MŚ w piłce ręcznej. Sromotna porażka Polski ze Słowenią

Katowice

– Z naszymi kibicami graliśmy tak naprawdę ośmiu na siedmiu, a przegraliśmy aż dziewięcioma bramkami – mówi Arkadiusz Moryto, zawodnik reprezentacji Polski.

To ona w bardzo ważnym meczu grupowym mistrzostw świata piłkarzy ręcznych przegrała ze Słowenią 23:32. Nie wystarczył kapitalny doping kilkunastu tysięcy fanów, którzy przez całe 60 minut głośno dopingowali biało-czerwonych.

O meczu Polski ze Słowenią mówiło się bardzo dużo. Nie brakowało nawet opinii, że do tego meczu biało-czerwoni przygotowywali się przez ostatnie cztery lata. Zwycięstwo ze Słowenią miałoby bowiem znaczny wpływ na dalszą walkę Polaków o awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Dlaczego? Zespoły do kolejnej rundy, w której powalczą o ćwierćfinał, przechodzą z punktami zdobytymi w bezpośrednich pojedynkach z rywalami w grupie, a z grupy B najprawdopodobniej awansują Francja, Polska (w przypadku wygranej z Arabią Saudyjską) i właśnie Słowenia. A to upragnione miejsce w najlepszej ósemce mistrzostw świata umożliwiłoby walkę o igrzyska olimpijskie w Paryżu…

Ale o zawiłych kalkulacjach Polacy na boisku powinni zapomnieć. I wydawało się, że od pierwszych minut nie tylko wierzą w końcowy sukces, ale przede wszystkim konsekwentnie do niego dążą. Przede wszystkim biało-czerwoni byli skuteczni, a kolejne trafienia zaliczał Arkadiusz Moryto, który wykorzystywał kontry (4:2). Słoweńcy grając w osłabieniu wycofywali bramkarza, a Polacy przy przechwytach nie mieli dla nich litości. Niestety, dobrej gry gospodarzy wystarczyło tylko na 10 minut. Następnie zespół prowadzony przez trenera Patryka Rombela zaczął słabo bronić, pozwalał Słoweńcom wychodzić na czyste pozycje, a Adam Morawski był bezradny. Co gorsza, od 18. minuty, od stanu 10:11, Polacy nie mogli trafić do bramki rywali niemal… do końca pierwszej połowy. Tę fatalną passę przerwał w końcu Moryto, ale wcześniej Słoweńcy bezlitośnie wykorzystywali każdy błąd i do szatni biało-czerwoni zeszli przy sześciopunktowej stracie (11:17).

Kibice, którzy w sobotę w Spodku tworzyli znakomitą atmosferę, wciąż wierzyli w końcowy sukces Polaków. Co prawda przewaga do odrobienia była spora, ale w przypadku poprawy gry w obronie i skutecznym wykorzystaniu kontr, biało-czerwoni mogliby przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść. Ale niestety – Polacy po przerwie nie grali lepiej. Popełniali ogromną liczbę błędów, a co gorsza, wydawało się, że tracą nadzieję. Przy stanie 13:21 Rombel poprosił o czas. Niestety, to Słoweńcy wciąż się rozkręcali, a w 44. minucie osiągnęli aż dziesięciopunktową przewagę (15:25). Co prawda trzy kolejne trafienia należały do Polaków, więc należy ich pochwalić za tę serię, to jednak rywale mogli spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Dużo wiary w poczynania Polaków dokładał Michał Olejniczak, ale to było za mało. Słoweńcy zdominowali spotkanie i zasłużenie wygrali 32:23.

– To, co dziś zaprezentowaliśmy, to ogromny zawód. Ciężko cokolwiek powiedzieć. W każdym aspekcie po prostu graliśmy źle. Słoweńcy nas zdominowali, nie zagrało nam wszystko, w żadnym elemencie. I dopiero teraz musimy się zastanowić, dlaczego, bo mieliśmy wszystko ustawione, ale tutaj pozostała jeszcze kwestia wykonania. Z naszymi kibicami graliśmy tak naprawdę ośmiu na siedmiu, a przegraliśmy aż dziewięcioma bramkami. To kubeł zimnej wody, a teraz musimy się szybko pozbierać i wygrać z Arabią Saudyjską – skomentował Arkadiusz Moryto, skrzydłowy reprezentacji Polski.

Tomasz Gębala, rozgrywający biało-czerwonych nie ukrywa, że Słowenia teoretycznie nie jest tak mocnym zespołem, żeby przegrać tak dużą różnicą. – Ale z drugiej strony jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz – zauważa. – Byliśmy bardzo zmotywowani, może nawet przemotywowani. Zabrakło chłodnej głowy i teraz ciężko to ubrać w jakieś kulturalne słowa. Nie wychodzić na boisko z orzełkiem na piersi i grać takich meczów…

Polskim zawodnikom szkoda również kibiców, którzy dzielnie dopingowali zespół w katowickim Spodku.

– Każdy z nas chce grać w mistrzostwach świata, jeszcze we własnej hali. Dlatego trzeba sobie radzić z tą presją, tym bardziej, że jesteśmy dorośli – mówi Adam Morawski, bramkarz reprezentacji Polski. – Zagraliśmy grubo poniżej oczekiwań i myślę, że każdy z nas ma sobie coś do zarzucenia. Teraz musimy podnieść głowy i wygrać ostatni mecz grupowy.

Z kolei w drugim meczu grupy B niespodzianki nie było. Francja pewnie pokonała Arabię Saudyjską 41:23, choć trzeba przyznać, że mistrzowie olimpijscy potraktowali to spotkanie jako przygotowanie do dużo ważniejszego boju, jakim będzie poniedziałkowy pojedynek ze Słowenią. Trener Guillaume Gille dał odpocząć przede wszystkim Dice Memowi, czyli liderowi zespołu i umiejętnie rotował pozostałymi graczami tak, by zwyciężyć bez większego nakładu sił. Choć Arabia robiła wszystko, by się przeciwstawić tak klasowej drużynie (momentami nawet skutecznie), to jednak Francuzi już w pierwszej połowie wypracowali sobie bardzo wysoką przewagę (24:14), a w drugiej mogli kontrolować sytuację na boisku. Ostatecznie wygrali 41:23 i odnieśli drugie zwycięstwo w turnieju.

– Zagraliśmy dobre spotkanie, jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy kolejny mecz grupowy. Teraz trzeba się skupić na spotkaniu ze Słowenią, z którą na pewno nie będzie grało nam się łatwo – skomentował po spotkaniu Dylan Nahi, na co dzień zawodnik ekipy z Kielc.

Piłka ręczna. Patryk Rombel – trener (fot. Grzegorz Wojtal / Kronika24.pl)

Polacy aktualnie zajmują trzecie miejsce w grupie przed Arabią Saudyjską, a przed nimi plasują się Słoweńcy (druga lokata) i Francuzi (lider). W ostatnim meczu grupowym Polacy zagrają z Arabią Saudyjską, a Francuzi ze Słowenią. Spotkania te zaplanowano na poniedziałek. Biało-czerwoni na boisko wybiegną o godz. 20.30, a wcześniejszy pojedynek rozpocznie się o godz. 18.

Gospodarzami MŚ 2023 są Katowice, Województwo Śląskie, Kraków, Małopolska, Płock, Mazowsze i Gdańsk (w Polsce) oraz Goteborg, Malmo, Sztokholm, Kristianstad i Jonkoping (w Szwecji).

Polska – Słowenia 23:32 (11:17)

Polska: Adam Morawski, Jakub Skrzyniarz – Michał Daszek 2, Arkadiusz Moryto 6, Maciej Gębala 1, Tomasz Gębala 1, Przemysław Krajewski 1, Michał Olejniczak 3, Szymon Sićko 2, Piotr Jędraszczyk, Patryk Walczak 2, Jan Czuwara 1, Ariel Pietrasik 2, Szymon Działakiewicz 2, Bartłomiej Bis, Piotr Chrapkowski. Trener: Patryk Rombel.

Słowenia: Joze Baznik, Urban Lesjak –  Domen Makuc, Rok Ovnicek 2, Tadej Mazej, Gasper Horvat, Kristjan Horzen, Stefan Zabic 1, Tilen Kodrin 3, Nejc Cehte, Dean Bombac 2, Aleks Kavcic, Aleks Vlah 6, Domen Novak 1, Borut Mackovsek 2, Jure Dolenec 7, Blaż Janc 5, Blaż Blagotinsek 3. Trener: Uros Zorman

Francja – Arabia Saudyjska 41:23 (24:14)

Francja: Vincent Gerard, Charles Bolzinger, Remi Desbonnet – Thibaud Briet 3, Ludovic Fabregas 4, Mathieu Grebille 2, Nikola Karabatic 1, Romain Lagarde 1, Yanis Lenne 8, Valentin Porte 2, Kentin Mahe 6, Dylan Nahi 1, Nedim Remili 2, Melvyn Richardson 2, Nicolas Tournat 6, Elohim Prandi 3. Trener: Guillaume Gille.

Arabia Saudyjska: Ali Alsaffar, Amro Mohammed – Mohammed Al Abbas 4, Aboullah Alhulaili, Abdulrahman Al Muwallad 1, Ahmad Al Abdulali 2, Abdullah Al Hammad, Mahdi Al Salem 5, Hadi Quraish, Hassan Al Janabi 2, Hassan Al Turaiki, Sadiq Al Mohsin 2, Marhoon Al Maa, Abdullah Al Abbas 5, Haidar Al Hassan 1, Yousof Al Taweel 1. Trener: Jan Pytlick.

Exit mobile version