Fukuoka. MŚ w pływaniu. Ksawery Masiuk szósty na świecie

Japonia

Pierwsze sukcesy pływaków w mistrzostwach świata! Masiuk w finale, Sztandera z rekordem Polski

Dwie kwalifikacje olimpijskie zdobyte przez biało-czerwonych, Ksawery Masiuk z awansem do finału 100 m stylem grzbietowym oraz efektowny rekord Polski Dominiki Sztandery – to najważniejsze wydarzenia drugiego dnia mistrzostw świata w pływaniu, które odbywają się w Fukuoce. 

Już starty naszych zawodników w sesji eliminacyjnej przyniosły wiele dobrych wiadomości. Najpierw do półfinałów 100 m stylem grzbietowym awansowali Ksawery Masiuk i Kacper Stokowski. Masiuk był 3. i uzyskał czas 53.15, dzięki czemu pierwszy raz w życiu wypełnił minimum olimpijskie.

– To była ulga, ale jakoś tego bardzo nie przeżywam. Może później to do mnie dotrze. Teraz jestem w rytmie startowym i raczej wolę skupić się na tym, co jest teraz, a nie na tym, co będzie w przyszłym roku – komentował medalista poprzedniego czempionatu globu.

Stokowskiemu do zdobycia kwalifikacji na igrzyska zabrakło tylko siedmiu setnych sekundy. Rano zajął 12. miejsce (53.81) i wspólnie ze swoim kolegą z reprezentacji awansował do półfinałów.

Chwilę po naszych grzbiecistach do wody wskoczyła Dominika Sztandera. Nasza reprezentantka w eliminacjach 100 m stylem klasycznym spisała się rewelacyjnie, uzyskując czas 1:06.42. Nie tylko poprawiła rekord Polski aż o 68 setnych sekundy, ale też wypełniła minimum na igrzyska w Paryżu. Dało jej to 7. miejsce w mocnej międzynarodowej stawce.

MŚ. Fukuoka. Dominika Sztandera (fot. Rafał Oleksiewicz/PZP)

– Patrząc po tym jak świat pływa, to pomyślałam, że trzeba się spiąć, ale nie spodziewałam się, że po dotknięciu ściany zobaczę taki wynik. Na początku myślałam, że tablica się zepsuła, ale jednak nie – śmiała się Sztandera. – Myślałam, że będzie wynik w okolicy 1:07, więc bardzo mile się zaskoczyłam – skwitowała poranne eliminacje.

W półfinale żabkarka Juvenii Wrocław nie zdołała już popłynąć aż tak szybko. Rywalizację zakończyła na 16. pozycji z wynikiem 1:07.14. – Wydaje mi się, że po południu trochę za bardzo zapatrzyłam się na płynącą obok mnie zawodniczkę z piątego toru (Tatjanę Schoenmaker – przyp. red.). Wybiłam się z rytmu i dopiero na ostatnich 25 metrach udało mi się opanować sytuację. Ale uważam, że sam wynik był bardzo dobry – dodała.

Po południu na dystansie 100 m stylem grzbietowym Polacy też nie poprawili porannych rezultatów, ale czas Masiuka (53.20) wystarczył do znalezienia się w finale. Reprezentant G-8 Bielany Warszawa zajął 7. miejsce.

– Jestem bardzo zadowolony. Zrobiłem minimum i doszedłem do finału, a to był mój główny cel. Jutro podejdę do wyścigu z luźniejszą głową. Nie mam już nic do stracenia, więc dam z siebie dwieście procent. Według mnie najważniejsze będą teraz nastawienie i odpowiednie zaplanowanie dnia. Rano będę mógł odpocząć i zobaczymy jak to będzie – komentował Masiuk.

Z kolei Stokowski ostatecznie był 14. (53.94).

– Spodziewałem się trochę więcej. Nie ukrywam, że byłem zły po starcie, ale jestem na tyle doświadczonym zawodnikiem, że szybko ochłonąłem, przemyślałem sobie wszystko. To mój pierwszy sezon, w którym regularnie pływam poniżej 54 sekund. Pierwszy raz byłem w półfinale mistrzostw świata na długim basenie, więc jakby nie patrzeć – jest to jakiś progres. Oczywiście, chciałbym już wejść na Mount Everest, ale nie każdemu jest dane, żeby zrobić to od razu. Trzeba być cierpliwym – mówił Stokowski. – Wszystko idzie w dobrym kierunku, a przede mną jeszcze start na 50 metrów, później Uniwersjada, więc będą dodatkowe szanse na szybkie pływanie. Na pewno się nie poddaję i wychodzę z tego startu z podniesioną głową – dodawał 24-latek.

W sesji eliminacyjnej wstąpiły jeszcze nasze grzbiecistki: Adela Piskorska i Paulina Peda. Zawodniczka AZS UMCS Lublin była 17., a reprezentantka AZS AWF Katowice została sklasyfikowana na 26. pozycji. Piskorskiej do awansu do najlepszej szesnastki zabrakło tylko sześciu setnych sekundy.

Powody do zadowolenia miał Kamil Sieradzki. Klubowy kolega Pedy rano popłynął dobrze w eliminacjach 200 m stylem dowolnym. Co prawda nie awansował do półfinałów (był 25.), ale cztery długości basenu pokonał w 1:47.34. Tym samym poprawił o prawie osiem dziesiątych sekundy rekord życiowy. Ten wynik dał mu też awans na 4. miejsce w klasyfikacji wszechczasów polskiego pływania na tym dystansie.

Drugiego dnia czempionatu odbyły się cztery wyścigi finałowe. Wśród mężczyzn triumfowali Qin Haiyang z Chin (100 m stylem klasycznym) oraz Thomas Ceccon z Włoch (50 m stylem motylkowym), natomiast wśród kobiet na najwyższym stopniu podium stanęły Amerykanka Kate Douglass (200 m stylem zmiennym) i Chinka Zhang Yufei (100 m stylem motylkowym). Ta ostatnia otrzymała złoty medal z rąk prezes Polskiego Związku Pływackiego, Otylii Jędrzejczak, która 22 lata temu w Fukuoce wywalczyła pierwszy w swojej karierze krążek mistrzostw świata na długim basenie – również na 100 m stylem motylkowym.

We wtorek, oprócz Masiuka (jego finał zaplanowano na 13:59 polskiego czasu), zaprezentuje się jeszcze dwoje biało-czerwonych. W eliminacjach 200 m stylem dowolnym przetarcie przed startem na tym samym dystansie stylem grzbietowym zaliczy Laura Bernat. Z kolei rywalizację na 200 m stylem motylkowym rozpocznie Krzysztof Chmielewski – finalista olimpijski z Tokio w tej właśnie konkurencji.

Mistrzostwa świata potrwają do 30 lipca. Najlepsi pływacy rywalizują w Fukuoce o 42 komplety medali: 34 w konkurencjach indywidualnych i 8 w sztafetowych.

MŚ. Fukuoka. Ksawery Masiuk (fot. Rafał Oleksiewicz/PZP)

Masiuk szósty na świecie

Po niesamowicie emocjonującym występie w wyścigu finałowym, Ksawery Masiuk zajął 6. miejsce w pływackich mistrzostwach świata na dystansie 100 m stylem grzbietowym. We wtorek w Fukuoce z bardzo dobrej strony pokazał się też Krzysztof Chmielewski, który wszedł do najlepszej ósemki na 200 m stylem motylkowym.

Występ Masiuka w finale 100 m stylem grzbietowym był dla polskich kibiców wydarzeniem dnia w Marine Messe Fukuoka. Zawodnik G-8 Bielany Waraszawa wszedł do najlepszej ósemki z siódmym czasem i został rozstawiony na skrajnym torze.

– Płynę na bocznym torze, mam tylko jednego zawodnika obok siebie. Yohann Ndoye jest sporych gabarytów gabarytów, ale z drugiej strony nie będzie już tej fali, która przygniotła mnie w finale rok temu. Mam nadzieję, że będę przed nim i to ewentualnie on będzie korzystać z mojej fali – mówił po półfinale.

Polak rzeczywiście postanowił nie oglądać się na rywali. Pierwsze 50 metrów przepłynął w niesamowitym tempie, lepszym nawet od tempa na rekord świata! Na półmetku prowadził z przewagą 35 setnych sekundy nad Xu Jiayu. Dopiero po nawrocie rywale zaczęli odrabiać straty.

– Chyba wyścig sam „zarządził” taki układ, że ta pierwsza 50-tka była dość mocno ekspresyjna. W ogóle tego nie planowałem, chociaż miałem takie myśli przed startem, żeby zacząć szybko i zobaczyć, co będzie dalej – komentował Masiuk.

Ostatecznie Masiuk dopłynął do mety na 6. pozycji, łamiąc barierę 53 sekund (52.92). Tym samym powtórzył swoje ubiegłoroczne osiągnięcie z czempionatu globu w Budapeszcie. Zwyciężył Ryan Murphy z USA, który wyprzedził Thomasa Ceccona z Włoch oraz swojego rodaka Huntera Armstronga.

– Cały start uważam za niesamowity i myślę, że zdecydowanie dostarczyłem dużych emocji. Moja życiówka sprzed roku dałaby mi medal. Może gdybym trochę inaczej zaplanował wyścig to byłoby to podium, ale nie ma co teraz gdybać. Prawie się udało. Zabrakło 10 metrów do szczęścia, ale pracujemy dalej. To niesamowity prognostyk na 50 m stylem grzbietowym. Nie mogę się doczekać. Jeszcze jutro będę mógł spróbować poprawić ten wynik w sztafecie mieszanej – opowiadał Masiuk.

– Czuję, że jestem szybszy i silniejszy niż w tamtym roku. Startów jest tutaj bardzo dużo i bardzo je odczuwam, więc zobaczymy jak będzie z występem na 200 metrów, ale na razie skupiam się na sztafecie – wspomniał 18-latek.

Dzisiaj czekają nas wielkie emocje związane ze startem kolejnego z naszych kadrowiczów urodzonych w 2004 roku. Do najlepszej ósemki delfinistów na dystansie 200 metrów wszedł bowiem Krzysztof Chmielewski. Zawodnik Muszelki Warszawa już w eliminacjach zaprezentował bardzo dobrą dyspozycję. Miejsce w półfinale zapewnił sobie czasem 1:55.02. Szybsi od niego byli tylko Tomoru Honda z Japonii i Arbidel Gonzalez z Hiszpanii.

Kilka godzin później Chmielewski jeszcze się poprawił. Po świetnym występie w półfinale, pierwszy raz w karierze złamał barierę minuty i 55 sekund. Cztery długości basenu przepłynął w 1:54.36 i został sklasyfikowany na 4. pozycji. Do najszybszego zawodnika, Amerykanina Carsona Fostera, stracił tylko 51 setnych sekundy.

– W eliminacjach czułem duży zapas, a w półfinale płynęło mi się bardzo dobrze. Cieszę się, że popłynąłem taki czas i udało się w końcu poprawić życiówkę. Myślę, że jest jeszcze coś do urwania z tego wyniku. Nie był taki wyśrubowany, a też nie wiedziałem na ile płynę. Starałem się zabrać ze stawką – opowiadał Chmielewski. – Rywale lepiej pływają pod wodą i mocniej się odbijają od ściany. Ja musiałem ich gonić na dystansie, ale czułem, że jestem trochę szybszy – dodał.

W eliminacjach trzeciego dnia czempionatu wystąpiła jeszcze Laura Bernat. Zawodniczka AZS UMCS Lublin na dystansie 200 m stylem dowolnym uzyskała czas 2:07.08, popłynęła zatem szybciej od rekordu życiowego, ale ostatecznie została zdyskwalifikowana za falstart.

Zmagania naszych zawodników z trybun w Fukuoce śledzi prezes Polskiego Związku Pływackiego, Otylia Jędrzejczak. Dla naszej mistrzyni olimpijskiej przylot do Fukuoki to między innymi sentymentalny powrót do miejsca, w którym w 2001 roku wywalczyła pierwszy medal mistrzostw świata.

– Jestem szczęśliwa, że wróciłam do Fukuoki po 22 latach, choć już w innej roli. Tu zdobywałam swój pierwszy medal mistrzostw świata na długiej pływalni – srebro na 100 m stylem motylkowym. Na 200 metrów wtedy się zatrzymałam. Wówczas trenowałam pod okiem Petera Fischera w Niemczech – wspominała nasza mistrzyni olimpijska. – Cieszę się też, że miałam zaszczyt dokonać dekoracji właśnie w konkurencji, w której stałam na podium. To niesamowite przeżycie, móc dekorować zawodniczki na mistrzostwach świata – opowiadała.

Jędrzejczak przyleciała do Japonii nie tylko po to, by kibicować reprezentantom Polski. – Nowa rola, dzięki której tu jestem jest związana ze Światową Federacją Pływacką, czyli World Aquatics. Biorę udział w spotkaniach zarządu organizacji, których było już kilka, ale też w spotkaniach Europejskiej Federacji. Rozmawiamy na różne temat, które dotyczą naszych struktur  – relacjonowała prezes PZP.

– Wzięłam również udział w kongresie World Aquatics razem z innymi delegatami z Polski, którzy reprezentowali nas online. Husain Al-Musallam wybrał wybrany na kolejną 8-letnią kadencję i jest przed nami sporo działań. Temat, który jest aktualnie poruszany, to oczywiście podejście do zawodników z Rosji i Białorusi. Na ten moment podtrzymujemy poprzednią decyzję i na ten moment nie są dopuszczeni do startu. Natomiast powołana została niezależna komisja, która zbiera dane od zawodników, trenerów i przedstawi zarządowi, który podejmie ostateczną decyzję. Chcemy, żeby zapadła ona przed mistrzostwami świata w Doha – dodała.

W nocy z wtorku na środę w eliminacjach zaprezentują się kolejni biało-czerwoni. Na dystansie 50 m stylem grzbietowym wystartują Paulina Peda i Adela Piskorska, a na 100 m stylem dowolnym popłynie Kamil Sieradzki. Do rywalizacji przystąpi też nasza sztafeta mieszana 4×100 m stylem zmiennym.

Mistrzostwa świata potrwają do 30 lipca. Najlepsi pływacy rywalizują w Fukuoce o 42 komplety medali: 34 w konkurencjach indywidualnych i 8 w sztafetowych. Sesje eliminacyjne rozpoczynają się o 3:30 polskiego czasu, a finały o 13:00.

Exit mobile version