Piękny mecz w EHF Lidze Europy zagrali we wtorkowy wieczór zawodnicy Chrobrego!
Jeśli ktoś po niedzielnej, ligowej przegranej spodziewał się powtórki z historii to srogo pomylił się.
Hala przy Wita Stwosza w Głogowie była niemal wypełniona po brzegi, a ci, którzy zdecydowali się przyjść na mecz przeciwko wicemistrzowi Rumunii, z pewnością nie żałowali swojej decyzji. Spotkanie dostarczyło wszystkiego, co najpiękniejsze w piłce ręcznej – emocje, walka i niespodziewane zwroty akcji, które uczyniły ten mecz jednym z najbardziej ekscytujących w tym sezonie.
Chrobry Głogów od samego początku postawił na odważną i bezkompromisową grę, nie zważając na trudną przeszłość pojedynków z Constantą. W zeszłym sezonie głogowianie zremisowali z tą drużyną u siebie, a na wyjeździe musieli uznać jej wyższość. Tym razem jednak gospodarze dyktowali warunki gry przez niemal całe spotkanie, co pozwoliło im kontrolować jego przebieg. Cała drużyna zasługuje na uznanie, ale szczególne wyróżnienie należy się Dereviankinowi i Paterekowi, który zdobył aż 11 bramek. Paterek potwierdził swoją wysoką formę, utrzymując regularność w zdobywaniu 9-10 bramek na mecz.
Defensywa Chrobrego była szczelna, a atak precyzyjny, co sprawiło, że goście mieli mało okazji do przejęcia inicjatywy. Kiedy Constanta obejmowała prowadzenie, działo się to zaledwie na chwilę i najwyżej o jedno trafienie.
Końcówka meczu przyniosła wzrost napięcia, ale głogowianie, mając na uwadze niedawną historię z Irun, zachowali zimną krew. Wyciągnięte wnioski z przeszłości zaowocowały wzorową grą w defensywie oraz skutecznymi akcjami w ataku. Ostatecznie Chrobry Głogów zakończył mecz z czterobramkową przewagą, wygrywając w imponującym stylu.
CHROBRY GŁOGÓW – CSM CONSTANTA 37:33 (18:17)
Chrobry: Dereviankin, Stachera – Grabowski, Strelnikov 1, Zieniewicz 6, Kosznik 1, Orpik 5, Jamioł 3, Dadej 2, Adamski, Matuszak, Styrcz 6, Mosiołek 1, Paterek 11, Hajnos, Skiba 1.
Constanta: Rusu, Mourino – Nistor 3, Andrei 1, Chikovani, Ilie, Aliokhin 7, Cabut 3, Vasile 1, Buzle 3, Dragan 4, Nikolic 4, Szasz, Ungureanu, Stankovic 6, Komogorov 1.
LE: Górnik Zabrze wraca z Danii bez punktów
We wtorkowy wieczór Górnik Zabrze zmierzył się na wyjeździe z duńskim zespołem Bjerringbro-Silkeborg Håndbold w Jysk Arenie w Silkebogu. Mimo świetnego początku w wykonaniu Trójkolorowych, gospodarze ostatecznie okazali się lepsi, zwyciężając 30:26.
Zabrzanie rozpoczęli spotkanie w imponującym stylu. Już od pierwszych minut, w bramce znakomicie spisywał się Kacper Ligarzewski, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Równie dobrze funkcjonował atak Górnika – drużyna sprawnie budowała akcje ofensywne i wykorzystywała swoje szanse, co szybko przełożyło się na czterobramkowe prowadzenie. Niestety, od około 10. minuty gospodarze zaczęli stopniowo przejmować inicjatywę. Dzięki lepszej organizacji w defensywie oraz doskonałej postawie ich bramkarza, zespół Bjerringbro-Silkeborg odrobił straty, doprowadzając do remisu jednocześnie zdobywając 6 bramek z rzędu. Górnik, zmagając się z coraz większymi problemami w ataku, nie mógł znaleźć skutecznej odpowiedzi na solidną obronę Duńczyków, a do przerwy przegrywał 15:13.
Druga połowa rozpoczęła się dla zabrzan jeszcze trudniej. Gospodarze zdominowali pierwsze minuty tej części spotkania, zdobywając pięć bramek, podczas gdy Górnik odpowiedział tylko jednym trafieniem. Po sześciu minutach gry tablica pokazywała wynik 20:14 na korzyść Bjerringbro-Silkeborg. Zespół trenera Tomasza Strząbały próbował odwrócić losy spotkania, jednak gra toczyła się „bramka za bramkę”. W 45. minucie dodatkowym ciosem dla Górnika była czerwona kartka dla Dmytro Ilchenko.
Mimo to, Trójkolorowi nie złożyli broni. W ostatnich minutach spotkania zabrzanie zdobyli trzy bramki z rzędu, nie tracąc ani jednej, jednak to wystarczyło jedynie na zmniejszenie strat. Gospodarze kontrolowali wynik aż do końca meczu, który zakończył się wynikiem 30:26 dla zespołu z Silkeborga.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Górnika był Dmytro Artemenko, który zdobył 6 bramek. Po stronie Bjerringbro-Silkeborg wyróżniał się Patrick Boldsen, kończąc mecz z 7 trafieniami. Mimo porażki, Trójkolorowi pokazali ducha walki, szczególnie w końcówce, co z pewnością jest dobrym prognostykiem na przyszłe spotkania.
(Superliga)