Mateusz Ponitka to kapitan reprezentacji Polski w koszykówce (miejmy nadzieję, że już były) wrócił do kraju z Rosji.
Na konferencji prasowej zaczął się głupio tłumaczyć dlaczego zagrał z drużyną Zenita Sankt Petersburg. I co z tego, że dopiero teraz rozwiązał z nimi umowę?!
Do rosyjskiego klubu przyleciało pięciu zawodników: czterech Amerykanów i Ponitka. Koszykarze zagrali z CSKA Moskwa w lidze VTB.
Ponitka zaatakował Gortata, który go wcześniej skrytykował.
Mateusz Ponitka, kapitan reprezentacji Polski:
„Cieszę się bardzo, że jestem w Polsce. Dziękuję mojej żonie, bo mnie wspiera i dzięki niej jestem kim jestem. Dziękuję agentowi, a także prezesom PZKosz – Radosławowi Piesiewiczowi i Grzegorzowi Bachańskiemu. Jestem przeciwny agresji rosyjskiej na Ukrainę. Wojna to ogromne zło, nie powinno do tego dojść. Wspieram mentalnie i – na ile się da – materialnie Ukrainę. Wyrażam pełną solidarność z tym krajem. Państwo, które jest niezależne, powinno niezależne pozostać. Ludzie giną i cierpią, mam nadzieję, że jak najszybciej ta wojna się zakończy. To trudny czas dla nas wszystkich.
Od początku wojny byłem zdeterminowany, aby znaleźć sposób na rozwiązanie kontraktu. Był on gwarantowany na 3 lata, to oznacza, że były w nim pewne zapisy. W momencie, gdy nastąpił konflikt zbrojny, w Petersburgu sytuacja była dziwna, na pewno nie bezpieczna. Wewnątrz zespołu rozmawialiśmy z klubem. Chcieliśmy powrócić do naszych domów, czuliśmy też odpowiedzialność za nasze rodziny. Bezpieczeństwo mojej żony, dziecka i teściowej było dla mnie najważniejsze. Kluczowa była ewakuacja mojej rodziny. Każdy dzień przynosił nowe scenariusze, niepewna była sytuacja z Euroligą i ligą rosyjską. Każdy z nas dowiadywał się co chwilę czegoś nowego. 28 lutego, jako zawodnicy, podjęliśmy decyzję, że wyjeżdżamy, klub na to przystał.
Oczekiwano, że po wznowieniu rozgrywek, wrócimy też do gry. Konflikt cały czas narastał. Cały czas szukaliśmy sposobu, odbywaliśmy rozmowy na temat rozwiązanie kontraktu. Później musiałem wrócić do Rosji, zagraliśmy w meczu z CSKA Moskwa. Sytuacja kontraktowa nie była klarowna. Miałem obowiązek stawienia się w klubie, to mogło wpłynąć na dalsze moje losy. Widać było jednak, że psychicznie nie jesteśmy w stanie pewnych rzeczy przeskoczyć. Rozmawiałem po meczu z CSKA na ten temat z trenerem i generalnym menedżerem. Powiedziałem, że nie jestem w stanie udźwignąć obowiązków względem klubu, chciałem po raz kolejny usiąść do rozmów. Kontrakt był obustronny, nie mogłem odejść bez żadnych konsekwencji. Doszliśmy w końcu do punktu, w którym klub wyraził zgodę na rozwiązanie kontraktu. Staraliśmy się znaleźć najlepsze rozwiązanie. Cieszę się, że klub zrobił ukłon w moją stronę, a rodzina jest bezpieczna.”
Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki:
„Po ludzku cieszę się, że Mateusz jest z nami. Determinacja Mateusza w dążeniu do rozwiązania kontraktu była bardzo duża. Byliśmy z nim w stałym kontakcie, wie, że mógł na nas liczyć. Prezes Grzegorz Bachański udał się do siedziby FIBA, aby lobbować w sprawie wykluczenia członkostwa Federacji Rosyjskiej w FIBA. Zarząd m. in. w tej sprawie zbierze się 25 marca. Mateusz zachował się odpowiedzialnie, bezpieczeństwo rodziny było dla niego na pierwszym miejscu. Polak w Rosji to nie jest dzisiaj coś naturalnego. Wszyscy sprzeciwiamy się temu, co dzieje się w Ukrainie, wszyscy staramy się pomagać. Jeśli jako federacja przyczyniliśmy się to tego, że Mateusz jest z nami, to tym bardziej się cieszę.”
„Gortat wypowiada się na tematy, o których nie ma pojęcia i nakręca spiralę nienawiści. Usłyszałem, że brakuje mi charakteru. Padło pytanie, gdzie jest jedność, wsparcie.
Chciałem zapytać pana Gortata, gdzie był jego charakter na EuroBaskecie 2013, kiedy zakazał nam w szatni rozmów z polskimi dziennikarzami. Mieliśmy przechodzić przez mixed zone i najlepiej jakby nikt się nie odzywał.
I nie dziwi mnie w ogóle, że po tylu latach w NBA, po całym tym researchu zrobionym przez skautów, Marcin Gortat ma ksywkę, jaką ma, czyli „Polski Młot”.
(„Hammer Time” to czas wkładania piłki do kosza. Chodzi o sposób kończenia akcji, a nie o intelekt – red.)” – dodał Ponitka.
Komentarz Marcina Gortata
„Ta konferencja była jednym wielkim dnem. Myślę, że połowa dziennikarzy, która tam była, czuła zażenowanie.
Smutne jest to, że Mateusz został wciągnięty w ten cały konflikt pomiędzy mną a prezesem. Nie obwiniam Mateusza za te słowa. Ta kartka, z której czytał i się denerwował czytając te rzeczy… kto wie, czy nie była przygotowana przez jednego z dziennikarzy czy jakiegoś PR-owca… albo samego prezesa.
Takie słowa nie przystają kapitanowi reprezentacji. Myślę, że konferencja miała służyć czemu innemu. Wyprostowaniu sytuacji i zamieszania, jakie towarzyszyło Mateuszowi w związku z grą w rosyjskim klubie. Połowa tych zarzutów w moją stronę to kłamstwa, połowa to wymyślone rzeczy. Myślę, że Mateusz nie do końca był przygotowany i nie tak ta konferencja miała wyglądać.
Każdy z nas – niezależnie czy to Marcin Gortat, Maciej Zieliński czy inny zawodnik – ma prawo do wypowiedzenia swojej opinii.
Nie będę się tłumaczył z nicku „Polish Hammer”. Jak będzie miał 900 meczów w NBA to wtedy pogadamy o nickach. Przypomnę, ze nicków nie nadają żadni skauci, jak powiedział, tylko są nadawane przez kibiców oglądających ligę letnią.
PZPN pierwszego dnia ogłosił, że Grzegorz Krychowiak odchodzi z rosyjskiego klubu i zobaczcie, jaki tam był odzew. Może warto wreszcie zainwestować w dobrego PR-owca w związku, który podpowie co mówić, a czego nie mówić, bo ta konferencja wyszła bardzo źle.”