Kajakarki trenują we Włoszech. „Przed nami nowy, zupełnie inny sezon”

Livigno

Od początku grudnia reprezentacja Polski kajakarek w pełnym składzie, już z Karoliną Nają, trenuje we Włoszech z myślą o wyzwaniach w nadchodzącym sezonie olimpijskim.

– Dobrze się stało, że w roku przedolimpijskim nie wszystko poszło po naszej myśli. Mamy przekonanie, że nic nie należy się nam z urzędu, inne kraje mogą się przygotować lepiej od nas, a to pozwala wrócić do organicznej pracy i codziennie zwracać uwagę na szczegóły. To będzie nowy, zupełnie inny sezon – przekonuje trener „Atomówek” Tomasz Kryk, który wspólnie z podopiecznymi szykuje się na swoje czwarte igrzyska olimpijskie.

Zimowe zgrupowanie w Lombardii od lat jest stałym elementem przygotowań narodowej kadry kajakarek. Biało-czerwone wraz ze sztabem szkoleniowym chwalą sobie warunki pobytowe i treningowe we włoskim kurorcie.

– Livigno staje się coraz bardziej atrakcyjne dla sportowców. Są kryte baseny 25- i 50-metrowe, boisko do piłki nożnej, bieżna i rzutnie lekkoatletyczne, bardzo dobrze wyposażona siłownia i trzy sale gimnastyczne. Widać, że przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w 2026 roku zmodernizowano bazę treningową. Nie narzekamy też na brak towarzystwa, na miejscu trenują również m.in. reprezentacja Polski wioślarek, kanadyjkarz Słowak Martin Fuksa czy narciarze biegowi – opowiada Tomasz Kryk, który do dyspozycji ma już wszystkie podopieczne z pierwszej reprezentacji.

Do koleżanek dołączy Karolina Naja. Czterokrotna medalista igrzysk olimpijskich trenowała wcześniej w Wałczu.

– Jesień zdecydowanie należy do mnie i mojej rodziny. O tej porze roku nadrabiam wszystkie zaległości z życia rodzinnego, łapię balans między nim a sportem wyczynowym. Na co dzień mieszkam w Wałczu, zatem korzystałam z uprzejmości miejscowego Centralnego Ośrodka Szkoleniowego czy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, dzięki czemu nie musiałam się martwić o formę przed wyjazdem na pierwszy obóz z kadrą. Tak jak koleżanki, jestem bojowo nastawiona do nadchodzącego sezonu. Ze zgrupowania na zgrupowanie będziemy się rozpędzać. Fajnie współpracuje się w grupie przy cięższych treningach, wtedy koleżanki napędzają do większego wysiłku – uważa 33-latka, która wraz z koleżankami intensywnie ćwiczy przed nowym sezonem.

– Trening jest urozmaicony. Są narty zjazdowe, ćwiczenia ogólnorozwojowe, trochę gimnastyki. Góry mają natomiast swoją specyfikę, przez pierwsze cztery dni pobytu trzeba się zaaklimatyzować na wysokości i nie można zaczynać od intensywnych treningów. Od początku można za to robić trening siłowy na dużych obciążeniach, ale przy małej liczbie powtórzeń. Pewnie w trzecim tygodniu wdrożymy na siłowni elementy wytrzymałości tlenowej – dodaje trener Kryk.

Zgrupowanie we włoskim Livigno jest ostatnim w tym roku dla kadry kajakarek. „Atomówki” trenera Kryka przez cały sezon imponowały wysoką formą i błyszczały na wszystkich międzynarodowych akwenach. Nie zawiodła zwłaszcza flagowa osada Polek. Startująca w niezmienionym składzie czwórka w składzie Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto najpierw w Krakowie została najlepsza w Europie, by dwa miesiące później na mistrzostwach świata w Duisburgu wywalczyć srebro i cieszyć się z kwalifikacji olimpijskiej na przyszłoroczne igrzyska w Paryżu. Z kolei w K2 500 metrów złoto ME zdobyły Naja i Puławska, a tytuł wicemistrzyń świata w tej konkurencji uzyskały 24-letnie Martyna Klatt i Helena Wiśniewska, które triumfowały też na MŚ w K2 200 metrów. Z Duisburga dwa medale w jedynkach przywiozły też Justyna Iskrzycka (srebro na 1000 m) i Putto (brąz na 200 m). Wyjazd do Niemiec był również udany pod kątem igrzysk w Paryżu. Polki (partnerem Polskiego Związku Kajakowego jest Suzuki Motor Poland) w komplecie wywalczyły kwalifikacje olimpijskie, dzięki czemu mogą w spokoju przygotowywać się na najważniejszą imprezę przyszłego sezonu.

– W trzecim, ostatnim roku przed igrzyskami intensywność pracy jest największa i niekoniecznie musi iść za tym forma w najważniejszej imprezie sezonu, jaką są mistrzostwa świata. To, co najważniejsze, wydarzy się w przyszłym roku. W styczniu założyliśmy sobie, że chcemy zdobyć sześć kwalifikacji olimpijskich, z których później możemy wystawić czwórkę oraz po dwie dwójki i jedynki. Pierwszy raz za mojej kadencji udało się to w pełni zrealizować. Co do medali MŚ i braku tytułów w konkurencjach olimpijskich w odróżnieniu od 2022 roku, dobrze się stało, że nie wszystko poszło po naszej myśli. Rodzi się wówczas przekonanie, że nic nie należy się nam z urzędu, inne kraje mogą się przygotować lepiej od nas, a to pozwala wrócić do organicznej pracy i codziennie zwracać uwagę na szczegóły. To będzie nowy, zupełnie inny sezon – wskazuje Kryk, który ma jasno nakreślony plan dla swojej grupy na przyszły sezon.

– Pierwsze będą krajowe kwalifikacje w Wałczu pod koniec kwietnia. Później czekają nas dwa Puchary Świata: w Szeged i w Poznaniu. Po tym czasie muszą się rozwiązać wszystkie niewiadome. W czerwcu będą jeszcze mistrzostwa Polski, które według obowiązującego regulaminu mają wpływ na konkurencje indywidualne, ale nie widzę możliwości, aby spoza szóstki pojawiła się mistrzyni kraju na 500 metrów. Poziom reprezentantek na igrzyska będzie naprawdę wysoki. W 2024 roku nie wystartujemy natomiast w najmocniejszym składzie na mistrzostwach Europy w Szeged, gdyż są one na sześć tygodni przed igrzyskami. Wszystko będzie podporządkowane startom w Paryżu – przypomina szkoleniowiec.

Exit mobile version