IO Paryż 2024. Polacy w kajakarstwie. Świetny start w sprincie, Polaczyk ósmy w kayak crossie

Igrzyska XXXIII Olimpiady Paryż 2024

Świetny start naszych zawodników w sprincie kajakowym. Medale olimpijskie coraz bliżej!

Bardzo dobrze spisali się nasi kajakarze, którzy rozpoczęli wyścigi w sprincie kajakowym podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wszystkie nasze osady awansowały do kolejnych wyścigów i dalej są w grze o medale!

We wtorek swojej olimpijskiej rywalizacji nareszcie doczekali się kajakarze, którzy startowali w sprincie. Na ich występy czekali nie tylko sami sportowcy, ale również kibice. Nie jest bowiem tajemnicą, że w wyścigach z udziałem m.in. naszej czwórki lub dwójek mamy ogromne szanse medalowe. Tym bardziej, że nasza reprezentacja od igrzysk w Seulu regularnie przywozi do Polski olimpijskie medale.

IO Paryż 2024. Sprint kajakowy. Karolina Naja i Anna Puławska (fot. Rafał Oleksiewicz)

– Trzy lata temu, przygotowując się do Tokio, miałam zupełnie inną mentalność i nastawienie do treningów. Na własnej skórze doświadczyłam, czym są igrzyska. Przez ten czas zmieniły się u mnie bodźce treningowe, w wielu elementach stałam się bardziej dojrzałą zawodniczką. Czy w Paryżu będzie lepiej niż w 2021 roku? Jestem dobrej myśli, bo cała nasza drużyna zgromadziła na tyle doświadczeń, że można patrzeć optymistycznie na najbliższe igrzyska. Wyrobiłyśmy sobie pozycję w światowej czołówce i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to wszyscy będziemy się tylko cieszyć – zapewnia Anna Puławska, jedna z najmocniejszych ogniw naszej kadry.

Ale do wyścigów finałowych, w których walczy się o medale, trzeba było się najpierw zakwalifikować. Wtorkową rywalizację w Paryżu rozpoczęła nasza żeńska czwórka kajakowa na dystansie 500 m w składzie Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol, Dominika Putto. “Atomówki”, bo taki pseudonim otrzymała nasza osada w tej konkurencji, bez problemu awansowały do finału. W swoim biegu Polki z czasem 1:33.87 zajęły bowiem 3. miejsce.

IO Paryż 2024. Sprint kajakowy. Atomówki (fot. Rafał Oleksiewicz)

Kolejnym startem z udziałem biało-czerwonych był wyścig w kategorii C-2 na 500 m kobiet z udziałem Doroty Borowskiej i Sylwii Szczerbińskiej. Jeszcze do niedzieli nie wiadomo było czy pierwsza z zawodniczek w ogóle weźmie udział w igrzyskach olimpijskich. W jej organizmie kilka tygodni temu wykryto bowiem niedozwoloną substancję. Borowska wiedziała jednak, że jest niewinna, a ostatecznie Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie oczyścił ją z zarzutów.

Borowska spełniła więc swoje marzenie i wspólnie ze Szczerbińską popłynęły w swojej konkurencji. Na mecie w swoim biegu były trzecie, co dało im awans, ale do ćwierćfinału. Popłynęły w nim jeszcze we wtorek i wygrały, dlatego wywalczyły miejsce w półfinale.

IO Paryż 2024. Sprint kajakowy. Dorota Borowska i Sylwia Szczerbińska (fot. Rafał Oleksiewicz)

Na torze w Paryżu zobaczyliśmy też dwójki, ale kajakowe. Najpierw o awans walczyli Jakub Stepun i Przemysław Korsak (500 m). Zgodnie z przewidywaniami polska osada z czasem 1:28.84 wygrała swój wyścig eliminacyjny i awansowała do półfinału.

– Popłynęliśmy tak, jak trzeba. Zrobiliśmy swoje i jedziemy teraz dalej. Do finału jest jeszcze trochę czasu, musimy potrenować, ale może uda się awansować. My medali nie rozdajemy. Musimy zrobić to, co do nas należy, żeby je wywalczyć. Fajnie spędziliśmy ostatnie dni przed igrzyskami, jesteśmy dobrze przygotowani. Jeśli uda się wywalczyć finał, to w nim wszystko może się już zdarzyć – mówią nasi zawodnicy.

IO Paryż 2024. Sprint kajakowy. Jakub Stepun i Przemysław Korsak (fot. Rafał Oleksiewicz)

Z kolei o awans do kolejnych wyścigów mogliśmy być niemal pewni u osady Puławska/Karolina Naja, czyli srebrnych medalistek igrzysk olimpijskich w Tokio. Były drugie w swoim biegu eliminacyjnym w K-2 na 500 m kobiet. Tym samym awansowały do półfinału.

– To nasze kolejne igrzyska, ale emocje są takie same, jak na każdej imprezie sportowej. Założenia na dzisiaj zostały spełnione, więc z niecierpliwością czekamy na kolejne wyścigi. Patrzymy pozytywnie na to, co się dzieje. Warunki bywają zmienne, ale my mamy to do siebie, że szybko się do nich przyzwyczajamy i to nasza przewaga. Zresztą, dla każdego są takie same – mówią srebrne medalistki z Tokio.

Martyna Klatt i Helena Wiśniewska z czasem 1:40.95 wygrały swój wyścig eliminacyjny i awansowały do półfinału. – Spełniłyśmy nasz plan, czyli awansowałyśmy bezpośrednio do półfinału. Miałyśmy bardzo dobry środek dystansu i świetną końcówkę. Mała poprawka na starcie i będzie jeszcze lepiej – uśmiechają się zwyciężczynie biegu.

IO Paryż 2024. Kayak cross. Mateusz Polaczyk (fot. Rafał Oleksiewicz)

Mateusz Polaczyk ósmy w olimpijskiej rywalizacji w kayak crossie

Mateusz Polaczyk i Grzegorz Hedwig walczyli w ćwierćfinale ostatniej konkurencji slalomu kajakowego podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu – kayak crossu. Polaczyk po świetnym wyścigu awansował do półfinału i ostatecznie uplasował się na ósmej pozycji.

Jako pierwszy na torze pojawił się Mateusz Polaczyk, który za rywali miał Finna Butchera z Nowej Zelandii, Benjamina Savseka ze Słowenii i Giovanniego de Gennaro z Włoch. Polak na początku wygrał ważny pojedynek z Włochem, a potem udanie finiszował, wyprzedzając Słoweńca. Tym samym wywalczył awans do czołowej ósemki. Wyprzedził go w tym wyścigu, jak się później okazało, tylko mistrz olimpijski.

W półfinale nasz reprezentant miał problem już na samym początku i w dalszej części toru nie był w stanie doścignąć rywali, zajął ostatnie miejsce. Ostatecznie popłynął w małym finale, plasując się na miejscu ósmym, po tym jak sędziowie dopatrzyli się błędu – bez niego dopłynął na drugiej lokacie, czyli piątym miejscu w klasyfikacji końcowej.

– Sam nie wiem co się stało, oficjalny komunikat brzmi, że zaliczono mi faul na szwajcarskim zawodniku, gdzieś go tam miałem blokować w okolicach bramki nr 1 – opowiada Mateusz Polaczyk. – Sam jeszcze tego nie oglądałem, trudno mi cokolwiek powiedzieć, czy rzeczywiście zablokowałem. Miałem wrażenie, że był z przodu, więc ciężko, żebym blokował. Ale działo się to w ferworze walki. Od samego początku cały czas gdzieś tam wiosłami się uderzaliśmy. Do eskimoski płynęliśmy bardzo, bardzo ciasno, więc jest to dla mnie troszeczkę dziwne. Obejrzę spokojnie analizę, wtedy będę wiedział – dodawał na gorąco tuż po zawodach.

Z kolei drugi z naszych reprezentantów Grzegorz Hedwig miał problemy od początku swojego ćwierćfinału i dotarł na metę jako ostatni, odpadając z dalszej rywalizacji.

– Dobrze zacząłem, później troszkę się pozderzaliśmy, wiosło mi się przekręciło i nie miałem jak tam się zebrać – opowiada o swoim ćwierćfinale Grzegorz Hedwig.– Próbowałem jeszcze wypchnąć Francuza w pierwszej podjazdowej, ale to już jest top, top świata, także ciężko było i sobie nie poradziłem. Pewnie, że można gdybać, że mogło być lepiej, ja czułem, że mogę wyjechać tutaj dużo lepiej, ale nie ma co narzekać, dziesiąte miejsce na igrzyskach nie jest tragedią, dla mnie jest to najlepszy wynik na takiej imprezie. Chciałbym przywieźć medal, nie udało się, może następnym razem – dodaje.

W wielkim finale najlepszy był Nowozelandczyk Finn Butcher, srebro wywalczył Joseph Clarke z Wielkiej Brytanii, a brąz Niemiec Noah Hegge.

ME w Szeged. Kajakarka Dorota Borowska (fot. Grzegorz Michałowski)

Dorota Borowska ślubowała w Paryżu. „Największą i najcięższą wojnę już wygrałam”

– Już nie mam nad sobą żadnej presji, bo największą i najcięższą wojnę wygrałam. Teraz trzymam wiosło w ręku i wszystko zależy ode mnie – mówi Dorota Borowska, polska kanadyjkarka, która dowiodła swojej niewinności przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie i może wystartować w igrzyskach w Paryżu. Polka w poniedziałek złożyła ślubowanie olimpijskie, a już we wtorek po raz pierwszy pokaże się na torze w Vaires-sur-Marne.

Od 15 lipca Polka żyła w stresie, że jednak nie uda jej się pojechać na igrzyska. Przez splot nieszczęśliwych okoliczności do jej organizmu dostały śladowe ilości środka dopingującego. Polka poddała się wszelkim badaniom, by udowodnić, że nie przyjęła żadnej substancji świadomie. Stało się to na skutek leczenia jej psa, któremu włoski lekarz weterynarii przypisał lek w aerozolu na poranione łapy. Okazało się, że w tym leku znajdowała się zabroniona dla sportowców substancja. Borowska i jej pies przeszli badania w laboratorium w Strasburgu, by udowodnić, że ta historia jest prawdziwa. Dopiero w niedzielę wreszcie zapadła uniewinniająca decyzja.

– Nastawienie miałam pozytywne przede wszystkim dlatego, że wiedziałam, iż jestem niewinna. Najtrudniejsza dla mnie była ta bezsilność i czekanie, bo w czasie, gdy jeszcze zbieraliśmy dowody i działaliśmy to ten czas jakoś płynął. Ale, gdy już wysłaliśmy wszystko, to ten czas się zatrzymał i był dla mnie dość trudny. Przekonałam się, jak bardzo ważny jest dla mnie sport. Zawsze wiedziałam, że jest ważną częścią mojego życia, ale myślałam, że jednak troszkę mniej, a tu się okazało inaczej – przyznaje Borowska.

A czy nie obawiała się, że nie uda jej się udowodnić swojej niewinności? – Wiedziałam, że to się uda. Tak naprawdę w głębi serca czułam, że sprawiedliwość musi zwyciężyć. Stresowałam się jedynie tym, że nie uda się nam zdążyć przed igrzyskami, ale wiedziałam, że po igrzyskach na pewno. Jestem więc oczywiście przeszczęśliwa, że wyszło, że jestem tutaj i igrzyska są teraz dla mnie tylko i wyłącznie nagrodą. Ja już nie mam nad sobą żadnej presji, bo największą i najcięższą wojnę wygrałam. Teraz trzymam wiosło w ręku i wszystko zależy ode mnie – dodaje polska kanadyjkarka.

Ostatnie tygodnie były dla Borowskiej nerwowe. W jaki sposób może przełożyć się to na starty w paryskich igrzyskach? – Wydaje mi się, że ta złość sportowa troszeczkę pobudzi jeszcze moc na starcie, więc mam nadzieję, że teraz już będzie tylko lepiej, niż było w Japonii, gdzie zajęłam czwarte miejsce – dodaje.

Rywalizacja na torze kajakowym rozpocznie się we wtorek. Borowska popłynie w eliminacjach w konkurencji C2 500 metrów w parze z Sylwią Szczerbińską, dwa dni później rozpocznie rywalizację w C1 200 metrów. Rywalizacja o medale w kajakowym sprincie zakończy się w sobotę.

Sprinterzy ruszają do walki o medale IO. Polska z kilkoma szansami na podium

Od wtorku w Paryżu czekają nas kolejne olimpijskie emocje związane z kajakarstwem. Do gry wchodzą sprinterzy kajakowi. Czy reprezentacja Polski doczeka się kolejnych medali i znajdzie się wśród nich długo wyczekiwane złoto?

Mamy już medal w slalomie, więc pora na sukces w sprincie. A najlepiej sukcesy, bo nasi kajakarze w tym sezonie nie zawodzili oczekiwań w mistrzostwach Europy czy Pucharach Świata. Po srebrze Klaudii Zwolińskiej, czyli medalu, na który Polska czekała w slalomie kajakowym od 24 lat, nikt nie wyobraża sobie scenariusza, że będzie to jedyny krążek zdobyty przez naszą kajakową reprezentację. Wręcz przeciwnie, ostatnie miesiące występów polskich sprinterów kajakowych na tyle napawają optymizmem, że w kilku konkurencjach biało-czerwoni mogą pokusić się o podium.

Jak zwykle oczy będą zwrócone głównie na kajakarki i to wobec nich oczekiwania urosły do największych rozmiarów. Polskie „Atomówki”, jak nazywa się podopieczne trenera Tomasza Kryka, to przecież byłe mistrzynie świata i Europy w konkurencjach K2 i K4 na olimpijskim dystansie 500 metrów. W tym roku Karolina Naja i spółka czekają na swoje pierwsze złoto. Z uwagi na tok przygotowań skrojony pod życiową formę na igrzyskach nasze olimpijki nie startowały na mistrzostwach Europy. Nie zmienia to faktu, że dalej są wymieniane w gronie głównych faworytek w rywalizacji czwórek i dwójek, wśród których będziemy mogli wystawić dwie osady. Szansę na dwa kolejne medale będzie miała Naja (w K2 500 m z Anną Puławską, w K4 500 m także z Dominiką Putto i Adrianną Kąkol), która już jest w gronie najbardziej utytułowanych polskich olimpijczyków. W kolekcji czterech medali z trzech ostatnich igrzysk z Londynu, Rio de Janeiro i Tokio brakuje jej tylko złotego koloru.

– Znamy swoją wartość, wiemy, na co nas stać. Chcemy oddać w tym składzie najlepszy wyścig w cyklu olimpijskim. Zobaczymy, na co pozwolą rywalki. Podchodzimy do tego ze spokojem. Na mecie się obejrzymy i zobaczymy, co będzie – podkreśla Naja, najbardziej doświadczona z polskich kajakarek. – Na pewno ten brakujący złoty krążek jest naszym celem, ale nie stawiamy sobie z tego tytułu żadnej dodatkowej presji. Wierzę, że w Paryżu popłyniemy swój wyścig. Przez wiele lat wspólnie z trenerem zbudowałyśmy fajną drużynę, która z wiarą w swoje możliwością dotrzemy do kluczowego momentu i tam damy z siebie wszystko – dodaje z kolei Puławska, podwójna medalistka olimpijska z Tokio.

Szansę medalową w K2 500 metrów mają też Martyna Klatt i Helena Wiśniewska, kolejna z medalistek z Tokio. Aktualne wicemistrzynie świata w tej konkurencji z pewnością będą należały do grona kandydatek do medalu. – ⁠Nasz cel to popłynąć nasz wyścig  i na mecie być spełnionym, wiedząc, że zrobiłyśmy wszystko, na co było nas stać – przedstawia Klatt, która podobnie jak Kąkol i Putto, zadebiutuje na IO w Paryżu. Tę ostatnią czekają dwa występy, bo poza K4 500 metrów popłynie również w K1 500 metrów.

Polscy kibice liczą też na niezapomniane finały z udziałem naszych kanadyjkarzy. Swój drugi olimpijski start zanotują Wiktor Głazunow (C1 1000 m) i Dorota Borowska, która w niedzielę, po trzech tygodniach walki, wyrokiem Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie ostatecznie została oczyszczona z zarzutu stosowania środka dopingującego i może już skoncentrować się wyłącznie na igrzyskach w Paryżu. W C1 200 metrów (w tej konkurencji wystąpi też Katarzyna Szperkiewicz), jako zwyciężczyni dwóch ostatnich ME, ma prawo myśleć o upragnionym medalu. Drugą szansą Borowskiej będzie osada C2 500 metrów z Sylwią Szczerbińską, z którą w czerwcu po miesiącu treningów, potrafiły sięgnąć po dwa wicemistrzostwa Europy: na 200 i 500 metrów.

– Na pewno jest to dla Doroty sytuacja bardzo stresująca, ale to zawodniczka klasy światowej. Sportowcy działają praktycznie non stop w stresie. Jestem pewny, że ten stres przerodzi w sportową złość, która pozwoli jej powalczyć tutaj w Paryżu o najwyższe cele – uważa Grzegorz Kotowicz, prezes Polskiego Związku Kajakowego.

Po ośmioletniej przerwie na IO zobaczymy naszych kajakarzy. Pływająca od niespełna roku osada Jakub Stepun – Przemysław Korsak (K2 500 m) nie zawodzi w tym sezonie. Po wywalczeniu kontynentalnej kwalifikacji olimpijskiej biało–czerwoni obiecująco spisywali się również w Pucharze Świata, a na ME w Szeged wspólnie zdobyli srebro na 200 metrów. – Wraz z Przemkiem będziemy się starać zrobić jak najlepszy wyścig, bez skupiania na tym, z kim płyniemy, bo tak naprawdę większość nazwisk będzie ta sama – przypomina Stepun

Wiary w sukcesy Polaków na IO w Paryżu nie tracą władze Polskiego Związku Kajakowego. Po drugim miejscu Zwolińskiej licznik polskich, kajakowych medali na igrzyskach zatrzymał się na liczbie 23.

– Realnie patrząc, bez wyolbrzymiania to naprawdę wszyscy z olimpijczyków mogą walczyć o medale. Oczywiście, są „Atomówki”, na które bardziej liczymy, ale pozostali zawodnicy i osady również mają podium w zasięgu. Pewnie nie wszyscy wrócą z medalami, ale dla mnie oni i tak są mistrzami olimpijskimi. Trzymajmy kciuki i miejmy nadzieję, że wrócimy z tarczą – mówi prezes Kotowicz.

Początek rywalizacji w sprincie kajakowym na IO w Paryżu we wtorek, 6 sierpnia, o godzinie 9:30. Pół godziny później, jako pierwsze z polskiej reprezentacji, popłyną kajakarki w czwórce (Naja, Puławska, Kąkol, Putti), a następnie czekają nas pierwsze biegi z udziałem osad C2 500 metrów kobiet (Borowska, Szczerbińska), K2 500 metrów mężczyzn (Stepun, Korsak) oraz kobiet (Naja, Puławska oraz Klatt, Wiśniewska).

Exit mobile version