Zespół ekspertów Greenpeace przyjrzał się jak po roku rządzenia wygląda bilans koalicji w kluczowych tematach dla ochrony przyrody i klimatu.
Najważniejsze obietnice rządu Donalda Tuska dotyczące ochrony 20% lasów i odblokowania wiatraków nadal są niespełnione.
Legenda: Oceny są trzystopniowe: zielony – pozytywna, żółty – dostateczna, czerwony – negatywna. Pośrednie stany sygnalizujemy za pomocą obramowań w innym kolorze
20% lasów wolnych od wycinek: czerwony (ocena negatywna)
Rząd Donalda Tuska jest w lesie z ochroną lasów. Przy poprzedniej ocenie rządu na zachętę chwaliliśmy rozpoczęcie procesu tworzenia 20% lasów wolnych od pił. Niestety proces utknął w powijakach. Resort klimatu oddał inicjatywę Lasom Państwowym, a te zamiast dobrem polskich lasów, kierują się swoim partykularnym interesem. Efekt jest taki, jakiego można się było spodziewać. Leśna korporacja zamiast obiecanej Polkom i Polakom jednej piątej lasów wolnych od pił proponuje obecnie ochronę… niecałych 8% lasów. Wiara rządu w to, że lis zaprowadzi porządek w kurniku była olbrzymią naiwnością.
Pod koniec roku leśnicy mydlili ludziom oczy, chwaląc się, że na ich terenie powstaną w tym roku 53 rezerwaty przyrody. Zapomnieli przy tym dodać, że wiele z nich chroni obszary nieleśne (np. łaki czy bagna), a łącznie rezerwaty będą miały powierzchnię równą… pół promila powierzchni Lasów Państwowych. To 400 razy (!!) mniej niż obiecane 20% lasów wolnych od pił.
Nowe parki narodowe: czerwony z żółtą obwódką (ocena negatywna z elementami dostatecznej)
Parki narodowe chronią zaledwie 1% Polski, co plasuje nas w ogonie Europy. Według analiz eksperckich na tę najwyższą formę ochrony zasługuje co najmniej 3-4% naszego kraju. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska obiecywała, że w tym roku rząd przełamie trwającą już prawie ćwierć wieku niemoc polityków w tworzeniu parków narodowych. Pierwszym „nowym” parkiem miał być Park Narodowy Doliny Dolnej Odry. Ochrona ptasiego raju pod Szczecinem miała pójść łatwiej ze względu na to, że Międzyodrze jest poza jurysdykcją Lasów Państwowych – to rozlewiska Odry. Wszystko wskazuje jednak na to, że tej obietnicy nie uda się spełnić. Nadal trwają rozmowy z lokalnymi samorządami.
Nie wiemy też, co się dzieje z innymi planowanymi parkami, które czekają na utworzenie całe dekady: jak np. Turnicki Park Narodowy w Puszczy Karpackiej czy Park Narodowy Puszczy Boreckiej na Mazurach. Rząd milczy również na temat mocno wyczekiwanych powiększeń istniejących parków narodowych – w szczególności parków: Bieszczadzkiego, Babiogórskiego, Magurskiego czy Białowieskiego. Planowane parki narodowe idą pod topór… Ważną zmianą, za którą należy się rządowi pochwała to stworzenie subwencji ekologicznej, która sprawi, że ochrona przyrody zacznie się opłacać samorządom, na których terenie są parki narodowe i rezerwaty. Daje to nadzieję na zmianę na lepsze w przyszłości. Subwencja ekologiczna to inicjatywa ministra finansów Andrzeja Domańskiego.
Odejście od paliw kopalnych – czerwony
Chowanie głowy w piasek – tak pokrótce można skwitować politykę energetyczną w pierwszym roku rządu Donalda Tuska. Zamiast podjąć strategiczne decyzje o wyznaczeniu dat odejścia od węgla i gazu, 2024 rok zleciał politykom na pudrowaniu problemów energetycznych. Ministra przemysłu Marzena Czarnecka usiłowała za wszelką cenę podporządkować politykę energetyczną całego państwa spółkom górniczym. W tym i przyszłym roku rząd dopłaci nierentownym kopaniom – bagatela – 18 miliardów złotych. Do 2049 roku rząd ma im dorzucić prawie 140 mld zł. Żyć nie umierać.
Rząd musi zakończyć ten kosztowny absurd i wreszcie przyznać, że polska energetyka odejdzie od węgla w ciągu najbliższych 10 lat. Dalsze dryfowanie w polityce energetycznej skończy się tym, że zamiast energii z polskiego OZE – z wiatraków na lądzie i morzu, fotowoltaiki, biogazowni czy magazynów energii, będziemy mieć coraz więcej energii z drogiego i importowanego gazu. To byłby fatalny scenariusz dla niezależności energetycznej naszego kraju.
Rozwój OZE – czerwony z żółtą obwódką (ocena negatywna z elementami dostatecznej)
Miało być pięknie, a wyszło się jak zwykle – niestety rząd nie może się pochwalić znaczącymi sukcesami w zakresie rozwoju OZE. Choć na świecie trwa rewolucja energetyczna i inwestycje w OZE biją rekordy, to Polska nadal stoi w rozkroku między węglową przeszłością a zieloną przyszłością. Nowy rządowy plan energetyczny powiela stare błędy: nie doszacowuje potencjału OZE i przeszacowuje potencjał węgla. Rząd aż pięciokrotnie przekładał już odblokowanie wiatraków. Bez tego nie mamy szans na wypełnienie luki po zamykanych elektrowniach węglowych. Co więcej, bez wiatraków jesteśmy też skazani na wysokie ceny energii. Sytuacja jest na tyle poważna, że po raz pierwszy w historii branża hutnicza apelowała w tym roku razem z Greenpeace do premiera polskiego rządu właśnie o odblokowanie taniej energii z wiatru.
Na plus trzeba zaliczyć, że rząd w ostatnich miesiącach wprowadził dwie ustawy, które wspomogą rozwój OZE. Nowe prawo poprawia warunki dla prosumentów, przyspiesza procedury i wprowadza rozwiązania wspomagające rozwój wiatraków na morzu.
Ochrona rzek – czerwony
Obecny rząd nie wprowadził w życie żadnych pozytywnych zmian w sprawie ochrony rzek przed zanieczyszczeniami z kopalni węgla, które spowodowały katastrofę Odry w 2022 roku. Poprzedni rząd wprowadził specustawę odrzańską, która w żaden sposób nie chroniła Odry przed zasoleniem oraz zwiększała nacisk na betonowanie i regulowanie rzek. Politycy obecnie rządzącej koalicji obiecywali, że nowelizacja tej ustawy będzie dla nich priorytetem, jednak do tej pory nie pokazali nawet projektu takiego prawa.
W ostatnich miesiącach rząd wydaje się zmieniać kurs i wbrew przedwyborczym obietnicom zapowiada kontynuację polityki betonowania i regulowania rzek. To fatalna informacja w kontekście ochrony dzikiej przyrody oraz walki z powodziami i suszami. Na dodatek w ostatnich dniach rząd pozwolił na wycinkę drzew na 170-kilometrowym odcinku Bugu – jednej z najdzikszych polskich rzek.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska przygotowało wstępny projekt planu inwestycji w instalacje odsalające ścieków z kopalń, jednak jest on zdecydowanie zbyt zachowawczy. Tymczasem mieliśmy w tym roku kolejną katastrofę – w sierpniu tego roku dziesiątki tysięcy ryb zginęło w jeziorze Dzierżno Duże na Śląsku. Winne były ponownie toksyny ze złotej algi, która może się tam rozwijać dzięki silnie zasolonym ściekom z kopalni węgla. Brak odpowiednich działań w sprawie ochrony rzek sprawił, że w październiku 10 osób działających w Greenpeace Polska złożyło skargi do Komisji Europejskiej.