Hubert Hurkacz awansował do półfinału Poznań Open 2019.
Polak pokonał Portugalczyka Pedro Sousę 6:1, 6:4 w zaledwie 57 minut. Rywalem obrońcy tytułu w walce o finał będzie Niemiec Rudolf Molleker.
Hubert Hurkacz i Pedro Sousa nigdy wcześniej nie mieli okazji ze sobą rywalizować. Portugalczyk to aktualnie 124. tenisista na świecie. Wygrał w karierze pięć turniejów rangi challenger, jednak w piątkowym starciu z 44. zawodnikiem globu nie był w stanie nawiązać wyrównanej walki.
Hurkacz rozpoczął spotkanie niezwykle ofensywnie. To Polak był tenisistą, który miał inicjatywę w wymianach. Sousa dobrze radził sobie w defensywie, jednak wrocławianin był praktycznie bezbłędny i Portugalczyk nie był w stanie mu zagrozić. Mimo że wiele wymian było długich i zaciętych, to zdecydowana przewaga Hurkacza była widoczna nie tylko w grze, ale także na tablicy wyników. Nasz najlepszy tenisista oddał Sousie zaledwie gema w partii otwarcia, która trwała tylko 26 minut.
W drugiej odsłonie obraz gry nieco się zmienił. 31-latek z Lizbony zaczął grać regularniej i nie dawał się cały czas spychać do obrony. Hurkacz nie schodził jednak z solidnego poziomu gry i przy stanie 2:2 przełamał podopiecznego Rui Machado pierwszy raz w drugim secie. W kolejnym gemie dość niespodziewanie pojawiły się szanse dla Sousy na odrobienie strat i za drugą okazją tak się stało. Utrata podania nie podłamała 22-latka z Wrocławia. Wrzucił on wyższy bieg i uzyskał break-pointa. Wymiana, która dała Hurkaczowi kolejne przełamanie mogła podobać się kibicom. Sousa dzielnie się bronił, popisał się ładnym wolejem, jednak passing-shot zagrany przez Polaka nie pozostawiał złudzeń. Obrońca tytułu wyszedł na prowadzenie 4:3, a w następnym gemie solidnie serwował i był już o krok od ostatecznego zwycięstwa. Portugalczyk poprawił jeszcze swój dorobek w drugiej partii, ale na niewiele się to zdało. Rewelacyjny serwis Hurkacza rozwiał wszelkie wątpliwości. Po 57 minutach triumfator Poznań Open 2018 znalazł się w półfinale tegorocznej edycji turnieju i o finał powalczy z Niemcem Rudolfem Mollekerem.
– Lepiej udało mi się rozpocząć ten mecz. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że jutro także będę od początku na wysokich obrotach. Gemy były wyrównane w pierwszym secie, choć wynik tego nie odzwierciedlał. Wiedziałem, że musze się skupić na drugi set i to mi się udało – powiedział po pojedynku zwycięzca ostatniego ćwierćfinału.
Spotkanie Hurkacz – Molleker zaplanowano w Parku Tenisowym Olimpia w sobotę około godziny 12.
Molleker w półfinale
Znamy trzeciego półfinalistę Poznań Open 2019. Został nim Rudolf Molleker, który w trzech setach pokonał starszego od siebie Quentina Halysa. Rywalem 18-latka w walce o finał będzie zwycięzca pary Hubert Hurkacz kontra Pedro Sousa.
Starcie Niemca z Francuzem, podobnie jak i poprzedzający je mecz, również trwał ponad dwie godziny. Obaj zawodnicy mieli problem z wygrywaniem swoich gemów serwisowych. W dwóch pierwszych ta sztuka im się udała, ale w czterech kolejnych były przełamania. (3:3). Decydujące momenty pierwszego seta to lepsza gra 18-letniego Niemca, który ostatecznie zapisał go na swoim koncie (6:4). Niestety, dla fana Los Angeles Lakers drugi set był katastrofalny. Popełnił w nim wiele niewymuszonych błędów i jego gra zrobiła się nerwowa. Odbiło się to rzecz jasna na końcowym wyniku. Molleker wygrał zaledwie dwa gemy (2:6) i o tym kto zamelduje się w półfinale, musiał zadecydować trzeci set.
W nim ponownie oglądaliśmy szarpaną grę w wykonaniu obu tenisistów. Niemiec, który swoją przygodę z „białym sportem” rozpoczął już w wieku pięciu lat wygrał trzy pierwsze gemy. Francuz zdołał doprowadzić do rezultatu 2:3, ale po chwili Molleker znowu odskoczył na trzy gemy (5:2). Ostatecznie wychowanek Mouratoglou Tennis Academy zapisał tego seta na swoim koncie (6:4), bo w ostatnim gemie odebrał podanie swoje przeciwnikowi.
Półfinałowym rywalem 18-letniego Mollekera będzie zwycięzca „polskiego” ćwierćfinału – Hubert Hurkacz kontra Pedro Sousa. Niemiec zapytany o potencjalne starcie z biało-czerwonym odpowiedział: – Hurkacz to bardzo dobry zawodnik, ale nie wiem, czy będzie on moim najcięższym rywalem w karierze, bowiem mierzyłem się w ubiegłym roku z Davidem Ferrerem. Z pewnością będzie to ciężkie starcie, ale przed Polakiem jeszcze daleka droga, żeby być na poziomie TOP 10.
Deblowy finał nie dla Michała Dembka
Michał Dembek pożegnał się z turniejem deblowym Poznań Open 2019. Polak w parze z Florinem Margeą musiał uznać wyższość włosko-hiszpańskiej pary Andrea Vavassori oraz David Vega Hernandez.
W turnieju deblowym Poznań Open mieliśmy łącznie pięciu Polaków. Dwie polskie pary odpadły już w pierwszej rundzie, a honoru biało-czerwonych bronił Michał Dembek, który wspólnie z Margeą dotarł do półfinału. Przeciwnikami polsko-rumuńskiej pary był rozstawiony z numerem trzecim duet Vavassori i Vega Hernandez.
Pierwsza odsłona tego spotkania była jednostronna, a polsko-rumuńska para popełniła wiele prostych błędów. Ponadto Michał Dembek został dwukrotnie przełamany i ta część meczu zakończyła się wynikiem 2:6. – Nasi przeciwnicy w tej partii byli o wiele lepsi. Przede wszystkim doskonale serwowali i ciężko było cokolwiek zrobić – mówił po meczu smutny Polak. – Na pewno przydałaby się moja lepsza gra przy siatce – dodał.
Zupełnie inny mecz oglądaliśmy w drugiej partii. Przy stanie 5:4 Dembek z Mergeą mieli aż cztery piłki setowe. Nie wykorzystali żadnej z nich i chwilę później mieliśmy remis. O wszystkim decydował tie-break, który padł łupem rozpędzonej włosko-hiszpańskiej pary. Vavassori skończył seta i cały mecz asem serwisowym. – Trochę szkoda, bo to mój trzeci półfinał deblowy w Poznaniu i kolejny raz zatrzymałem się na tej fazie turnieju – zakończył Dembek.
W drugim półfinale gry deblowej para Pedro Martinez oraz Mark Vervoort pokonała Andresa Siljestroma i Eliasa Ymera 4:6, 6:3, 10-2. Wielki finał zaplanowano na sobotę na godzinę 16.
Robredo melduje się w półfinale
Tommy Robredo awansował w piątek do półfinałów turnieju Poznań Open. 37-letni Hiszpan pokonał na korcie centralnym rozstawionego z numerem ósmym Włocha, Gianlukę Magera 5:7, 7:5, 6:3. W sobotę zmierzy się z rodakiem swojego ostatniego rywala – Andreą Vavassorim.
Piątkowa rywalizacja zapowiadała się bardzo interesująco. W końcu spotkało się dwóch zawodników znajdujących się obecnie w niezłej dyspozycji. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że dzień wcześniej hiszpański weteran zwyciężył trzeci mecz z rzędu dopiero po raz pierwszy w tym roku. Mager z kolei pożegnał się co prawda w czwartek z zawodami deblowymi, ale teraz już mógł rzucić wszystkie siły na rozgrywki singlowe.
Pierwszy set na korcie centralnym przyniósł sporo emocji, które brały się nie tyle ze świetnej postawy, co niemałych nerwów zarówno Robredo, jak i włoskiego tenisisty. Rozstrzygnął go na swoją korzyść Włoch, który prowadził 5:4 i serwował, ale jego przeciwnik zaczął prezentować się wyśmienicie i zapisał na swoim koncie kolejne trzy gry. Tym samym 37-latek przystąpił do drugiej partii z mocnym poczuciem niedosytu. W jej trakcie zawodnicy nie mylili się już tak często i spotkanie stało na wyższym poziomie. Starszy z graczy co prawda ponownie znalazł się w wymarzonym położeniu, z którego nie potrafił skorzystać. Tym razem jednak opanował emocje i wygrywał kluczowe piłki w końcówce seta, doprowadzając rezultat konfrontacji do wyrównania.
W decydującym akcie tego pojedynku obserwowaliśmy już zdecydowaną przewagę Robredo. Zajmujący niegdyś piątą lokatę w rankingu ATP gracz posiadał kontrolę nad wydarzeniami na korcie, nie bał się podejmować ryzyka, a ponadto solidnie funkcjonował jego serwis. Mager z kolei opadł z sił i nie umiał się przeciwstawić swojemu rywalowi, który wrzucił najwyższy bieg w kluczowym momencie. – Pierwszego seta powinienem zakończyć na swoją korzyść, ale to mi się nie udało. Nie przestawałem walczyć, mimo że nie było łatwo, to ja się dziś cieszę. Vavassori robi ostatnio świetną robotę, ale dziś przede mną czas na odpoczynek, a jutro na pewno stawię mu czoła – podsumował piątkowy ćwierćfinał Hiszpan, który w sobotę zagra o finał poznańskiego challengera ze wspomnianym przez siebie Andreą Vavassorim.
Kolejny dzień, kolejne zwycięstwo Vavassorego
W pierwszym ćwierćfinale gry pojedynczej challengera Poznań Open 2019, na korcie centralnym Parku Tenisowego Olimpia doszło do „bratobójczego” pojedynku dwóch Włochów. Rewelacja turnieju, Andrea Vavassori, walczył ze starszym i o wiele bardziej doświadczonym rodakiem, Alessandro Giannessim.
Powiedzieć, że Vavassori jest „czarnym koniem” obecnej edycji Poznań Open, to jak nie powiedzieć nic. Turyńczyk jest kwalifikantem, który w turnieju głównym pokonał już trzech rozstawionych przeciwników. Przedwczoraj ofiarą „Vavy” padł Pedro Martinez (numer 6), wczoraj Oscara Otte („ósemka”), a dziś jego wyższość musiał uznać Giannessi („trzynastka”), który przegrał z 24-latkiem w dwóch setach 6:7 (5-7), 1:6. – Bardzo dobrze przygotowałem się do spotkania wraz z moim ojcem i trenerem. Byłem w kontakcie także z moim mentalnym „coachem”. Od początku meczu pracowałem na o, żeby uzyskać w nim przewagę i okazało się, że taka taktyka była dobra, aby zwyciężyć w starciu z moim przyjacielem – przyznał po meczu pierwszy półfinalista challengera.
Przygotowanie to słowo klucz w przypadku Vavassorego. Od pierwszego zagrania imponował spokojem, który z czasem zaprocentował. Chociaż pierwszy set był zacięty i przez większość czasu wydawało się, że to Giannessi góruje, to jednak „Vava” zachował zimną krew w tie-breaku. Przed rozpoczęciem drugiej partii nerwy puściły faworytowi. Giannessi co rusz wchodził w polemiki z arbitrem i okazywał swoje niezadowolenie. W tym samym czasie jego vis-a-vis z kamienną twarzą punktował rywala. Dość powiedzieć, że w decydującej partii Vavassori trzykrotnie przełamał 29-latka z La Spezii.
– Myślę, że Alessandro był już trochę zmęczony, ostatnio rozegrał sporo spotkań – choćby w Vicenzie, gdzie zwyciężył w challengerze przed tygodniem. Na pewno zabrakło mu w pewnym momencie sił – tłumaczył kolegę bohater pierwszego ćwierćfinału. To dla niego wyjątkowa chwila. Vavassori jeszcze nigdy nie doszedł tak daleko w turnieju rangi challengera. – Chcę teraz chwycić ten moment i nie wypuścić go z rąk, będę się starał zagrać najlepiej jak potrafię, przygotuję się do tego – deklarował. Zadania nie będzie miał łatwego, bo w półfinale czeka na niego zwycięzca pojedynku Tommy Robredo kontra Gianluca Mager.
Ale to nie wszystko. Vavassori wciąż jest w grze w deblu! To zresztą jedyny zawodnik, który na tym etapie Poznań Open 2019 liczy się w walce o oba trofea. – Czy wygram jednocześnie w singlu i deblu? Mam nadzieję – śmieje się 24-latek z Turynu, który już przed rokiem z Attilą Balazsem doszedł do finały gry podwójnej. Przegrał w nim z parą Szymon Walków i Mateusz Kowalczyk. Czy teraz będzie lepiej?
(org.)