły złoto w sprincie drużynowym, a brąz – Kaja Ziomek, Marek Kania i drużyna polskich sprinterów.

Biało-czerwoni sprinterzy od kilku tygodni doskonale radzą sobie na łyżwiarskich torach. Już przed tygodniem Polacy prowadzeni przez fińskiego trenera Tuomasa Nieminena obiecująco zaprezentowali się w trakcie inaugurujących Puchar Świata zawodów w Tomaszowie Mazowieckim. W sobotę w Stavanger spisali się jeszcze lepiej zarówno indywidualnie, jak i zespołowo.

– To z pewnością historyczny dzień dla naszej dyscypliny. Dnia z taką liczbą medali jeszcze nie przeżywaliśmy – przypomina Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.

Drużyna Polek w składzie Andżelika Wójcik, Kaja Ziomek i Natalia Czerwonka z czasem 1:28.364 zwyciężyła w sprincie drużynowym. W pokonanym polu zostawiły m.in. wicemistrzynie olimpijskie i świata z Holandii czy Kanadyjki. To pierwsze drużynowe złoto dla Polski od blisko siedmiu lat roku, gdy biało-czerwoni w składzie Zbigniew Bródka, Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki wygrywali zawody w Berlinie.

Kaja Ziomek (fot. Rafał Oleksiewicz)

Prowadzeniem, ale tylko przez chwilę, cieszyła się również Ziomek, która już podczas Pucharu Tomaszowie Mazowieckim była bliska zdobycia medalu. W sobotnich zawodach w Stavanger wspięła się na wyżyny swoich możliwości. Panczenistka Cuprum Lubin, znakomicie spisała się w siódmej parze, wygrywając bieg i przy okazji ustanawiając rekord życiowy (37.746). Wyprzedziły ją startujące w następnej parze – bezkonkurencyjna w tym sezonie Amerykanka Erin Jackson (37.602; to jej trzecie zwycięstwo w PŚ) oraz Japonka Nao Kodaira (37.708). Dziewiąte miejsce zajęła inna z Polek, Andżelika Wójcik (38.198).

Kaja Ziomek (fot. Rafał Oleksiewicz)

Trzecie miejsce w Stavanger to życiowy sukces w karierze Ziomek.

– Przejeżdżając „życiówkę”, byłam bardzo zadowolona z siebie. Chociaż długo marzyłam o takiej chwili jak podium, to długo nie mogłam w to uwierzyć. Do tej pory to do mnie nie dociera – mówiła po starcie reprezentantka Polski.

Marek Kania (fot. Rafał Oleksiewicz)

Sensację jeszcze większego kalibru na tym samym dystansie sprawił Marek Kania. 22-latek, który jednocześnie trenuje i reprezentuje Polskę we wrotkarstwie, przed tygodniem debiutował w seniorskim PŚ. Dzięki wynikom w Tomaszowie Mazowieckiemu awansował do grupy A z ostatniego miejsca, a debiut w stawce najlepszych okrasił zaskakująco wysokim trzecim miejsce. Kania, podobnie jak Ziomek, również zakończył zawody z rekordem życiowym (34.653). Polski sprinter przewodził stawce przez większość rywalizacji i dopiero pod jej koniec utracił prowadzenie. Ostatecznie zwyciężył Kanadyjczyk Laurent Dubreuil (34.573) przed Rosjaninem Artiemem Arefiejewem (34.608). Jedenasty był Piotr Michalski (35.021).

– Myślałem, że zakręcę się w okolicach piętnastego miejsca, z czego byłbym zadowolony, a tu taka niespodzianka – mówi Kania. – Widząc po piątej czy szóstej parze, jakie nazwiska są za mną, gdzieś pojawiła się nadzieja na coś więcej. Trochę jestem w szoku. Jeszcze do końca nie dociera do mnie, co się stało.

Marek Kania (fot. Rafał Oleksiewicz)

Dużo emocji w Norwegii przysporzył przejazd Polaków w sprincie drużynowym. Mężczyźni (w składzie Kania, Michalski i Damian Żurek) długo prowadzili w swoim biegu nad Norwegami i dopiero na ostatnich metrach ulegli gospodarzom. Przejazd w czasie 1:21.250 pozwolił biało-czerwonym stanąć na najniższym stopniu podium. Zwyciężyli Chińczycy (1:20.122).

W sobotę w Stavanger startowali także inni biało-czerwoni. Dobrze na dystansie 500 metrów w grupie B spisali się pozostali sprinterzy. Tuż za podium – na czwartej i piątej pozycji – uplasowali się kolejno Żurek (35.251) oraz powracający po urazie Artur Nogal (35.271)Czwarta z czasem 38.755 sekundy była Karolina Bosiek (dwudziesta piąta była Natalia Czerwonka – 40.011).Odległe miejsca w biegu na 10 kilometrów w grupie B zajęli wieloboiści (Szymon Pałka był 27 – 13:46.397., a Artur Janicki 33. – 14:02.500).

Bez medalu Natalii Maliszewskiej zakończyła się sobotnia rywalizacja w Pucharze Świata w short tracku, który jest rozgrywany w Debreczynie. Liderka polskiej reprezentacji dwukrotnie była blisko awansu do ścisłego finału. Na swoim koronnym dystansie 500 metrów Maliszewska trafiła do mocno obsadzonego półfinału. Zajęła w nim czwarte miejsce (43.288), a awansujące do finału Holenderka Suzanne Schulting oraz Włoszka Arianna Fontana zajęły w nim później dwie pierwsze lokaty. W finale B Polka z czasem 43.498 sekundy zwyciężyła nad Kanadyjką Alyson Charles. We wcześniejszym półfinale, na nietypowym dla siebie dystansie 1500 metrów, Maliszewska była pięta (2:34.375). Wystarczyło to do zajęcia 15. miejsca w Pucharze Świata w Debreczynie. Pozycja Maliszewskiej w klasyfikacji generalnej umożliwia Polsce udział w igrzyskach na 1500 metrów.

Inni biało-czerwoni z toru krótkiego startowali w sobotę jedynie w biegach rankingowych. Swoje biegi na 500 i 1500 metrów wygrały odpowiednio Nikola Mazur (została sklasyfikowana na 26. pozycji)  i Kamila Stormowska (29.). Z kolei startujący na 1500 metrów Michał Niewiński był trzeci (31.).

Na niedzielę zaplanowano ostatnie części batalii w Stavanger i Debreczynie. O kolejne punkty PŚ powalczą w Norwegii, m.in. sprinterzy czy Zbigniew Bródka. Na Węgrzech czeka nas chociażby walka kobiet na 1000 metrów (m.in. Maliszewska) czy sztafet. Relację na żywo z całego dnia rywalizacji na torze krótkim można obejrzeć na YouTube, na kanale Skating ISU.

Exit mobile version