EHF EURO 2024. Druga przegrana Polek. Węgierki za mocne

Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej

Reprezentacja Polski kobiet pod wodzą selekcjonera Arne Sensada przegrała z Węgrami (21:31) w drugim meczu rundy głównej turnieju EHF EURO 2024.

W piątek biało-czerwone musiały mierzyć się nie tylko z siedmioma rywalkami, ale także z dopingiem kilku tysięcy kibiców zgromadzonych w debreczyńskiej Főnix Arénie. Kolejny mecz Polki rozegrają w niedzielę 8 grudnia o godz. 15.30. Ich rywalem będzie reprezentacja Czarnogóry.

Polska – Węgry 21:31 (9:17)

Polska: Zima, Wdowiak – Olek, Kobylińska 2, Matuszczyk, Górna, Tomczyk 2, Rosiak 4, Drażyk, Balsam 2, Urbańska 1, Nosek, Michalak 3, Kochaniak-Sala 3, Zych 1, Nocuń 3.

Węgry: Böde-Bíró, Szemerey – Füzi-Tóvizi 1, Csíkos 1, Szollosi-Schatzl 2, Márton, Papp, Tóth 1, Vamos 8, Klujber 4, Kácsor, Faluvégi 2, Bordás, Kuczora 4, Gyori-Lukács 4, Simon 4.

Jeszcze w czwartek po południu emocjonowaliśmy się starciem biało-czerwonych ze Szwecją (25:33), a niewiele więcej niż 24 godziny później przyszło nam ponownie zasiąść przed telewizorami, by śledzić ich kolejny mecz z Węgierkami.

Madziarki to stałe uczestniczki mistrzostw Europy, które nie opuściły nawet jednej edycji od początku historii rozgrywania tego turnieju. Do ich największych sukcesów należy triumf w 2000 roku, ale w ostatnich latach Węgierki nie potrafiły nawiązać do najlepszych lat, notując 11. miejsce podczas EHF EURO 2022, 10. miejsce na Mistrzostwach Świata 2023 oraz 6. lokatę podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024. Wszystko zmienić miało się podczas turnieju rozgrywanego na własnej ziemi. I faktycznie, grające przed własną publicznością Węgierki do meczu z Polkami były niepokonane, świętując kolejne zwycięstwa nad Turcją, Szwecją, Macedonią i Czarnogórą.

Selekcjoner Arne Senstad zdecydował w piątek o dwóch zmianach w składzie. Kosztem rozgrywającej Pauliny Uścinowicz i bramkarki Adrianny Płaczek do zespołu dołączyły dwie rozgrywające: Aleksandra Zych i Aleksandra Tomczyk.

Od pierwszych minut piątkowego starcia Biało-Czerwone musiały mierzyć się nie tylko z siedmioma rywalkami, ale także z dopingiem kilku tysięcy kibiców zgromadzonych w debreczyńskiej Főnix Arénie.

Gorący doping węgierskich fanów sprawił, że niesione wsparciem trybun Węgierki jako pierwsze przejęły inicjatywę, choć nie stało się to od razu. Pierwsze pięć minut upłynęło bowiem pod znakiem wielu strat i nieskuteczności z obu stron. Dopiero wówczas wynik spotkania otworzyła Petra Vamos, na której trafienie błyskawicznie odpowiedziała Monika Kobylińska. Biało-Czerwone ponownie postawiły na manewr gry 7 na 6, ale Węgierki bezwzględnie wykorzystywały każdy błąd naszych zawodniczek, efektem czego kilkukrotnie trafiły do pustej bramki i w 9. minucie prowadziły 4:1.

Kiedy wydawało się już, że przewaga gospodyń będzie tylko rosła, w polskiej bramce pojawiła się fantastycznie dysponowana Paulina Wdowiak, która w bardzo efektowny sposób zatrzymywała większość piłek lecących w jej stronę. Przez długi czas jedyną rywalką, która miała na nią sposób, była Petra Vamos.

Kolejne interwencje Wdowiak na jakiś czas zamroziły różnicę na poziomie trzech lub czterech bramek, jednak z czasem Węgierki z powrotem zaczęły powiększać przewagę. Polki miały bardzo duży problem, aby przebić się przez twardą obronę Madziarek, co poskutkowało serią pięciu trafień dla gospodyń i wynikiem 16:8 w 29. minucie oraz rezultatem 17:9 po pół godzinie gry.

Po powrocie na parkiet obraz meczu nie zmienił się. Choć ambitne Polki próbowały różnych sposobów, by skutecznie przeciwstawić się rywalkom, Węgierki były niemal bezbłędne i szybko dobrnęły do przewagi wynoszącej dziesięć goli (20:10). Kwadrans przed końcem meczu rywalki osiągnęły najwyższe w meczu prowadzenie 23:15.

W polskim ataku kilka razy błysnęła Aleksandra Rosiak, Daria Michalak czy Karolina Kochaniak-Sala, ale było to zdecydowanie za mało w porównaniu z wyczynami Petry Vamos (wybranej najlepszą zawodniczką meczu) i spółki. Ostatecznie reprezentacja Węgier zwyciężyła 31:21 i utrzymała miano niepokonanej w turnieju. Biało-Czerwone straciły natomiast matematyczne szanse na awans do półfinału.

Polki kolejną szansę na odniesienie pierwszego zwycięstwa w rundzie głównej ME 2024 w piłce ręcznej otrzymają w niedzielę, kiedy to zmierzą się z Czarnogórą.

Jak spotkanie z gospodyniami mistrzostw komentują reprezentantki Polski?

Aleksandra Tomczyk, rozgrywająca reprezentacji Polski: Mecz nie układał się po naszej myśli od samego początku. Nie wykorzystywałyśmy swoich szans, bramkarka Węgier była w bardzo dobrej formie, my robiłyśmy niepotrzebne błędy. Widać było, że Węgierki są bardzo mocne fizycznie. Po kilku meczach przerwy miałam w sobie głód gry, starałam się dać z siebie wszystko i pomóc drużynie. Przed kolejnymi meczami nie zwieszamy głów. Uważam, że to dwa poprzednie spotkania były dla nas najtrudniejsze. Teraz mamy dzień przerwy i trzeba zrobić wszystko, żeby dobrze przygotować się do kolejnych gier.

Magda Balsam, skrzydłowa reprezentacji Polski: To był bardzo brzydki mecz w naszym wykonaniu. Trudno na gorąco znaleźć odpowiednie słowa, ale nasza gra nie wyglądała najlepiej. Musimy czerpać większą radość z tego, że tu jesteśmy, bo bardzo chciałyśmy awansować do drugiej rundy. W meczu z Hiszpanią pokazałyśmy, że naprawdę potrafimy grać w piłkę ręczną jak równy z równym z każdym, tak samo jak w pierwszej połowie meczu ze Szwecją. W meczu z Węgierkami trudno za to szukać pozytywów poza występem bramkarek. W ataku nie dałyśmy za to wystarczająco jakości. Myślę, że teraz musimy się trochę przebudzić, żeby w kolejnych meczach zagrać lepiej.

Daria Michalak, skrzydłowa reprezentacji Polski: To było bardzo słabe spotkanie z naszej strony. Pokazałyśmy już na mistrzostwach, że potrafimy grać znacznie lepiej. Było za dużo błędów własnych i nieskutecznych rzutów, z których rywalki zdobywały łatwe bramki w kontratakach. W obronie za dużo przegranych akcji jeden na jeden. Tak to nie może wyglądać! Wiem, że zrobimy wszystko i obiecuję, że taki mecz nie może się już powtórzyć! Zostały nam jeszcze dwa spotkania na mistrzostwach, na które wyjdziemy z podniesionymi głowami i będziemy chciały pokazać, co potrafimy. Mam nadzieję, że zagramy inaczej i wyciągniemy wnioski.

Exit mobile version