Deszcz i popowa muzyka, tak można powiedzieć o koncertach The 1975 na głównej scenie i Jorja Smith na Tent Stage.
Frekwencyjnie to nie były największe koncerty, ale fani nie zrażają się pogodą i będą kibicować swoim idolom nawet w deszczu. A ten tradycyjne padał sobie i nie zważał na wykonawców.
The 1975 – co prawda muzycy są z Manchesteru, ale odcinają się od wszystkich porównań a ich piosenki mają dużo popowych zapożyczeń. Brytyjscy chłopcy porwali publiczność do tańca, bo poprawnie wykonują swoją pasję czyli koncertowanie. Dobrze, że wystąpili na Open’erze, będą mogli dopisać ten festiwal kolejny raz do swojego dorobku.
Jorja Smith jest autentyczna w tym, co robi, jej głos jest magnetyczny. Wiele fanek przyjechało specjalnie dla niej. Wszyscy zgodnie podkreślali, że jej piosenki potrafią zauroczyć. Dziennikarze muzycznie klasyfikują jej muzykę jako pop, ale młodzi ludzie doszukują się także korzeni rockowych. Brytyjska wokalistka jest bardziej ikoną nowoczesności niż muzyki, ale tak naprawdę potrafi śpiewać.
Koncert rozpoczął Kwiat Jabłoni. Ciekawie jak zwykle było na Tent Stage. Zagrali: Popkiller Młode Wilki All-Stars, wspomniane „jabłonie”, Jorja Smith, Greta Van Fleet i Fisz Emade Tworzywo.
(mim)