Czy Nasser Al-Attiyah jest faworytem Rajdu Dakar 2022?
Kierowca Toyoty triumfował w prologu. Jakub Przygoński był 9., mając 1 minutę i 1 sekundę straty do 51-latka.
Nasser Al-Attiyah na swoim koncie trzy zwycięstwa w Rajdzie Dakar. Katarczyk 19-kilometrowy prolog pokonał w czasie 10 minut i 56 sekund.
10. był Stephane Peterhansel – „Mr Dakar”. Francuz wygrał ten rajd w ubiegłym roku. 56-latek stracił 1 minutę i 12 sekund do Al-Attiyaha.
Wśród motocyklistów najszybszym był Daniel Sanders.
27-letni Australijczyk zakończył prolog w czasie 55 minut i 30 sekund. Za nim o minutę gorszy był Chilijczyk Pablo Quintanilla.
Maciej Giemza z czasem 1 godzina 1 minuta i 30 sekund zajął 18. miejsce.
Na 29. pozycji uplasował się Konrad Dąbrowski.
Rafał Sonik został w domu
Rafał Sonik – „W zeszłym roku serce ciągnęło mnie na Dakar, ale rozum kazał zostać. W tym roku jest inaczej, to serce i rozum mówią, że powinienem zostać w domu. Mój synek wszedł w wiek, w którym potrzebuje mnie codziennie. I to jest ważniejsze niż pasja. To nie wszystko, Covid nie odpuszcza, co ma niezmiennie wpływ na sytuację gospodarczą, a więc moje sprawy zawodowe. Nie daję sobie pozwolenia na opuszczenie swoich pracowników i osób, które na mnie polegają. To są moje priorytety.
Polskim zawodnikom walczącym podczas Dakar 2022 będę gorąco kibicował!”
Orlen Team gotowy na Rajd Dakar
Orlen Team już 2 stycznia 2022 r. wystartuje w 44. edycji Rajdu Dakar. W barwach zespołu w tym sezonie ponownie pojadą Kuba Przygoński i Timo Gotschalk, Maciej Giemza, Kamil Wiśniewski oraz Martin Prokop i Viktor Chytka. Najtrudniejszy rajd świata po raz trzeci odbędzie się w Arabii Saudyjskiej. Tym razem o swoich planach związanych z rajdem, zawodnicy opowiedzieli podczas konferencji prasowej, która po raz pierwszy odbyła się w formule tweetupu.
Zawodników tych czeka wielkie wyzwanie – do pokonania będzie 12 etapów i ponad 8 tysięcy kilometrów po najbardziej piaszczystej trasie historii rajdu, a w rywalizacji weźmie udział aż 578 załóg.
Rajd Dakar to impreza o międzynarodowym zasięgu, transmitowana w 190 krajach, we wszystkich językach świata. Tegoroczna edycja, w której zawodnicy pokonają tysiące kilometrów, odbędzie się na najbardziej piaszczystej trasie historii, a ponad 80 proc. odcinków stanowić będą całkowicie nowe szlaki. Część trasy będzie wiodła przez tzw. Pustą Ćwiartkę, czyli pustynne, bezkresne bezdroża.
Polscy zawodnicy jadą na Dakar dobrze przygotowani. Kuba Przygoński i jego niemiecki pilot Timo Gotschalk w zeszłorocznej edycji zajęli 4. pozycję w klasyfikacji kierowców samochodowych. Powtórzyli tym samym swój wynik z 2019 r. Teraz ponownie powalczą o podium w bardzo mocnej stawce.
– Moim celem jest stawić się na mecie i dotrzeć do niej jak najszybciej. Dakar to zawsze wyzwanie technologiczne i fizyczne. Wszystko na tym rajdzie musi się zgrać w jednym momencie. Przez dwa tygodnie cały nasz zespół musi wytrzymać presję. Mamy za sobą bardzo dobry okres przygotowawczy, więc jestem dobrej myśli. W tym roku razem z Timo pojedziemy samochodem typu buggy z napędem na tylną oś. Takie pojazdy są lżejsze, szybciej przyspieszają i mają bardzo pomocny układ regulacji ciśnienia w oponach, którym możemy sterować w kabinie. Rok temu takie pojazdy radziły sobie świetnie – mówił Jakub Przygoński.
Niełatwe zadanie stoi przed Maćkiem Giemzą, ponieważ klasyfikacja motocykli jest najliczniejszą ze wszystkich załóg, które pojawią się na starcie.
– Przygotowania do tegorocznego Dakaru rozpocząłem już we wrześniu. Trenowałem w Polsce, głównie na torach motocrossowych i piaskowych, żeby przyzwyczajać się do miękkiego podłoża. W listopadzie spędziłem na treningach dwa tygodnie w Dubaju. Teraz ponownie jestem w Emiratach. Jeżdżę wyłącznie po pustyni – zarówno na motocyklu crossowym, jak i tym dakarowym. Jestem przekonany, że czas spędzony tutaj przyniesie wymierne efekty. Po tym, jak rajd ułożył się dla mnie w poprzednim roku, kiedy musiałem wycofać się po upadku na jednym z etapów, tym razem liczę na rewanż – przyznał Maciej Giemza, dla którego będzie to już piąty start w Dakarze.
Do grona faworytów w dakarowej klasyfikacji quadów należy Kamil Wiśniewski. Cel Kamila jest jasny – miejsce na podium.
– Przygotowania do rajdu rozpocząłem na początku roku. Kompletowałem części i sprzęt, intensywnie trenowałem na siłowni, jeździłem rowerem i chodziłem po górach. Dużo zmieniliśmy także w moim quadzie, który jest teraz lżejszy o 15 kilogramów. Ma mocny silnik i jest bardzo szybki. Tym razem trasa rajdu nie wiedzie głównie przez kamieniste wąwozy, lecz przez wydmy. Lubię takie warunki, czuję się w nich dobrze i jestem na nie przygotowany – mówił Kamil Wiśniewski, który przed rokiem ukończył zmagania quadowców na czwartej pozycji.
Barwy Orlen Team w klasyfikacji samochodów będzie także reprezentował czeski kierowca Martin Prokop i jego pilot Victor Chytka. Zespół w ubiegłym roku ukończył rajd na mocnej 9. pozycji.
– Ubiegłoroczny Dakar pokazał, że z powodzeniem możemy ścigać się z zespołami fabrycznymi. W tym roku, w ramach przygotowań do najważniejszej dla mnie imprezy rajdowej, zdecydowałem się wziąć udział w zawodach szutrowych WRC, które były treningiem szybkości. Natomiast w ramach wzmocnienia naszej wytrzymałości wystartowaliśmy w Abu Dhabi Desert Challenge 2021. Liczymy na to, że ten trening oraz dobre przygotowanie samochodu pozwoli nam poprawić ubiegłoroczną pozycję na finiszu Dakaru – Martin Prokop.
Do Orlen Team należą najwybitniejsi polscy kierowcy reprezentujący niemal wszystkie czołowe dyscypliny sportów motorowych, w tym: Robert Kubica, Bartosz Zmarzlik, Mikołaj „Miko” Marczyk, Kacper Wróblewski oraz Bartłomiej Marszałek.
Rajd Dakar: Domżała i Marton będą atakować podium
Aron Domżała i Maciej Marton ponownie startują w Rajdzie Dakar w barwach fabrycznego zespołu Can-Am Factory South Racing.
Polski duet, po testach samochodu i ostatnich poprawkach jest pełen optymizmu przed sobotnim startem.
– Mamy dobrą bazę żeby znów zaatakować podium, ale będziemy walczyć, żeby to było coś więcej – zapowiada kierowca polskiego Can-Am’a.
Początek roku kalendarzowego dla każdego kibica sportów motorowych nieodłącznie kojarzy się z legendarnym Rajdem Dakar. W tym roku na starcie ponownie zamelduje się polska załoga fabryczna zespołu Can-Am Factory South Racing: Aron Domżała i Maciej Marton. Duet, który przed rokiem stanął na podium, w tym roku liczy na więcej.
Drugi rok z rzędu samo dotarcie na Dakar stanowi spore wyzwanie. Logistyka podróży w czasie pandemii wspierają organizatorzy, ale każdy z uczestników musi również zadbać o zdrowie. – Wszyscy mieliśmy testy przed wylotem i po wylądowaniu w Arabii Saudyjskiej. Na szczęście większość z zawodników miała negatywny wynik, aczkolwiek widać, że w tym roku tuż przed rajdem zaraziło się więcej osób – relacjonował krótko po przylocie Aron Domżała.
Polski kierowca, który w 2016 roku zdobył Puchar Świata FIA za kierownicą UTV od kilku lat uznawany jest za jednego z najgroźniejszych zawodników w klasie T4. Zwłaszcza, że u boku ma doskonałego i bardzo doświadczonego nawigatora, jakim jest Maciej Marton. Nic dziwnego, że duet kontynuuje współpracę z zespołem Can-Am South Racing, tworząc jedną z czterech fabrycznych załóg.
– Zespół bardzo się rozrósł. Poza załogami fabrycznymi, Can-Am obsługuje 16 załóg prywatnych. Na biwaku jest nas więc ponad 200 osób, kilkadziesiąt samochodów i 14 ciężarówek. Mamy nawet własną strefę cateringową. To naprawdę potężne przedsięwzięcie – komentował warszawianin.
Po krótkiej aklimatyzacji, w czwartek wszyscy zawodnicy mieli czas na oficjalny shake-down, a więc ostatnie testy przed startem. – Zmiany w samochodzie są kosmetyczne, ale w każdym aspekcie został poprawiony. Największa różnica to nowe zawieszenie, ale też poprawa mocy i wielu małych elementów, które poprawiają naszą niezawodność. To bardzo dobra konstrukcja i cieszę się, że została jeszcze dopracowana, bo to daje większe szanse, że dojedziemy do mety bez różnych nieprzewidywalnych problemów – podkreślił Domżała.
Te niewielkie, nieprzewidywalne problemy przyhamowały nieco Polaków przed rokiem, kiedy walczyli o zwycięstwo w rajdzie, a ostatecznie musieli zadowolić się najniższym stopniem podium. Ta sytuacja miała jednak tylko pozytywny wpływ na motywację Domżały i Martona, którzy w tym roku chcą osiągnąć więcej. – Wiemy, że musimy dać z siebie wszystko, by utrzymać zeszłoroczne tempo. Jest ponad 40 zawodników, którzy będą bardzo mocno cisnęli i około siedmiu, którzy mają realne szanse na zwycięstwo. My czujemy się gotowi. Auto również jest świetne przygotowane, więc mamy dobrą bazę by ponownie zaatakować podium. A będziemy walczyć, żeby to było coś więcej – zakończył.
Rajd Dakar rozpocznie się w sobotę od krótkiego 19-kilomterowego prologu, który ustali kolejność do niedzielnego, pierwszego etapu. Poza tym zawodników czeka jeszcze 595 km dojazdówki oraz ceremonia rozpoczęcia zmagań. Nie będzie to więc łatwy dzień.
Bracia Goczałowie gotowi! Dzisiaj rusza Rajd Dakar 2022
Ostatnie godziny dzielą nas od startu Rajdu Dakar. Wszyscy zawodnicy są już w Dżuddzie, w Arabii Saudyjskiej. Na miejscu po długiej, 21-godzinnej podróży pojawili się również bracia Marek i Michał Goczałowie.
Szybko okazało się jak istotną rolę odgrywa w tegorocznym Dakarze samoizolacja. Restrykcyjne przepisy i częste testowanie na koronawirusa już wykluczyły z rywalizacji kilka załóg. Ci, którzy pozytywnie przeszli wszystkie procedury związane z COVID-19, pojawili się wkrótce na stadionie Króla Abdullaha w Dżuddzie. Tam odbył się między innymi odbiór administracyjny, gdzie zawodnicy musieli okazać a także otrzymać najważniejsze dokumenty oraz badanie kontrolne, gdzie sprawdzano, czy samochody są odpowiednio przygotowane do rajdu pod kątem regulaminowym.
Następnie zawodnicy wzięli udział w oficjalnym odcinku testowym. To była ostatnia okazja do sprawdzenia maszyn i poprawy ustawień przed startem rajdu. Zawodnicy ci byli bardzo zadowoleni z postępów, jakie udało im się tam wykonać i są pełni optymizmu przed pierwszym etapem.
– Nasza podróż trwała aż 21 godzin a po przylocie nie było czasu na odpoczynek – od razu zainteresowaliśmy się naszymi Maverickami. Teraz jesteśmy już po odcinku testowym. Wszystko sprawdziliśmy, dobraliśmy ustawienia. Dziękuję moim mechanikom oraz oczywiście mojemu synowi Erykowi, który znów odegrał tu pierwszoplanową rolę. Cieszę się, że tu jestem ze swoją rodziną. Chcemy się ścigać – rajd będzie długi! – podkreślił Marek Goczał.
– To były nieco zwariowane dni – szybkie pakowanie, szybkie święta z rodziną. Nie mogliśmy się spotykać ze znajomymi, bo mieliśmy za sobą już pierwsze testy covidowe. Jak się okazało, była to dobra decyzja, bo wiele załóg odpadło już teraz właśnie ze względu na koronawirusa. Jeden test trzeba było wykonać w domu, drugi już teraz na miejscu. Naprawdę – nie ma z tym żartów – zakończył starszy z braci Goczałów.
– Przed samym Dakarem wszystkie przygotowania mieliśmy już tak naprawdę za sobą. Ostatnie dni to izolacja i testy covidowe, aby na pewno się dostać na tę imprezę. Kilka załóg z tego względu już odpadło. Nam na szczęście wszystko się udało. Już nie mogę się doczekać startu rajdu – zdradził Michał Goczał.
– Podróż nas zmęczyła, praktycznie w ogóle nie spaliśmy. Potem czekały na nas pierwsze obowiązki i od razu musieliśmy wziąć się do pracy. Trzeba było rozpakować kampera, spakować narzędzia do samochodu, poprawić fotele, pasy, czy skompletować klucze. Testy wypadły dobrze – jesteśmy w bardzo dobrych nastrojach przed startem imprezy. Celem jest meta. Co dalej? Zobaczymy – zakończył Michał.
Już 1 stycznia odbędzie się pierwszy etap Rajdu Dakar 2022. Zawodników czeka długa podróż z Dżuddy do Hail. Uwagę zwraca głównie dysproporcja między długością dojazdówki i odcinka specjalnego. Zawodnicy będą bowiem ścigać się na zaledwie 19 kilometrach oesu przy 614 kilometrach dojazdówki. To będzie długi i męczący dzień na start najtrudniejszego rajdu świata.
Załogi Michał Goczał / Szymon Gospodarczyk oraz Marek Goczał / Łukasz Łaskawiec wyruszyły na Rajd Dakar 2022
Zawodnicy przed wylotem z kraju opowiedzieli o tym, co zabierają na najtrudniejszy rajd świata.
Załogi te wyruszyły na Rajd Dakar 2022. Ich podróż do Dżuddy ma kilka przystanków, m.in. na lotniskach w Krakowie, Warszawie oraz Dausze. A jeśli podróż, to i pakowanie! Co należy spakować do walizek na najtrudniejszy rajd świata?
Na Dakar należy zabrać przede wszystkim… ubrania. Zawodnicy muszą mieć ze sobą oczywiście rajdowe kombinezony, buty czy rękawice. Zawodnik rajdowy niemal od stóp do głów musi być ubrany w odzienie ognioodporne. Oznacza to, że potrzebuje także specjalnej, homologowanej, rajdowej bielizny. Tego, co ubiera się bezpośrednio na ciało. Do tych elementów zaliczają się skarpety, kalesony, golf czy kominiarka, nazywana w motorsportowym żargonie balaklawą. Na bieliznę przychodzą wspominane wcześniej kombinezon, buty, rękawice oraz w oczywiście kaski z systemem HANS, chroniącym głowę, kark czy ramiona zawodnika w razie wypadku.
Natomiast Dakar to nie tylko ściganie. To dwa tygodnie spędzone w większości na pustyni. Nie wolno więc zapomnieć o ubraniach cywilnych. Rajd Dakar kojarzy się ze słońcem, piachem, wydmami, ale niewiele osób wie, że często, szczególnie o poranku, jest bardzo zimno. Sam przewodnik mówi o tym, że temperatury mogą wahać się… od 0 do 40 stopni Celsjusza. Należy zatem zabrać i ubrania letnie i przede wszystkim zimowe. Nie wolno zapominać również np. o ogrzewanych kamizelkach czy wkładkach do butów na baterie.
Załogi na wyposażeniu muszą posiadać również namioty i śpiwory. Te przydają się m.in. podczas etapu maratońskiego.
Pozostają jeszcze kwestie techniczne. Zawodnicy muszą pamiętać o podstawowym zestawie narzędzi, który umożliwi m.in. wymianę półosi czy drążka kierowniczego na trasie rajdu. Piekło Dakaru sprawia, że takich napraw często trzeba dokonywać właśnie samemu, podczas etapu, gdzieś pośrodku pustyni. Z racji tego, że normalne telefony są zakazane i podczas etapu znajdują się w zaplombowanej przez organizatora skrzynce, potrzebny jest telefon satelitarny – np. w razie konieczności wezwania pomocy. Na wypadek awarii systemów elektronicznych, piloci zawsze mają ze sobą również kompas, umożliwiający dalszą nawigację.
Co jeszcze trzeba zabrać na Dakar? – Rodzinę! – mówi bez zastanowienia Marek Goczał, który nie wyobraża sobie startów bez rodziny czekającej na niego na mecie każdego etapu. Jak sam mówi zawodnik ten, to dla nich jeździ, dzięki nim to ma sens. – Trzeba jeszcze zabrać chęci – wszyscy równie mocno muszą chcieć, aby ten rajd się nam udał. W moich przygotowaniach nieoceniony jest mój syn, Eryk. On wszystkiego pilnuje, on mnie pakuje. Eryk jest niezbędny też na rajdach, to ostoja naszego zespołu. Ustawia nam zawieszenie, a my się od niego uczymy – dodaje Marek Goczał.
– Obok kierownicy zawsze mam zdjęcie rodziny – ona jest dla mnie najważniejsza. Jestem człowiekiem wierzącym, więc zawsze mam tam też różaniec. Są jeszcze detale – zawsze muszę mieć zimne picie. Piję wyłącznie zimne napoje, to naprawdę ma dla mnie duże znaczenie. Jest kilka takich rzeczy, które zawsze muszę ze sobą mieć – zakończył zawodnik, który trasy Dakaru przemierzał będzie z numerem 410.
A co na Dakar zabrać musi brat Marka, Michał Goczał? – Chłodną głowę! Najmniejszy błąd może wyeliminować z rywalizacji nawet najlepszą załogą. Do Dakaru trzeba podchodzić z pokorą. Ale trzeba do Dżuddy zabrać też dużo optymizmu i wiary w siebie. Co jeszcze? Tak naprawdę potrzebujemy więcej ubrań zimowych, aniżeli letnich. Mamy jakieś swoje patenty, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Na pewno zabiorę ze sobą do samochodu serduszko WOŚP. Zawsze staramy się wspierać tę akcję i tym razem nie może być inaczej. Może to serduszko przyniesie nam szczęście? – zakończył Michał Goczał, kierowca Can-Ama z numerem 403.
Okres przygotowawczy do Dakaru
Obie załogi bardzo mocno przepracowały okres przygotowawczy do Dakaru. Bracia Goczałowie wystartowali m.in. w Rallye du Maroc, Abu Dhabi Desert Challenge oraz Hail International Rally – czyli trzech imprezach kończących sezon Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross-Country i zarazem trzech głównych sprawdzianach przed Rajdem Dakar. Załogi są przekonane, że dobrze odrobiły „zadanie domowe” przed najważniejszą imprezą sezonu.
Rajd Dakar 2022 rozpocznie się już 1 stycznia etapem z Dżuddy do Hail. Po siedmiu dniach rywalizacji nadejdzie pora na dzień przerwy, w sobotę, 8 stycznia, w Rijadzie. Po nim nadejdzie pora na sześć prób kończących imprezę, z metą w Dżuddzie, w piątek, 14 stycznia. Łącznie załogi przejadą niemal 8400 kilometrów saudyjskiej trasy, z czego ponad 4200 kilometrów będą stanowiły odcinki specjalne.
W klasie T4 zapowiedziano aż 61 załóg. Na liście zgłoszeń są również byli zwycięzcy Dakaru. Łącznie w Arabii Saudyjskiej w szranki stanie 1065 zawodników z 63 krajów, którzy na pustyni używać będą 578 różnych pojazdów. Pora na najtrudniejszy, najbardziej legendarny rajd świata.