Koniec procesu o zabójstwo prezydenta Adamowicza. Prokurator żąda dożywocia

Gdańsk

Kary dożywotniego pozbawienia wolności zażądała prokuratura wobec Stefana W., oskarżonego o zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Dzisiaj (poniedziałek, 13 marca) w Sądzie Okręgowym w Gdańsku wygłoszono mowy końcowe. Ogłoszenie wyroku nastąpi w czwartek. Proces odbywa się w I instancji i na pewno na niej nie skończy się – od wyroku będzie mogło odwołać się zarówno oskarżenie jak i obrona.

Śmierć prezydenta Adamowicza – wyrok po ponad czterech latach

To już 26. i ostatnia rozprawa w procesie. Jej początek wyznaczono na godz. 9.30. Pierwsza rozprawa odbyła się 28 marca ub. roku. Do przesłuchania było 450 świadków, co zapowiadało, że proces może potrwać dwa, a nawet trzy lata. Jednak zdecydowana większość świadków – głównie organizatorzy i uczestnicy tragicznego gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z 13 stycznia 2019 roku – w śledztwie mówiła to samo, co pozwoliło na ograniczenie kręgu bezpośrednio składających zeznania przed sądem do kluczowych kilkudziesięciu osób. Praca sądu była sprawnie zorganizowana, w miesiącu odbywały się dwie do trzech rozpraw.

Dzięki temu wyrok może zapaść jeszcze w marcu 2023 roku, ponad cztery lata od zamachu i tragicznej śmierci prezydenta Pawła Adamowicza.

Oskarżony o zabójstwo prezydenta Pawła Adamowicza Stefan W. przez cały czas konsekwentnie odmawiał składania wyjaśnień. Wszystko, co wiemy o okolicznościach zbrodni z jego słów, pochodzi z akt śledztwa, które odczytano w sali rozpraw.

Na ile chory jest oskarżony w procesie?

Podczas procesu Stefan W. zachowywał się na ogół jak osoba milcząca i nieobecna. Jednak nie zawsze tak było. Zdarzyło mu się wykrzykiwać “Allah Akbar!”, raz niespodziewanie doskoczył do pilnującego go policjanta i zerwał mu z munduru naramiennik.

Takie zachowania dla obrony Stefana W., a także niektórych mediów sympatyzujących z rządzącym obozem prawicy, stały się dodatkową podstawą do twierdzeń, że ten proces w ogóle nie powinien mieć miejsca, ponieważ oskarżony jest osobą ciężko chorą psychicznie. Jednak powołani przez sąd biegli potwierdzili to, co już podczas śledztwa ustalił zespół czołowych ekspertów od psychiatrii i psychologii: w chwili zamachu Stefan W. miał ograniczoną poczytalność, co oznacza, że może zasiąść w sądzie na ławie oskarżonych i zostać skazanym.

Czy zbrodnia miała podłoże polityczne?

Odczytane przez sąd protokoły z wyjaśnień składanych w śledztwie mówią wiele o światopoglądzie i konstrukcji psychicznej Stefana W.

W dniu śmierci prezydenta Gdańska – 14 stycznia 2019 roku – sprawca mówił o swoim wcześniejszym pobycie w więzieniu, gdy był skazany za napady rabunkowe:

“Klawisze kazali mi głosować na Platformę, ale ja głosowałem na PiS, na Andrzeja Dudę. Na Kurkowej (w areszcie śledczym – przyp. red.) śmiali się ze mnie, odgrażałem się, że jak wyjdę to zrobię zamach w Galerii Bałtyckiej”.

Również w czasie jednego z przesłuchań Stefan W. twierdził, że nie jest zabójcą Pawła Adamowicza, a film na którym go widać na miejscu zbrodni został zmanipulowany przez telewizję, która jest “lewackim ścierwem”.

Podczas innego przesłuchania mówił, że miał spotkać się w Warszawie z ludźmi, którzy przekazali mu instrukcję, jak dokonać tej zbrodni. Jednak, gdy prokurator dopytywał o szczegóły, padła odpowiedź, że “to tajemnica”.

Stefan W. pytany był w śledztwie, czy zbrodnia miała podłoże polityczne. Odpowiedział wówczas: – Tak, ale nie będę odpowiadał na pytanie w jaki sposób. Chciałem zabijać na zlecenie, za pieniądze”.

W rozmowie ze śledczymi podkreślał, że nie chce być sądzony w Gdańsku, bo “wszyscy – policjanci, prokuratorzy, sędziowie, lekarze”, są po stronie Platformy Obywatelskiej.

Wyznał też: „Całe życie interesowałem się polityką. Mam nadzieję, że Zbigniew Ziobro zrobi w Gdańsku porządek”. Dodał, że chciałby, aby Jarosław Kaczyński był dyktatorem Polski.

Napastnik wiedział, jak zadać śmierć

Według jednego z osadzonych w areszcie śledczym, który widywał oskarżonego, już po przeprowadzeniu przez niego zamachu, Stefan W miał mówić, że początkowo planował zamach “w stylu” masowej zbrodni popełnionej przez norweskiego terrorystę Andersa Breivika na wyspie Utøya. Jednak ostatecznie zdecydował się zabić polityka, którego “nikt nie będzie żałował”.

Do ataku na prezydenta Gdańska Stefan W. przygotował się solidnie. Zdaniem chirurga, który operował Pawła Adamowicza po zamachu, napastnik wiedział, jak zadać śmiertelny cios.

Jeśli zapadnie wyrok skazujący, to jaki?

W myśl dwóch opinii biegłych psychiatrów z 2020 i 2021 r., według których poczytalność oskarżonego w momencie ataku nożem była ograniczona, sąd może zastosować maksymalne złagodzenie kary, poniżej dolnego wymiaru kary. Stefanowi W. grozi dziś wyrok od 12 lat do dożywotniego więzienia. W takiej sytuacji, sąd w przypadku maksymalnego złagodzenia kary mógłby przykładowo skazać mordercę Pawła Adamowicza na 10 lat więzienia.

– Maksymalne złagodzenie kary to jednak dla sądu jedynie możliwość. W żadnym wypadku nie jest to obligatoryjne. To cały czas oznacza, że sąd może ogłosić w przypadku Stefana W. najwyższy wymiar kary tj. dożywotnie pozbawienie wolności – tłumaczy adwokat Jerzy Glanc.
(UMG)

Exit mobile version