Drożyzna na święta. Po 6 latach koszyk prezydenta Dudy droższy o 60 proc.

Łódź

Radni Rady Miejskiej przygotowali zestawienie aktualnych cen produktów, za które prezydent Duda, w 2015 roku, podczas zakupów w miejscowości Milówka, zapłacił 37 zł.

Tomasz Kacprzak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Przygotowaliśmy dla Państwa koszyk Andrzeja Dudy, wówczas kandydata na prezydenta RP, który, w marcu 2015 roku, zrobił zakupy na Żywiecczyźnie. Wówczas, za taki sam koszyk zakupów, jak ten, który dzisiaj kupiliśmy w sklepie, który jest za mną, zapłacił 37 zł. Tego samego dnia działacze PiS zrobili też zakupy na Słowacji, za które zapłacili w euro więcej niż w Polsce, bo około 50 zł. Natomiast za dzisiejsze zakupy, paragon jest sprzed kilkunastu minut, zapłaciliśmy prawie 59 zł. Wzrost cen to jest blisko 60% w ciągu 6 lat.

Tomasz Kacprzak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Do tej drożyzny doprowadziły rządy Prawa i Sprawiedliwości. Mamy rozkręconą, 8-procentową inflację, której dzisiaj nikt nie jest w stanie zatrzymać. Narodowy Bank Polski nie ma żadnego pomysłu na to, jak zatrzymać wzrost cen i jak nie pozbawiać Polaków oszczędności. Musimy mieć świadomość, że to wszystko, co się dzisiaj w Polsce dzieje, oznacza, że ci wszyscy, którzy przez lata zbierali pieniądze, tych oszczędności się teraz, po prostu, pozbywają. Muszą je wydawać, aby móc normalnie funkcjonować.

Tomasz Kacprzak, radny Rady Miejskiej w Łodzi: – Gdybyśmy za 2 tygodnie czy miesiąc zrobili podobne zakupy, to ta cena byłaby pewnie jeszcze wyższa, bo inflacja się cały czas rozkręca i obawiamy się, że, na początku 2022 roku, może ona przekroczyć 10%, ponieważ rząd nie ma dzisiaj żadnego pomysłu na jej zatrzymanie.

Drożyzna na Święta (fot. UMŁ)

Agnieszka Wieteska, radna Rady Miejskiej w Łodzi: – Ten nieudolny rząd PiS zafundował nam, Polakom najdroższe Święta od 20 lat. Przeciętna rodzina Kowalskich, na samo jedzenie na Święta, wyda w tym roku około 1000 zł. To jest 10% więcej niż w zeszłym roku, to jest ogromny wzrost. Bardzo wiele rodzin deklaruje, że w tym roku na prezentach będzie oszczędzało, bo ich w tym roku, po prostu, nie stać. W bankach obserwujemy, że ludzie często biorą kredyty, żeby te Święta sobie sfinansować.

Agnieszka Wieteska, radna Rady Miejskiej w Łodzi: – Okazało się, że prezes Glapiński nie umie zarządzać Narodowym Bankiem Polskich, bo stopy procentowe powinny zostać podniesione już kilka miesięcy temu, co, w jakimś stopniu, zahamowałoby wzrost tej inflacji. Takim świątecznym przykładem są ceny karpia. Karp, w tym roku, kosztuje 40-50 zł, tego w naszym kraju jeszcze nie było, to jest wzrost o około 10 zł względem zeszłego roku.
(UMŁ)

Exit mobile version