Na zawodach Red Bull Joy Ride w Kanadzie zaliczył trzecie zwycięstwo w cyklu Crankworx World Tour, zdominował klasyfikację generalną i wywalczył królewską koronę Crankworx Triple Crown!
27 lipca, 29-letni Dawid Godziek wygrał legendarne zawody Red Bull Joyride i tym samym został trzecim zawodnikiem w historii sportu, który w jednym sezonie zdobył 3 złote medale w slopestyle’owym Pucharze Świata.
Moment jest o tyle niezwykły, że w tym sezonie Dawid wygrał wszystko, co było do wygrania. Od pierwszych do ostatnich zawodów jeździł jak natchniony, wygrywając kolejno w Cairns (Australia), Innsbrucku (Austria) i Whistler (Kanada). Po zawodach w Kanadzie mógł pochwalić się nie tylko kolejnym złotym krążkiem, ale również zwycięstwem w klasyfikacji generalnej (z kompletem punktów na koncie) oraz zdobyciem prestiżowej nagrody Crankworx Triple Crown. Poza Dawidem, tytuł „potrójnego mistrza” cyklu ma na swoim koncie tylko Nicholi Rogatkin i Emil Johansson.
Rok drugich przejazdów
Gdy w pierwszym przejeździe Dawid zaliczył upadek na ostatniej przeszkodzie, całe polskie środowisko rowerowe na moment zamarło. Wielu zawodników zepsuło swoje próby, ale Timothee Bringer – główny rywal Dawida – wykonał perfekcyjny przejazd i zawiesił poprzeczkę na wysokości 94,4 punktu. To był świetny występ i genialny wynik, który w poprzednich zawodach mógł bez problemu zapewnić miejsce w pierwszej trójce. Dawid wiedział, że jeśli ma pokonać Francuza, to w drugim przejeździe musi pójść na całość i… Dokładnie tak się stało.
Dawid Godziek to jedyny na świecie zawodnik, który po przejeździe zakończonym upadkiem, zamiast odrobinę wyluzować i ściągnąć nogę z gazu, w drugim przejeździe dokłada do pieca i dorzuca do swojego przejazdu jeszcze trudniejsze sztuczki. Cashroll tailwhip z barspinem, twister no-hander i ten nieprawdopodobny cashroll z barspinem wykonany na boner logu. Coś niesamowitego! ALE! Triki to nie wszystko! Warto zwrócić uwagę na sposób, styl i precyzję, z jaką Dawid wykonał swój przejazd. W jego próbie nie pojawiły się najmniejsze błędy. Nie było mowy o potknięciach czy problemach, a dodatkowa presja przełożyła się na jeszcze mocniejsze skupienie.
Nie ma obecnie w Pucharze Świata zawodnika z tak silną psychiką i poukładaną strategią. Triki to jedno, ale bez odpowiednio przygotowanej „sportowej głowy” nie ma mowy o zwyciężaniu w Pucharze Świata! Przypominamy, że podobna sytuacja miała miejsce między innymi w Innsbrucku, gdy po zaliczeniu gleby w pierwszym przejeździe, w drugiej próbie Dawid totalnie zdominował rywali…
Co dalej?
– Do końca pobytu w Kanadzie, siedzę w jacuzzi i nic nie robię, a w poniedziałek lecę na wakacje prosto na Hawaje! – stwierdził Dawid Godziek.
(redbull)