Kajakarskie mistrzostwa Europy w Monachium. Polki wicemistrzyniami w wyścigu na 1000 metrów

Multidyscyplinarne mistrzostwa Europy 2022

W Monachium rozpoczęły się mistrzostwa Europy w kajakarskim sprincie.

Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk wywalczyły srebrny medal w kajakarskim wyścigu K2 na 1000 metrów. Polki miały czas – 3:34.606. Przed nimi były Węgierki z wynikiem 3:33.942.

Trzecie miejsce zajęły Hiszpanki – 3:36,942.

Zaś w finale mężczyzn na 1000 metrów w dwójkach, tj. Dominik Nowacki i Łukasz Witkowski dotarli na metę na siódmej pozycji.

W wyścigu kobiet na 500 metrów Katarzyna Szperkiewicz z czasem 2:08.170 zajęła dopiero szóste miejsce.

ME w Monachium. Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk (fot. Rafał Oleksiewicz)

– Wierzyłyśmy od początku, że jesteśmy dobrze przygotowane i pomimo, że nie miałyśmy dużo czasu, żeby opływać ten dystans w tej konkretnej osadzie, to wiedziałyśmy, że nie idziemy tutaj na wycieczkę, tylko walczyć o najwyższe trofea – mówiła Iskrzycka.

– Zgranie w osadzie jest bardzo ważne, ale w sumie cała nasza grupa jest tak przygotowana, że nie jest ważne, kto wsiądzie w osadę, a i tak osada jest w stanie świetnie popłynąć. My jesteśmy tego dobrym przykładem, bo miałyśmy dwa treningi, a o tym, że startujemy we dwójkę na tysiąc metrów, dowiedziałyśmy się tydzień przed mistrzostwami Europy – dodała Kołodziejczyk.

To pierwszy medal polskiej reprezentacji w Monachium, ale zapewne nie ostatni. W piątek znakomicie zaprezentowały się w przedbiegach złote polskie osady z mistrzostw świata w Halifax. Zarówno kobieca czwórka na dystansie 500 metrów z Karoliną Nają na czele, jak i Oleksii Koliadych w C1 200 metrów, pewnie wywalczyli bezpośrednie awanse do finału.

ME w Monachium. Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk (fot. Rafał Oleksiewicz)

– Dla nas bardzo ważne są te pierwsze starty, ponieważ one pozwalają ponownie zaprzyjaźnić się ze stresem związanym z kolejnymi ważnymi dla nas zawodami. Zawsze bardzo nam zależy, żeby to były mocne biegi, by można było poczuć tę siłę i moc, czyli to, na co pracowałyśmy przez ostatnie tygodnie. Zarówno ten czwartkowy w dwójce, jak i piątkowy w czwórce były mocnymi przejazdami. Teraz dojdzie tylko trochę adrenalinki związanej z finałem, bo wiadomo, że finały zawsze wywołują dodatkowe emocje i zobaczymy, co będzie na mecie – mówiła Naja, która w Monachium, tak jak w Halifax, w czwórce pływa z Anną Puławską, Adrianną Kąkol i Dominiką Putto. Polki w swoim wyścigu pozostawiły w tyle konkurencję.

Do finału w K1 200 metrów pewnie awansowała również Marta Walczykiewicz, która również przypłynęła do mety pierwsza.

– Wreszcie ten start wyszedł, ale, jak zwykle, te pierwsze biegi w moim wykonaniu nie są idealne i zawsze się do czegoś przyczepiam. Tym razem też się tak się stało, ale wiem już co poprawić. Nazwisko zobowiązuje, bo przecież jest „walczy-kiewicz”, więc tanio skóry nie sprzedam i będę walczyć. Mój cel? Uzyskać dobry wynik i udowodnić samej sobie, że jeszcze potrafię walczyć – mówiła Walczykiewicz.

Dobrze pokazał się też bohater polskiej ekipy z Halifax Oleksii Koliadych, który w Kanadzie wywalczył złoto w kanadyjce na dystansie 200 metrów. W piątek w Monachium do mety przypłynął drugi, ale bezpośredni awans do finału gwarantowały trzy pierwsze miejsca. Koliadych twierdzi, że sukces w Kanadzie w żaden sposób go nie zmienił. – Jestem taki sam, nic się nie stało. Oczywiście, mistrzostwo świata to bardzo fajny wynik, ale jestem dalej sobą. Po prostu chcę osiągać jak najlepsze wyniki. Dziś najważniejsze było trafić do finału, a w finale już się okaże, kto jest najlepszy. Troszkę się nie udało ze startem, ale poprawię to w finale i będzie dobrze. Ostatnio dobrze mi idzie i z tego się bardzo cieszę – powiedział.

W finale C1 500 metrów popłynęła Katarzyna Szperkiewicz, która kilka godzin wcześniej wywalczyła awans do finału w C1 na 200 metrów. Na tym dłuższym dystansie finiszowała jako szósta. – Patrząc na wyniki z roku poprzedniego to pewnie była szansa na medal, ale teraz bardziej się skupiłem na dystansie olimpijskim, a ta pięćsetka jest dla mnie dodatkiem. Wyścig eliminacyjny na 200 metrów poszedł mi naprawdę dobrze, nieznacznie przegrałam z medalistką olimpijską i, choć oczywiście z pokorą, mogę optymistycznie patrzeć na niedzielny finał – mówiła Szperkiewicz.

W finale rywalizacji w C2 1000 metrów mężczyzn na siódmym miejscu finiszowali Dominik Nowacki i Łukasz Witkowski. Z kolei w finale B w konkurencji K1 500 metrów siódmą pozycję zajął Jakub Michalski. Świetnie w półfinale K1 500 metrów spisała się Anna Puławska, która ze sporą przewagą nad rywalkami wygrała i awansowała do finału A. Ta sztuka nie udała się za to w K2 500 metrów Wojciechowi Pilarzowi i Wiktorowi Leszczyńskiemu, którzy w półfinale finiszowali na piątej pozycji i popłyną w finale B.

ME w Monachium. Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk (fot. Rafał Oleksiewicz)

W piątkowych eliminacjach startowały także inne polskie osady, które również pokazały się ze świetnej strony – Aleksander Kitewski w C1 500 metrów awansował do finału A, podobnie jak Jakub Stepun i Bartosz Grabowski w K1 200 metrów. Z kolei męska czwórka na dystansie 500 metrów w składzie Jakub Stepun, Bartosz Grabowski, Sławomir Witczak i Filip Weckwert popłynie w półfinale. Do finału B w K1 1000 metrów trafił Rafał Rosolski.

W sobotę Polacy mają szanse cieszyć się z medali – w finałach popłyną m.in. Wiktor Głazunow w C1 1000 metrów oraz Karolina Naja i Anna Puławska w K1 500 metrów.

– Ten cały sezon jest dla nas bardzo ważny. Czujemy się mocne od samego początku, więc bardzo nam zależało, żeby to potwierdzić podczas mistrzostw świata. A skoro tam wyszło to dlaczego nie zrobić tego ponownie podczas mistrzostw Europy? Jeśli wszystko powiedzie się po naszej myśli to będzie dla nas wspaniałe zakończenie sezonu – dodała Naja.

Mistrzostwom Europy w kajakarskim sprincie towarzyszy również rywalizacja o medale paraolimpijskich mistrzostw Europy sportowców z niepełnosprawnościami. W piątek brązowy medal w konkurencji VL1 200 metrów wywalczyła Karolina Bronowicz.

Pozostałe informacje

Już pierwszego dnia zawodów z dobrej strony pokazały się najlepsze polskie osady. Bezpośrednie awanse do finału uzyskały m.in. Karolina Naja i Anna Puławska w K2 na 500 metrów oraz Tomasz Barniak i Wiktor Głazunow w C2 na 500 metrów. Obie te osady na początku sierpnia wywalczyły medale na mistrzostwach świata w Kanadzie.

Naja i Puławska bardzo pewnie, bo o blisko trzy sekundy wyprzedziły drugą na mecie osadę Niemiec. Wcześniej Puławska walczyła też o awans do finału w K1 na 500 metrów. Walczyła do ostatnich metrów, ale minimalnie uległa Niemce Jule Hake.

– Płynęłam mocny wyścig, ale start nie był najlepszy i to zaważyło, że musiałam gonić. A później na finiszu zabrakło już sił. Myślę, że od mistrzostw świata udało się utrzymać formę, miałyśmy testy w Portugalii między mistrzostwami i stoper pokazywał naprawdę dobre czasy, także myślę, że pomieszamy trochę wodę w Monachium. Akwen robi wrażenie, ta lazurowa woda jest niespotykana, bo chyba pierwszy raz w życiu płynęłam po torze, na którym przez cały wyścig widać dno – mówiła Puławska.

Dobry dzień także za inną medalistką igrzysk w Tokio, Justyną Iskrzycką, która w K1 1000 metrów oraz w K2 1000 metrów wspólnie z Katarzyną Kołodziejczyk już w przedbiegach zapewniła sobie miejsce w dwóch finałach.

– Dobrze się zaczęło i mam nadzieję, że ta dobra passa mnie nie opuści do końca zawodów. Nie pływałyśmy dwójki, ale wiadomo, że jak się ścigamy, to o najwyższe trofea, więc damy z siebie wszystko, a na mecie się okaże, ile dałyśmy radę wypłynąć. Ale na pewno oczekiwania są – mówiła Iskrzycka.

Powody do zadowolenia może mieć także Wiktor Głazunow. Jeden z najlepszych kanadyjkarzy świata też w czwartek zapewnił sobie awans do dwóch finałów – w C1 1000 metrów oraz razem z Tomaszem Barniakiem w C2 500 metrów.    

– Chciałbym tu w Monachium zaprezentować się jak najlepiej. Wiadomo, trenuję po to, żeby osiągać jak najlepsze rezultaty, ale trzeba pamiętać, że konkurencja jest naprawdę mocna. W sobotę mamy pierwszy finał, w niedzielę ja mam drugi i czas pokaże, co udało nam się osiągnąć – mówił Głazunow.

Po sukcesie w Halifax, gdzie kanadyjkarze zdobyli pięć medali mistrzostw świata – złoty, trzy srebrne i brązowy widać, że cała kadra zrobiła duży skok jakościowy.

– Z trenerem Markiem Plochem współpracowałem od ładnych paru lat i zrobiłem duży progres, więc byłem pewien, że cała reprezentacja zrobi ogromny skok do przodu. A mamy nadzieję, że za te dwa lata będzie jeszcze lepiej – dodał Głazunow.

W czwartek na niemieckim torze pokazali się też inni reprezentanci Polski i zapewnili sobie miejsca w półfinałach – Rafał Rosolski w K1 1000 metrów, Aleksander Kitewski w C1 500 metrów, Wojciech Pilarz i Wiktor Leszczyński w K2 500 metrów oraz Robert Wydera, który rywalizuje w paraolimpijskich mistrzostwach Europy w konkurencji VL3 200 metrów. Półfinał ma już za sobą Jakub Michalski, startujący w K1 500 metrów. Polak nie zdołał awansować do finału A ani w przedbiegach, ani później w półfinale.

W tym roku kalendarz w kajakarskim sprincie jest nietypowy, bo mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy dzieliło niespełna dwa tygodnie, a w dodatku zamieniono kolejność imprez.

– Szkoleniowo to nie jest problem, ja nawet lubię, gdy startujemy tydzień po tygodniu i można wyodrębnić okresy startowe. Bardziej niepokojące jest to, że federacja europejska i światowa nie potrafią się porozumieć. Można byłoby ustalić w kalendarzu, że początek sezonu, czyli maj, to są Puchary Świata, na przełomie maja i czerwca mistrzostwa Europy i osiem, czy dziesięć tygodni później mistrzostwa świata, a w ostatnich latach to się ciągle zmienia, a w tym roku nawet odwrócono kolejność imprez i mistrzostwa świata były wcześniej, niż Europy – mówi trener kadry kajakarek Tomasz Kryk.

– Nie trzeba robić tego okresu przygotowawczego i bierze się z marszu dwie imprezy. Jesteśmy do tego też przyzwyczajeni, bo startujemy w Pucharze Świata, a tam imprezy są w tygodniowych odstępach, więc wszyscy wiemy, co mamy robić – dodaje Wiktor Głazunow.

Choć czasu na trening między mistrzostwami świata i Europy było mało, to polscy zawodnicy mieli dodatkowe problemy – ich podróż z Kanady do Portugalii, gdzie odbyło się krótkie zgrupowanie z powodu opóźnionych samolotów trwało blisko pięćdziesiąt godzin. Do tego zaginęła część bagaży, a później pożar przyczepy samochodowej spowodował problemy z transportem kajaków z Portugalii do Niemiec.

– Ludziom spóźniają się samoloty w codziennym życiu, psują im się samochody w różnych okolicznościach. Tak się wydarzyło, ale na szczęście podjęliśmy szybkie kroki i szybkie decyzje, które skutkują tym, że część sprzętu już mamy, a lada moment ma dojechać cała reszta. To to już jest za nami i dzisiaj już się cieszymy ze startów, bo mistrzostwa Europy to jest drugie pod względem ważności święto sportowców – dodał Kryk.

– Najważniejsze, że mamy łódki i miałyśmy swoje wiosła. Niektóre rzeczy trzeba było pożyczyć, ale, co najważniejsze, mamy na czym startować, a forma jest – dodaje Katarzyna Kołodziejczyk.

Mistrzostwa Europy w kajakarstwie są częścią multidyscyplinarnych mistrzostw Europy, jakie odbywają się w Monachium i jego najbliższych okolicach. O medale, oprócz kajakarzy, walczą lub walczyli sportowcy w lekkiej atletyce, siatkówce plażowej, wioślarstwie, kolarstwie, gimnastyce artystycznej, wspinaczce sportowej, tenisie stołowym i triathlonie.

– Uważam, że to jest świetny pomysł. W Monachium jest nawiązanie do roku 1972 i igrzysk olimpijskich. Startujemy na bardzo ładnym obiekcie, mimo że wybudowanym pięćdziesiąt temu, to o wiele bardziej funkcjonalny choćby od poznańskiej Malty. W czasie wolnym można iść popatrzeć i pokibicować lekkoatletom, czy podejrzeć inne dyscypliny. Na pewno jest to fajny pomysł – mówi trener Tomasz Kryk.

Piątek na ME

W piątek zaplanowane są m.in. trzy finały – w K2 1000 metrów o medale walczyć będą Justyna Iskrzycka i Katarzyna Kołodziejczyk, w C2 1000 metrów Dominik Nowacki i Łukasz Witkowski, a w C1 500 metrów Katarzyna Szperkiewicz. Z kolei rano na torze pokaże się polska najlepsza osada ostatnich lat, czyli czwórka kajakarek – Karolina Naja, Anna Puławska, Dominika Putto i Adrianna Kąkol, które powalczą o bezpośredni awans do finału.