Reprezentacja Polski w rugby rozpoczyna swój drugi sezon na najwyższym poziomie europejskich rozgrywek.
Na starcie Rugby Europe Championship „Biało-Czerwonych” czeka od razu trudne wyzwanie. W niedzielę, 4 lutego o 18:15 przyjdzie im zmierzyć się w Gdyni z Rumunią – uczestnikami ostatniego Pucharu Świata i jedną z wiodących sił w europejskiej elicie.
Do tego spotkania oraz następujących tydzień po tygodniu meczów z Portugalią i Belgią, polscy rugbiści przygotowywali się już od czerwca. W ostatnich dwóch miesiącach odbyli trzy intensywne zgrupowania, a od tygodnia szlifują już ostatnie elementy gry obronnej i ofensywnej, by w najbliższą niedzielę po raz kolejny podjąć wyzwanie i stawić czoła Rumunom.
– W czasie tego zgrupowania zrobiliśmy chłopakom dwudniową przerwę, by mogli spędzić trochę czasu z rodzinami i odpocząć. Wróciliśmy do treningów w środę. Skład różni się nieco w porównaniu z ubiegłym rokiem, bo pojawiło się kilka nowych twarzy, ale też niektórzy zawodnicy nie mogli do nas dołączyć. Czekamy jednak na najbliższy mecz z niecierpliwością, w pełni świadomi, jakim wyzwaniem będzie starcie z Rumunami, którzy niedawno grali w Pucharze Świata – powiedział trener naszej kadry Christian Hitt.
Nowe twarze, o których wspomina trener to między innymi Lucas Niedźwiecki i jego brat Alex, rugbiści na co dzień występujący w Australii. Wszyscy ich dziadkowie byli Polakami, którzy dotarli do Australii i Nowej Zelandii w różnym czasie i na różne sposoby. Dziadek od strony ojca, Kazimierz oraz jego brat Jan byli w grupie 733 dzieci z Pahiatua – w większości sierot, które zostały ewakuowane z ZSRR wraz z Armią Andersa i popłynęły do nowego domu w Wellington. Tam Kazimierz zaczął grać w rugby i był przymierzany do występów w All Blacks – reprezentacji Nowej Zelandii. Nic więc dziwnego, że jego wnuki również sprawdzają się w tym sporcie, choć teraz przed nimi trudne wyzwanie związane z… polskimi temperaturami.
– Aklimatyzacja nie jest dla nich najłatwiejsza, bo jest im bardzo zimno – przyznaje reprezentacyjny łącznik ataku Dawid Plichta. – Biegają w kurtkach i trochę są przerażeni pogodą, ale staramy się przekazać im jak najwięcej informacji, żeby dobrze się tu czuli. Obaj są w świetnej formie, a Łukasz – zawodnik ataku – fajnie wkomponował się w naszą formację, więc czekamy, żeby zobaczyć ich w akcji.
W niedzielę, polską kadrę czeka trudny sprawdzian, bo choć Rumuni po Pucharze Świata zmienili trenera, a w ich składzie ma pojawić się wielu nowych zawodników, to w 32-osobowym, szerokim składzie opublikowanym przez federację, aż 22 graczy walczyło na francuskich boiskach ze Szkocją, Irlandią, RPA i Tonga. Przeciwnik z pewnością wysoko powiesi poprzeczkę, ale „Biało-Czerwoni” wiedzą, że również mają swoje atuty.
– Obserwuję rozwój zawodników odkąd zaczęliśmy współpracę w 2021 roku, ale teraz zdobyliśmy dodatkowo doświadczenie jednego sezonu gry na najwyższym poziomie. Zarówno zawodnicy, jak i sztab trenerski. Jesteśmy lepiej przygotowani i celem, jaki stawiam przed drużyną jest skrócenie dystansu do zespołów, którą są w REC dłużej niż my. Nie możemy się doczekać najbliższej niedzieli i kolejnych spotkań, by przekonać się jakie postępy zrobiliśmy w przeciągu ostatnich 12 miesięcy – powiedział trener Chris Hitt.
– Czujemy się zdecydowanie pewniej niż przed rokiem. Wiemy co nas czeka, ale oglądając nasze mecze uważam, że już dojrzeliśmy do tego poziomu. Lepiej poruszamy się po boisku, jesteśmy też lepiej przygotowani motorycznie, więc nie możemy się doczekać tego sprawdzianu. Przed własną publicznością chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a będzie to na pewno mocne przetarcie na początek sezonu – powiedział Dawid Plichta, potwierdzając słowa swojego szkoleniowca.
Przypomnijmy, że reprezentację Polski w Gdyni mogliśmy w minionym roku oglądać czetrokrotnie. Polacy w lutym po falstarcie z Portugalią 3:65 (3:29) odnieśli historyczny sukces, wygrywając na Narodowym Stadionie Rugby swój pierwszy mecz w rozgrywkach Rugby Europe Championship. Biało-Czerwoni pokonali wówczas Belgię 21:15 (8:3) i sięgnęli po trofeum im. generała Stanisława Maczka. Niestety w półfinałowym meczu tych rozgrywek Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość reprezentacji Niemiec, która po zaciętym meczu wygrała 23:18 (10:7). Porażka była tym bardziej bolesna, gdyż w listopadzie 2021 roku na tym samym obiekcie górą byli nasi reprezentanci. W listopadzie w dniu Narodowego Święta Niepodległości rugbiści towarzysko sprawdzili swoje umiejętności w spotkaniu z zespołem armii brytyjskiej, w którym pokonali wyspiarzy 17:14 (14:14).
Faworytami tego meczu będą przyjezdni, którzy są uczestnikami Pucharu Świata we Francji. Na wyjeździe podczas pierwszej edycji rozgrywek nasza reprezentacja przegrała z tą drużyną 27:67 (10:38). Spotkanie poprzedni konsultacja zawodników. Aż 14 z 23 powołanych na to spotkanie rugbistów to przedstawiciele Trójmiasta.
Polacy meczem w Gdyni przystąpią do walki o utrzymanie się w europejskiej elicie. W grupie B poza meczem przed własną publicznością czekają nas również potyczki na wyjeździe z Portugalią oraz Belgią. W grupie A mierzą się z kolei Gruzja, Hiszpania, Holandia i Niemcy. W marcu odbędą się półfinały pomiędzy drużynami z obydwu grup, zaś dwa tygodnie później, w Paryżu na Stade Jean Bouin, mecze decydujące o zajęciu miejsc 1., 3., 5. oraz 7. Celem naszego zespołu jest walka o uniknięcie spadku, bowiem w pierwszej edycji turnieju Polska zajęła ostatnie, 8. miejsce. Ostateczny los degradacji zależeć będzie od łącznej liczby punktów zdobytych w obecnym i przyszłym roku.
Reprezentacja Polski zmierzy się z Rumunią w niedzielę 4 lutego o 18:15 na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni. Transmisję z meczu będzie można obejrzeć na stronie Rugby Europe po bezpłatnym zalogowaniu (https://www.rugbyeurope.eu/competitions/men-s-championship/poland-v-romania/). Polski Związek Rugby pracował od dłuższego czasu nad tym, aby jak w ubiegłym roku spotkanie zostało również pokazane w polskiej telewizji, ale nie doszło do porozumienia z władzami federacji europejskiej, które na poziomie Championship (w odróżnieniu od pozostałych) są właścicielem praw do transmisji.