TRÓJMIASTO

Gdańsk. Zabójca prezydenta Pawła Adamowicza w sądzie krzyczał: „Allah Akbar!”

Trójmiasto

Tylko troje świadków z wezwanych dziewięciu na proces zabójcy prezydenta miasta Pawła Adamowicza złożyło w czwartek, 29 września, swoje zeznania przed Sądem Okręgowym w Gdańsku.

O przebiegu akcji reanimacyjnej opowiadały dwie pielęgniarki. W trakcie rozprawy oskarżony Stefan W. trzykrotnie głośno krzyknął „Allah Akbar!”. Tym sposobem zabrał głos po raz pierwszy od początku procesu – dotąd wyłącznie milczał.

Oskarżony krzyczy po arabsku

To była 17. rozprawa w procesie dotyczącym zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

Jeszcze przed wejściem składu sędziowskiego na salę, a już w obecności dziennikarzy, prokuratora, pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego reprezentującego rodzinę zamordowanego prezydenta i swojego obrońcy oskarżony Stefan W. wykrzyknął dwa razy słowa Allah Akbar. To zwrot arabski używany przez muzułmanów oznaczający “Bóg jest wszechmocny”.

Kiedy sędziowie weszli na salę i zajęli miejsca zabójca prezydenta Gdańska po raz trzeci krzyknął głośno Allah Akbar. Przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Kaczmarek nie zwróciła mu uwagi, ale podyktowała do protokołu rozprawy, jakie hasło wykrzyknął oskarżony.

Do tej pory, od początku procesu, który rozpoczął się pod koniec marca 2022 r., Stefan W. nie odezwał się ani słowem. Nie odpowiedział sądowi nawet na najprostsze pytania dotyczące danych osobowych, takich jak imię i nazwisko oraz data urodzenia.

Choć czwartkowe zachowanie Stefana W. mogłoby sugerować jego niezrównoważenie psychiczne, to przeczy temu jednoznacznie opinia dwojga biegłych psychiatrów sporządzona na zlecenie sądu trzy miesięcy temu. Stwierdzili oni, że oskarżony jest zdrowy i może bez żadnych przeszkód brać udział w procesie.

W proteście przed budynkiem Sądu Okręgowego w Gdańsku wziął udział m.in. Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Senatu, przyjaciel zamordowanego prezydenta miasta [NA ZDJĘCIU].

Co zeznały dwie pielęgniarki?

Jako świadek podczas czwartkowej rozprawy wystąpiła 61-letnia Barbara Z-M., która wieczorem 13 stycznia 2019 r. była pielęgniarką w karetce pogotowia jadącej na Targ Węglowy, gdzie dokonano zamachu na życie Pawła Adamowicza.

Będąca już na emeryturze kobieta niewiele jednak pamiętała z tego, co się działo tragicznego wieczora. Sąd odczytał więc jej zeznania złożone w trakcie śledztwa

– Zgłoszenie było ogólne, że pojedziemy do osoby ugodzonej nożem. Dopiero na miejscu dowiedzieliśmy się, że chodzi o prezydenta Gdańska. Pamiętam, że podczas reanimacji był bardzo krótki moment, że serce samo pracowało, ale szybko nastąpiło zatrzymanie krążenia. Na miejscu nie sposób było ocenić, jakie rozległe są rany i jakich narządów dotyczyły. Ponieważ gazy i bandaże bardzo szybko nasiąkały krwią, to na rany nałożona została folia – mówiła śledczym Barbara Z-M.

Przed sądem zeznawała też 31-letnia Agata G., także pielęgniarka, która razem z medykami z jednego ze stowarzyszeń zabezpieczała finałowy koncert WOŚP na Targu Węglowym. Ona też przyznała, że mało pamięta z tego, co się wówczas wydarzyło.

W zeznaniach w trakcie śledztwa Agata G. opowiadała, że wbiegła na scenę po tym, jak usłyszała słowa “prezydent” i “nożownik”. Dodała, że w trakcie reanimacji zajęła się wentylacją za pomocą specjalnego medycznego worka, a lekarka uciskała klatkę piersiową zaatakowanego nożem Pawła Adamowicza.

Zeznania świadka za zamkniętymi drzwiami

Przed sądem stanął też w czwartek jako świadek spokrewniony z oskarżonym Michał C.

Pozostałe sześć osób, które miały zeznawać w czwartek jako świadkowie, nie stawiło się w sądzie. Większość z nich nie odebrała skierowanego do nich wezwania.

Kolejna rozprawa w procesie zabójcy Pawła Adamowicza odbędzie się 17 października.

1 2Następna strona
Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button