PiS ośmiesza się! Cztery pytania referendalne „od czapy”. Lewica namawia do bojkotu

Polska PiS

Prawo i Sprawiedliwość ujawniło czwarte i zarazem ostatnie pytanie referendalne.

Czwarte pytanie przedstawił szef MON Mariusz Błaszczak. Jego treść to:

Wcześniejsze trzy to:

Opozycja twierdzi, że te pytania „to wielki krzyk rozpaczy PiS przed przegranymi przez nich wyborami”.

– Z każdym pytaniem referendalnym PIS udowadnia, że traktuje Polaków jak Morawiecki u Sowy. Dziwne, że przy okazji nie pytają o zasypanie przekopu na Mierzei Wiślanej. Ten sam poziom absurdu – powiedziała Katarzyna Lubnauer.

Biedroń: Panie premierze Morawiecki, szach mat. Polski rząd może złożyć wniosek o zwolnienie z przymusowej relokacji

„Trzecie pytanie referendalne to jest fake. I chciałem powiedzieć, panie premierze Morawiecki, szach mat. Otóż dzisiaj, tak się składa, dostałem odpowiedź od pani Ylvy Johansson, komisarz do spraw wewnętrznych Unii Europejskiej, która na moje pytanie dotyczące przymusowej relokacji uchodźców daje jasną odpowiedź.

Na piśmie i stanowczo odpowiada – „mechanizm przymusowej relokacji jest dobrowolny. Każde państwo, które jest poddawane presji imigracyjnej, może być z tej relokacji zwolnione. I pisze jasno i wyraźnie w tym piśmie pani komisarz: „ponieważ do Polski napłynęło około miliona uchodźców z Ukrainy ze względu na tragiczną wojnę w Ukrainie, polski rząd może złożyć wniosek o zwolnienie z przymusowej relokacji. I jak pisze pani komisarz, prawdopodobnie ten wniosek zostanie rozpatrzony pozytywnie dla polskiego rządu. A więc pytanie referendalne, panie Kaczyński, panie Morawiecki, jest niepotrzebne. Możecie je już dzisiaj wyrzucić do kosza. Mamy to na piśmie” – Robert Biedroń, eurodeputowany i współprzewodniczący Nowej Lewicy.

Referendum. „PiS nie pyta o inflację jak wyjść z kryzysu gospodarczego jak sprowadzić pieniądze z Unii Europejskiej jak naprawić ochronę zdrowia” 

Żadne z tych czterech pytań nie dotyczy problemów, które dzisiaj są ważne dla Polek i Polaków. Prezes Kaczyński postanowił zapytać rodaków o to co jest ważne dla PiS, ale nie pyta o inflację i drożyznę jak wyjść z kryzysu gospodarczego jak sprowadzić pieniądze z Unii Europejskiej jak naprawić ochronę zdrowia, czy chcą lepszej szkoły – oświadczył poseł Krzysztof Gawkowski przed budynkiem KPRM. Jak podkreślił partia rządząca ich nie zadaje, ponieważ „boi się prawdy”. – Polki i Polacy chcą pieniędzy z KPO, chcą skrócenia kolejek do lekarza, chcą lepszych zarobków dla nauczycieli i lepszej edukacji dla swoich dzieci, chcą walki z inflacją i drożyzną – ocenił. 

Lewica namawia do bojkotu referendum PiS  

My w tym referendum nie będziemy brać udziału, będziemy je bojkotować. Na wybory trzeba iść i pobrać kartę, ale karty referendalnej nie pobieramy, to jest prosta droga do tego, aby pokazać, że nie bierzemy udziały w tej politycznej hucpie – zapowiedział.  

Zdaniem przewodniczącego KP Lewica kampania referendalna to de facto kampania wyborcza Prawa i Sprawiedliwości finansowana poza limitem wydatków obowiązujących podczas wyborów. – Nikt nie może mieć wątpliwości, że mamy do czynienia z kampanią wyborczą. 4 dni, 4 spoty i każdy oznaczony Komitetem Wyborczym PiS i jak tu mówić o rozdzielności głosowania w referendum i wyborach do parlamentu? Prawo i Sprawiedliwość kampanią referendalną chce wpływać na wybory parlamentarne – mówił Gawkowski.  

„PiS boi się wyborczej porażki”

To jest referendum strachu przed utratą władzy przez Jarosława Kaczyńskiego i PiS, oni się panicznie boją, że będą rozliczani za 8 lat swoich rządów. Można pytać Polki i Polaków o zdanie, ale nie w dniu wyborów parlamentarnych – mówił poseł Tomasz Trela.

PiS przez 8 lat swoich rządów nie znalazł czasu, ani nie wpadli na pomysł, aby o cokolwiek zapytać Polki i Polaków. Były protesty i manifestacje, a Jarosław Kaczyński siedział cicho, ponieważ uważał, że wszystko wie najlepiej. Ale jak widmo upadku i przegrania wyborów sięgnęło głęboko do jego głowy, to postanowił zacząć kombinować – stwierdził. 

„PiS łamie zasadę równości w wyborach do Sejmu i Senatu”

Jak podkreślił poseł Lewicy partia Jarosława Kaczyńskiego od miesięcy zmienia prawo, czym łamie zasadę równości w wyborach do Sejmu i Senatu.

Pierwszy akt to dodatkowe komisje wyborcze, ale tylko w tych okręgach, w których PiS ma szansę uzyskać dobry wynik. Drugi akt kombinacji to 24 godziny na liczenie głosów zagranicą, co jest absurdalne, ponieważ ogranicza prawa naszych obywateli poza granicami kraju. Warto przypomnieć, że aż 75 procent głosujących za granicą nie głosowało na PiS, a na Lewicę zagłosowało ponad 20 procent. Czy ich wszystkie głosy zostaną policzone? Tego nikt nie wie. A referendum to trzeci akt kombinowania. Wpadli na pomysł, że swoją kampanię wyborczą będą finansowali przez KPRM, przez spółki Skarbu Państwa oraz państwowe fundacje. Bilbordy, plakaty i banery – to wszystko będzie realizowane za publiczne pieniądze i bez limitu. Kiedy na spotkanie przybędzie Jarosław Kaczyński to stwierdzi, iż przyjechał tu jako wicepremier, aby namawiać do wzięcia udziału w referendum – ocenił.  

Lewica ogłaszała referenda w sprawie konstytucji i wejścia Polski do Unii Europejskiej

Sprzeciw wobec proponowanego przez PiS referendum nie oznacza braku poparcia dla idei demokracji bezpośredniej. – Szanujemy zdanie obywateli, w Polsce odbywały się referenda, ale w sprawach ustrojowych: Konstytucja i jej przyjęcie rok 1997, wejście Polski do Unii Europejskiej w 2003 r. Te dwa głosowania nie zdecydowały o tym, gdzie jesteśmy dziś i jakie mamy prawa – przypomniał Krzysztof Gawkowski.

Exit mobile version