Doha. Dwa medale i minima olimpijskie dla polskich pływaków na MŚ

Mistrzostwa świata w Dosze

Niedziela mistrzostw świata w Dosze dla Polaków! Dwa medale, minima i rekordy biało-czerwonych na koniec imprezy!

„Ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas” – mogli nucić utwór Niebiesko-Czarnych polscy pływacy walczący o medale w mistrzostwach świata w Dosze. Ostatniego dnia zawodów nasi reprezentanci zdobyli dwa brązowe krążki, a do tego ustanowili nowe krajowe rekordy i uzyskali minima olimpijskie!

— Mam nadzieję, że Kuba Majerski, który zdobył pierwszy krążek dla Polski w Dosze otworzył worek z medalami i będziemy tylko do niego wrzucać kolejne — śmiała się w sobotni wieczór Katarzyna Wasick, która awansowała do finału wyścigu 50 m stylem dowolnym.

I jedna z naszych najlepszych pływaczek się nie myliła. W pierwszym niedzielnym finale z polskim akcentem doskonale popłynął Ksawery Masiuk. Dystans 50 m stylem grzbietowym pokonał w 24.44 s i dało mu nie tylko rekord Polski, ale również… brązowy medal mistrzostw świata! — Zawody nabrały nowego smaku. Początek był gorzki, teraz jest słodycz. Jestem bardzo szczęśliwy, bo nie pamiętam, kiedy na tak dużej imprezie mieliśmy aż trzy medale, a do tego sporo finałów. Jesteśmy zadowoleni z całej ekipy, ale ja też indywidualnie czuję się dobrze, że podniosłem się po wcześniejszych wyścigach i zdobyłem medal — skwitował Masiuk.

Ksawery Masiuk (fot. Rafał Oleksiewicz)

Kolejnymi zawodniczkami, które popłynęły w finale, były wspomniana Wasick oraz Kornelia Fiedkiewicz. Ale jak popłynęły! Na dystansie 50 m stylem dowolnym pierwsza z Polek z czasem 23.95 s wywalczyła brązowy medal i kolejny rekord Polski, a Fiedkiewicz z rezultatem 24.69 s (siódme miejsce) zapewniła sobie indywidualny udział w igrzyskach olimpijskich i po raz trzeci w Dosze ustanowiła rekord Polski młodzieżowców!

— Spełniłam swój cel. Pobiłam rekord Polski, wywalczyłam brązowy medal, ale przede wszystkim złamałam barierę 24 sekund. To było moje marzenie i je spełniłam. Trzymam brązowy medal mistrzostw świata i teraz idę do przodu. Szczerze mówiąc, to byłam zaskoczona, że był to aż taki szybki wyścig. Przed igrzyskami jednak nikt nie odpuszcza, a mój start to dobry prognostyk. Teraz na chwilę wracam do Polski, a potem do treningów. Przed Paryżem nie ma co odpoczywać — mówi Wasick.

— Jestem spełniona i bardzo szczęśliwa. Nie byłoby to możliwe bez wsparcia moich trenerów, rodziny. Cieszę się, że tak to się kończy, ale przygoda tak naprawdę się zaczyna. Wykonałam to, co chciałam i przygotowuję się teraz do Paryża. Jestem zmęczona, ale zapominam o tym, bo jestem spełniona. Nie mogłam prosić o więcej! — dodała wzruszona Fiedkiewicz.

Emocji podczas popołudniowych indywidualnych wyścigów był ogrom, ale warto wspomnieć, że podczas porannych wyścigów porannej sesji doskonale spisały się sztafety reprezentacji Polski, które awansowały do finałów. Męska ekipa 4×100 stylem zmiennym w składzie Masiuk, Jan Kałusowski, Jakub Majerski, Kamil Sieradzki zanotowała czas 3:33.79, który dał 4. miejsce w eliminacjach i prawo dalszej walki o medale. Z kolei żeńska sztafeta na tym samym dystansie (Adela Piskorska, Dominika Sztandera, Paulina Peda, Kornelia Fiedkiewicz) zajęła ósme miejsce (4:02.63) i także wywalczyła awans do finału.

Trenerzy nie zmienili składów obu sztafet, co oznaczało, że mimo indywidualnych popołudniowych startów, jeszcze jeden wyścig czekał Masiuka oraz Fiedkiewicz. Oboje byli jednak bardzo podbudowani swoimi wcześniejszymi startami i znaleźli jeszcze siłę na decydujące wyścigi sztafetowe. Męska ekipa ostatecznie przypłynęła na metę piąta, ale została zdyskwalifikowana. Żeńska reprezentacja przypłynęła natomiast na siódmym miejscu z czasem 4:01.73.

Kornelia Fiedkiewicz (fot. Rafał Oleksiewicz)

Dodajmy, że w niedzielę wystartowała również Zuzanna Famulok. Polka nie zdołała jednak awansować do kolejnego wyścigu na 400 m stylem zmiennym – zajęła 16. miejsce z czasem 4:48.53.

Łącznie reprezentacja Polski kończy mistrzostwa świata w stolicy Kataru z trzema brązowymi medalami. — Każdy z nich bardzo cieszy, w końcu to mistrzostwa świata. Mamy trzy medale, choć mogliśmy wywalczyć ich pięć. Z drugiej strony nie ma co już wybrzydzać. To naprawdę dobry wynik, tym bardziej, że mieliśmy też dwanaście finałów i kolejne minima olimpijskie. To dobry prognostyk przed przygotowaniami do Paryża — podsumował Wołkow.

Exit mobile version