To koniec marzeń o tytule.
Reprezentacja Polski w ampfutbolu przegrała z Turcją 1:5 w półfinale Mistrzostw Europy we francuskim Evian.
Polacy jak dotąd nie stracili w turnieju ani jednej bramki. W fazie grupowej wygrali z Grecją, Szkocją oraz Niemcami i do play-offów awansowali z pierwszego miejsca z bilansem bramkowym 28:0. W czwartek w ćwierćfinale jeszcze dołożyli do swojego dorobku trzy gole pokonując 3:0 Irlandię.
Od początku spotkania półfinałowego z Turcją to biało-czerwoni byli stroną dominującą, ale nie potrafili zamienić tego na bramkę. W siódmej minucie mocny strzał z rzutu wolnego oddał Bartosz Łastowski, piłka zaplątała się między piłkarzami obu drużyn, a finalnie Kamil Grygiel nie trafił czysto w piłkę. A rywale na to odpowiedzieli najlepiej, jak tylko się dało. W 11. minucie dwa szybie podania w poprzek boiska i niepilnowany Muhammet Yegen otworzył wynik spotkania.
Był to pierwszy stracony przez Polaków gol podczas tegorocznego europejskiego czempionatu. A w 22. minucie padła druga bramka dla Turków, którzy znów przyspieszyli i szybko przedostali się pod polską bramkę. Na 2:0 trafił Rahmi Ozcan. Jednak to znów był jeden z nielicznych ataków naszych przeciwników w pierwszej połowie. Niestety, bardzo skuteczny i bolesny w skutkach.
Niecałe dwie minuty po przerwie Omer Guleryuz świetnie wypatrzył Seyhmusa Erdinca i zagrał do niego piłkę. To była bardzo dobra decyzja, bo po strzale tego drugiego było już 3:0 dla Turcji. Chwilę później Guleryuz znów zabawił się z polską defensywą. Zakręcił piłką, po czym zagrał ją do Serkana Derelego, który pokonał Igora Woźniaka i po stronie zdobyczy broniącej tytułu reprezentacji Polski widniała już cyfra 4.
– Wyszliśmy tak naprawdę na pierwsze 15 minut meczu. Kontrolowaliśmy spotkanie do pierwszej bramki, a potem spanikowaliśmy. Na początku drugiej połowy dostaliśmy jeszcze dwa gole i było już bardzo trudno – mówił po spotkaniu Krystian Kapłon.
Polakom pozostało zaryzykować i spróbować odrobić straty. Ale gola udało się zdobyć tylko jednego. W 44. minucie po błędzie tureckiego bramkarza Furkana Arslana długie podanie Kamila Rośka wykorzystał Kamil Grygiel. Jak się później okazało, był to gol honorowy dla Polski.
A ostatnie słowo należało do rywali. Erdinc Seyhmus w 46. minucie znalazł się w sytuacji sam na sam z Igorem Woźniakiem i pokonał polskiego bramkarza ustalając wynik meczu na 5:1. Turcja – podobnie jak przed czterema laty – stanie więc przed szansą obrony mistrzowskiego tytułu, a Polakom pozostanie walka o trzeci z rzędu brązowy medal Euro.
– Pojawiły się błędy indywidualne – gubiliśmy krycie, dużo graliśmy 1 na 1, a Turcy nas wyprzedzali, podawali za plecy, a u nas zawodziła momentami komunikacja. Jesteśmy jednak gotowi na walkę do końca. Przyjechaliśmy po medale i z medalami chcemy wrócić. Jesteśmy zdeterminowani, by przywieźć do kraju choćby brąz – przyznał po spotkaniu Mateusz Warakomski.
– Przyjechaliśmy po złoty medal. Jak widać, był on poza naszym zasięgiem, ale jestem przekonany, że nie wrócimy z pustymi rękoma. Musimy wywalczyć jeszcze jeden cały mecz i pokazać, że szybko dźwigamy się po porażkach. Tak jak zwykle bywało szybko poprawiamy błędy – dodaje Kapłon.
W meczu o trzecie miejsce biało-czerwoni zmierzą się z Anglią, która przegrała w półfinale z Hiszpanią 1:2. Spotkanie odbędzie się w sobotę o 15:00. Dwie godziny później w Evian odbędzie się finał Turcja – Hiszpania.
Turcja – Polska 5:1 (2:0)
1:0 – Muhammet Yegen 11′
2:0 – Rahmi Ozcan 22′
3:0 – Seyhmus Erdinc 27′
4:0 – Serkan Dereli 30′
4:1 – Kamil Grygiel 44′
5:1 – Erdinc Seyhmus 46′
Wyjściowe składy:
Turcja: Bulent Cetin – Fuat Tastan, Alican Kuruyamac, Erdinc Seyhmus, Muhammet Yegen, Serkan Dereli, Omer Guleryuz.
Rezerwowi: Erdi Arslan, Furkan Arslan – Fatih Senturk, Rahmi Ozcan, Emin Tiryaki, Savas Kaya, Baris Telli, Kemal Gules.
Polska: Igor Woźniak – Marcin Oleksy, Dominik Abramczyk, Bartosz Łastowski, Jakub Kożuch, Kamil Grygiel, Krystian Kapłon.
Rezerwowi: Maciej Materac, Łukasz Miśkiewicz – Adrian Bąk, Mateusz Warakomski, Rafał Bieńkowski, Łukasz Mazurowski, Kamil Rosiek.