IHF Super Globe w Arabii Saudyjskiej. Kielczanie bez medalu w klubowych MŚ w piłce ręcznej

Handball

Był to trzeci występ kieleckiego klubu w organizowanych przez Światowa Federację Piłki Ręcznej turniej Super Globe w Arabii Saudyjskiej.

Po raz trzeci żółto-biało-niebiescy zagrali w nim o brązowe medale. I niestety po raz pierwszy przegrali to starcie. Tym razem lepsza okazała się FC Barcelona. Choć do przerwy to I Kielce prowadziła 16:14, to po ostatniej syrenie musiała uznać wyższość rywali, którzy zwyciężyli 33:30.

Po raz trzeci w historii kielecki klub wziął udział organizowanym przez Światową Federację Piłki Ręcznej turnieju Super Globe. Ze względu na formułę, w której uczestniczą przede wszystkim zwycięzcy kontynentalnych rozgrywek klubowych i klasowe zespoły europejskie, które uzyskują „dziką kartę” zawody nazywane są klubowymi mistrzostwami świata. Do tej pory żółto-biało-niebiescy dwukrotnie zajęli trzecie miejsce. W ubiegłym roku pokonali egipskie Al Ahly, ale w tegorocznej edycji czekało na nich zdecydowanie trudniejsze zadanie.

To ze względu na przyznanie „dzikiej karty” dwóm europejskim zespołom – Fuchse Berlin (zwycięzca Ligi Europejskiej) oraz FC Barcelonie (trzecie miejsce w Lidze Mistrzów). Obu klubów, a zwłaszcza tego hiszpańskiego, fanom szczypiorniaka przedstawiać nie trzeba. Te dwie drużyny spotkały się w półfinale, lepsi po dogrywce okazali się Niemcy (35:34) i to oni zmierzą się z inną niemiecką drużyną SC Magdeburgiem w finale Super Globe (niedziela 12 listopada, godz. 18.15).

Kielczanie z SC Magdeburgiem stoczyli wyrównane starcie, ale musieli uznać wyższość rywali i ulegli 28:24.

Do meczu o brązowe medale I Kielce przystąpiła bez Arkadiusza Moryty w składzie. Już w sobotnich pomeczowych wypowiedziach zarówno trener Krzysztof Lijewski, jak i Tomasz Gębala zapowiadali, że nie zamierzają odpuścić utytułowanym rywalom.

Mecz obfitował w lepsze i słabsze momenty kielczan. W tych lepszych nie zawodziła przede wszystkim skuteczność oraz gra w obronie. Andreas Wolff w całym spotkaniu na 44 rzuty miał 13 interwencji, a jego odpowiednik po drugiej stronie Gonzalo Perez de Vargas na tyle samo rzutów zatrzymał o jeden więcej. Jednak w kluczowym elemencie, czyli skuteczności w ataku to Katalończycy byli lepsi – 70 do 64 procent. I to przy takiej samej liczbie rzutów na bramkę – 47. Lepiej rozgrywali akcje na dziewiątym metrze, bo z tego obszaru boiska zdobyli aż 12 bramek, Industria zaś jedynie cztery. Nie bez znaczenia był także fakt, że Duma Katalonii na bramki zamieniła wszystkie kontrataki, a kielczanie tylko połowę z nich. Rywale również bezbłędni byli w rzutach z koła i szóstego metra, a żółto-biało-niebiescy z tej pozycji wykorzystała 64 proc. akcji.

Już do końca spotkania Barcelona kontrolowała przebieg meczu i trzymała bezpieczny dystans bramkowy. Kielczanie próbowali jeszcze pojedynczymi akcjami nawiązać walkę, ale Dumy Katalonii nie udało się już dogonić. Ostatnim zdobywcą bramki dla żółto-biało-niebieskich został Szymon Wiaderny, a wynik meczu na 33:30 ustalił Malvyn Richardson.

I Kielce – FC Barcelona (16:14)

I Kielce: Wolff 13/44, Wałach, Błażejewski – Olejniczak, Wiaderny 2, Sićko 6, A. Dujshebaev 3, Tournat 4, Karacić 2, D. Dujshebaev 5, Thrastarson 3, Paczkowski 1, Gębala Cz, Karalek 2, Nahi 1.

FC Barcelona: Perez de Vargas 14/44, Nielsen – Valera 2, Carlsbogard 4, Mem 8, Arino 1, Wanne 3, Janc 4, Gomez 2, Thiagus Petrus, D. Cikusa, Langaro 2, Richardson 3, Frade 3, P. Cikusa, Moreno 1.

Exit mobile version