Liga Europy UEFA. Legia Warszawa wygrała z Leicester City

Stadion Legii

Legia Warszawa pokonała 1:0 Leicester City w 2. meczu fazy grupowej C Ligi Europy UEFA.

Gola zdobył w pierwszej połowie Mahir Emreli.​

Zespół Czesława Michniewicza awansował w rankingu UEFA na 109. miejsce. Wojskowi wcześniej wygrali ze Spartakiem 1:0 w Moskwie.

W trzeciej kolejce fazy grupowej Ligi Europy Legia Warszawa 21 października na wyjeździe powalczy z Napoli.

Polska w rankingu klubowym UEFA jest na 26. miejscu.

Legia Warszawa – Leicester City 1:0 (1:0)

Bramki: Emreli 31′.

Legia: Miszta – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Johansson (78′ Abu Hanna), Slisz, Martins (70′ Kastrati), Charatin, Mladenović – Josue (83′ Lopes) – Emreli (83′ Pekhart).

Leicester: Schmeichel – Amartey (78′ Lookman), Vestergaard, Soyuncu – Castagne, Soumare, Dewsbury-Hall (67′ Maddison), Tielemans, Thomas – Perez (67′ Barnes), Daka (82′ Vardy).

Żółte kartki: Josue, Emreli, Pekhart – Thomas, Maddison.

Sędzia: Ivan Bebek (Chorwacja).

Legia Warszawa zarobiła już 1,24 mln euro. Mistrzowie Polski za grę w europejskich pucharach (w tym el. Liga Mistrzów) zarobili 6,03 mln euro – 28 mln złotych.

Liga Europy. Grupa C

  1. Legia Warszawa – 6 pkt, bilans bramkowy 2:0
  2. Spartak Moskwa – 3 pkt, 3:3
  3. Napoli – 1 pkt, 4:5
  4. Leicester City – 1 pkt, 2:3

Trener Czesław Michniewicz:

– Dziękuję za miłe przywitanie. Cieszę się, że wygraliśmy to potkanie. Gratulacje dla drużyny i wszystkich osób, które uczestniczą codziennie w naszej pracy. Wielkie gratulacje składam także kibicom, którzy stworzyli piękne widowisko. To był piękny wieczór i myślę, że zapamiętamy go na długo. Pokonaliśmy zespół, z którym teoretycznie nie mogliśmy wygrać. Pieniądze jednak nie grają. Zaczynamy jedenastu na jedenastu. Pierwsze 20 minut był dobre w naszym wykonaniu. Graliśmy tak, jak sobie to zakładaliśmy. Później przyszedł dla nas trudniejszy moment. Przestaliśmy grać tak, jak sobie to wcześniej zakładaliśmy. Na szczęście dla nas, nic więcej się już w pierwszej połowie nie stało. Zeszliśmy na przerwę z prowadzeniem 1:0. W przerwie przeanalizowaliśmy sytuacje, po których przeciwnik dochodził do sytuacji. Chcieliśmy wyeliminować błędy i dalej ich nie powielać. Dobrym pomysłem było wystawienie trójki defensywnych pomocników – Ihora, Bartka Slisza i Andre Martinsa. . Przed nimi grał Josue i Mahir Emreli. To wszystko dobrze wyglądało. W pewnym momencie zauważyliśmy, że Andre opadł jednak z sił. Wiemy o jego problemach zdrowotnych. Stąd też już wcześniej zaplanowaliśmy zmianę. Postawiliśmy na Lirima Kastratiego, który dał nam dużo innych rozwiązań. Później wprowadziliśmy Rafaela Lopesa i Tomasa Pekharta i stworzyły się kolejne sytuacje. Ktoś się może zastanawiać, dlaczego akurat tych dwóch zawodników. Uznaliśmy, że Rafa świetnie gra głową, a Tomas jest bardzo wysoki. Wiedzieliśmy, że każde dośrodkowanie w nasze pole karne może być groźne. Leicester ma wysokich i silnych zawodników i chciało z tego korzystać. Świetnie spisywał się Cezary Miszta i raz szczęśliwie piłkę z własnej bramki wybijał Mateusz Wieteska. Dodatkowo Rafael Lopes jest piłkarzem, który może grać na pozycji numer dziesięć. Zagrał dwa fantastyczne podania do Kastratiego, po których powinny paść bramki. Tak się jednak nie stało. Pierwszą okazję świetnie wybronił Schmeichel. Przy próbie kolejnej akcji Lirim troszkę zwolnił i poszukał Tomasa Pekharta, który miał dobrą sytuację. W końcówce rywal miał jeszcze jedną okazję, ale trafił w boczną siatkę. Teraz możemy cieszyć się ze zwycięstwa. Po wygranej Spartaka w Neapolu, obecna sytuacja niczego nam nie gwarantuje. My chcemy w każdym spotkaniu grać jak najlepiej, a później zobaczymy, co będzie się działo dalej.​​

– Rozmawialiśmy z Brendanem Rodgersem po meczu. Trener Leicester otrzymał od nas prezent i myślę, że dobrze nas zapamięta. Brendan Rodgers okazał się fantastycznym człowiekiem, pełnym klasy. Jest to człowiek wielkiej kultury i klasy. Myślę, że to jest też duża lekcja dla nas – trenerów, jak przegrywać z godnością. Nie każdy mecz da się wygrać, ale zawsze trzeba zachowywać godność. Patrząc na zachowania Anglików, duża klasa naszych rywali i wyznaczenie kierunku, w którym powinniśmy podążać.

– Brendan Rodgers zaprosił mnie i Kamila Potrykusa, żebyśmy odwiedzili go w wolnej chwili. Pogratulował również zwycięstwa i postawy drużyny. Myślę, że to nie była zwykła kurtuazja – tak po prostu czuł z boiska.

– Co do Czarka Miszty, to wiedziałem, że nie zabraknie mu pracy. To się potwierdziło. Staraliśmy się ograniczać grę rywali, żeby nie dochodzili do czystych sytuacji. Cieszę się, że nie straciliśmy bramki. Pomagali obrońcy, pomagało też szczęście w kluczowych momentach. Niemniej musimy być pokorni w ocenie Czarka. Traktuję go tak samo dziś, jak po meczu z Rakowem. To młody zawodnik z olbrzymim potencjałem i musi zdobywać doświadczenie. Dziś je zdobył. Zgodzę się, że ciśnienie z mediów społecznościowych jest duże. Żartowałem przed spotkaniem, że kupię Czarkowi kolce, bo tak bardzo lubi wybiegać poza pole karne. Dzisiaj zagrał perfekcyjny mecz.

– My nic nie pozostawiamy przypadkowi. Jadąc do Suwałk również poświęciliśmy dużo czasu na analizę rywala. Jak motywowałem zawodników? Inaczej niż wtedy, gdy drużyna jest faworytem. Podkreślaliśmy jakość piłkarzy Leicester, ale wskazywaliśmy także nasze atuty. Piłkarze wiedzieli co mają zrobić, żeby Leicester nie miało tyle miejsca. Powiedziałem im, że taki mecz jest jak pojedynek bokserski. Musisz umieć przyjmować ciosy. Żeby wygrać mecz musisz umieć też zadawać ciosy. I tak było właśnie dzisiaj. Zadaliśmy jeden skuteczny cios, ale mieliśmy też kilka dobrych sytuacji. Takie mecze rozwijają nie tylko piłkarzy, ale również klub, Powiedziałem zawodnikom w szatni, żeby po prostu zapamiętali ten moment. Takie mecze na zawsze zostają w pamięci i myślę, że teraz będzie podobnie.

– Dzisiaj nie wiemy nic o zdrowiu Mattiasa. Zgłosił uraz w okolicy mięśnia dwugłowego uda. To się zdarza przy sprintach, ale nie wiem czy to naderwanie czy naciągnięcie. Śmieję się, że Mattias ma wytatuowaną nogę i w nią mu się nic nie dzieje. Chciałem nawet na drugiej nodze napisać coś długopisem. To świetny piłkarz i potrzebujemy go regularnie, bo potrafi grać i ma potencjał. Zdrowie mu jednak nie pozwala na regularne występy.

– Wiem jaka jest sytuacja w ekstraklasie i mam szacunek do rywali. Patrzymy jednak na to trochę inaczej. My straciliśmy 9 punktów, a liderzy 12. Na pewno nie czuję nerwowości ani swojej, ani zawodników. Zrobiliśmy wszystko, żeby grać z Leicester. Nie dało się inaczej tego zrobić, rozłożyć akcentów bardziej na ligę, bo dziś bylibyśmy w innym miejscu. Drużyna budowała się, przychodzili zawodnicy, potrzebny był czas. Wiem, że potraciliśmy punkty, ale nie widzę zagrożenie pod kątem całego sezonu. Będziemy walczyć o mistrzostwo. Wygranie pięciu, czy sześciu meczów to nie będzie żadne wydarzenie dla Legii Warszawa. Tak już było wiosną. Ja wierzę w ten zespół. Może ktoś panikuje, ale nie ja.

– Szanse na grę wiosną w europejskich pucharach czułem już po meczu ze Spartakiem. Mam świadomość tego, że ta grupa jest wyrównana. Napoli, które pokonuje każdego w Serie A, ostatecznie ulega Spartakowi, którego wcześniej my pokonaliśmy. To pokazuje, że w grupie grają równe zespoły. Za moment polecimy do Leicester, które w ciągu najbliższych dni może pokonać Liverpool, bo stać ich na to. Mówimy o najwyższym poziomie. Oczywiście wyżej jest Liga Mistrzów. Czy Leicester czy Napoli – te drużyny chcą grać w najlepszych rozgrywkach. My też o tym marzymy, ale najpierw musimy pokazać się z dobrej strony w Lidze Europy. Na razie nie wybiegamy jednak w przyszłość. Liczy się dla nas niedziela i mecz z Lechią Gdańsk. Policzymy straty, bo na pewno takie będą. Odświeżymy trochę skład i dokonamy kilku zmian. Czasu jest niewiele. Za moment kończy się dzień, a my w sobotę rano wyjeżdżamy do Gdańska.​

Artur Jędrzejczyk:

– Wszystko wygląda świetnie. Mamy komplet punktów. Nie jestem jednak zaskoczony. Już ze Spartakiem pokazaliśmy, ż potrafimy grać w piłkę z mocnym rywalem. Dzisiaj to tylko potwierdziliśmy. Teraz czas przełożyć tę grę na nasze podwórko.

– Teraz widać, że potrafimy grać w Lidze Europy. Wcześniej czegoś nam brakowało. Oby tegoroczna przygoda trwała jak najdłużej. Wiele razy miałem okazję grać w spotkaniach, w których odpadaliśmy z europejskich rozgrywek. Zmieniali się trenerzy i piłkarze, ale na końcu wszystko zależało właśnie od zawodników. Dzisiaj cieszymy się z tego, w jakim miejscu jesteśmy.

– Patson Daka i Ayoze Perez to nieźli zawodnicy, ale miałem okazję gracz z lepszymi, także to nie jest dla mnie żadna nowość. Wygrana Spartaka? Bardzo dobrze, emocje będą nam towarzyszyły do końca. My jednak mamy swój cel i do końca chcemy pozostać na tej pozycji, którą aktualnie zajmujemy.

– Maik cały czas pokazuje na co go stać. Ja na treningu widzę, jak duże on ma umiejętności. Uwierzcie, że ten zawodnik nie pokazał jeszcze wszystkiego. Nie wiem kiedy, ale ten piłkarz trafi do świetnego, europejskiego klubu. Ja sam wróżę mu wielką karierę.

Cezary Miszta:

– Po końcowym gwizdku zeszkliły mi się oczy, kiedy puściły emocje i nerwy. To, że kibice skandowali moje nazwisko, to dla mnie wielka sprawa. Jestem legionistą od dziecka. Marzyłem, żeby tu grać, właśnie w takich meczach. Teraz marzenia się spełniają. Wygraną dedykuję kibicom. Wiadomo, jakim zespołem jest Leicester. Mogliśmy spodziewać się, że będą mieli sytuacje bramkowe, na szczęście wyszliśmy z tego obronną ręką i wygraliśmy. Ja sam zrobiłem to, co musiałem. Cieszę się, że mogłem pomóc i że trener zaufał mi po nieudanych meczach. Dziś odpłaciłem zaufanie trenera.

– To prawda, piłka jest niezwykle przewrotna. Nie chcę nawet przypominać tego, co było w sobotę, a dzisiaj wygraliśmy z Leicester City, mistrzem Anglii z 2016 roku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Naprawdę szczęśliwi – powiedział po meczu Cezary Miszta

– Przed meczem gdy schodziłem z rozgrzewki złapał mnie Arek Malarz. Powiedział mi, że we mnie wierzy, że dam radę i bardzo cieszę się z tego, że wygraliśmy i udało mi się zachować czyste konto. To spotkanie na pewno mi pomoże. Nie było jakiegoś jednego momentu, który sprawił, że poczułem się pewnie. Przez cały mecz byłem bardzo skoncentrowany, wiedziałem, że będzie on niezwykle ciężki i w każdym momencie coś może się stać. Byłem skupiony przez całe 95 minut.

– Nie spodziewaliśmy się, że uda nam się dominować nad Leicester. Trener pokazywał nam, że to druga drużyna w Anglii pod względem posiadania piłki, lepszy jest tylko Manchester City, a to coś znaczy. Cieszy nas bardzo, że udawało nam się utrzymywać przy piłce i momentami dominować.

– Trener mówił nam, że mamy grać prostą piłkę, uwierzyć w siebie i swoje umiejętności. Jako przykład podawał mecz Realu z Sheriffem. Pieniądze i sława nie grają. Jesteśmy takimi samymi zawodnikami, jak oni. Jesteśmy Legią Warszawa Ligi Europy. Długa noc przede mną? Niekoniecznie (śmiech). Idziemy spać, w niedzielę kolejny ważny mecz.

Exit mobile version