Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, Kraków Live Festival powrócił do grodu Kraka.
Dwa dni wypełnione muzyką i dobrą zabawą. Pierwszy dzień już za nami. Otwarcia takich dużych imprez są z reguły niełatwe, ale Young Leosia poradziła sobie z tym zadaniem śpiewająco. Pomimo wczesnej pory i prawie 40 stopni w cieniu pod główną sceną zgromadził się spory tłum, bawiący się w rytm „Szklanek” czy „Jungle Girl”. Artystka zadbała też o swoich fanów na początku koncertu, prosząc ochronę o rozdawanie wody dla publiczności.
Później szybkie przemieszczenie do namiotu, gdzie małej scenie swoje hity „Good Without” i „Before I Go” i House on Fire” prezentowała brytyjska wokalistka Mimi Webb. Pomimo młodego wieku, ta sympatyczna dwudziestodwulatka może pochwalić się osiągnięciem ósmego miejsca na brytyjskiej liście singli za „Good Without”.
Na dużej scenie publiczność, szczególnie żeńska, już oczekiwała na Taco Hemingwaya. Pomimo fajnych wizualizacji i dobrego odbioru przez publikę występowi tego sympatycznego rapera czegoś brakowało, nawet „Ostatnia stacja” wypadła jakoś blado. Taco za to szczodrze obdarzył publiczność swoimi koszulkami, wręcz naręczami, rzucanymi do fanów.
Bardzo ciekawi byliśmy jak sobie poradzi do niedawna tylko aktorka, a obecnie też piosenkarka Julia Wieniawa. W tym roku wydała swój pierwszy album „Omamy”. Koncert bardzo sprawnie zrealizowany szczególnie pod względem wizualnym, widać, że Julia równie dobrze jak na planie filmowym czuje się również na deskach estrady. Publiczność bawiła się wybornie, chłonąc oczami widowisko i wyśpiewując z wokalistką teksty kolejnych piosenek.
Z niewiadomych przyczyn Lewis Capaldi nie wyraził zgody na robienie zdjęć, ale zagrał fajny koncert z „Someone You Loved” i „Before You Go” na koniec.
Na dużej scenie zagościł jeszcze Nayvadius DeMun Wilburn znany jako Future. Amerykański raper długo kazał na siebie czekać, serwując dwie pierwsze piosenki z taśmy. W końcu pojawił się na scenie pokazując (dosłownie) ogniste show. Raper Bedoes niestety z przyczyn technicznych odwołał swój występ, zamiast niego do line-upu doszli bracia Paweł i Maciek tworzący zespół Kacperczyk.
(Artur Rakowski)