Brazylia – Rajd Sertoes: „meta durniu!”. Rafał Sonik… unika przygód

Etap maratoński. „SuperSonik” z szansą na lidera w Pucharze Świata

Kolejne trzy dni rajdu Sertoes w Brazylii nie zmieniły znacząco układu w klasyfikacji zmagań.

Rafał Sonik utrzymuje stabilne tempo i wystrzega się przygód, zmierzając pewnie w stronę mety. Piąty dzień zmagań był etapem maratońskim, na którym nie można było korzystać z serwisu. Doświadczony Polak pokonał go bez większych problemów i jest coraz bliżej osiągnięcia celu.

– Jadę swój rajd, na swoje możliwości. Marcelo Medeiros jest zbyt doświadczonym zawodnikiem na tych trasach, żebym mógł z nim konkurować bez podejmowania nadmiernego ryzyka. Dla mnie najważniejsze są punkty do Pucharu Świata, więc trzymam tempo, które uważam za bezpieczne i odpowiednie do warunków – podkreślił Rafał Sonik po sześciu dniach zmagań.

Polak nadal cieszy się z możliwości jazdy w Brazylii, która ze wszystkich 47 rajdów Pucharu Świata, jakie ukończył, gwarantuje najbardziej zróżnicowany teren i najpiękniejsze widoki. Tegoroczna edycja jest dość „sprinterska”, ale nie brakuje też trudnych technicznie fragmentów trasy.

Rafał Sonik – Dos Sertoes (fot. pras.)

– Początek jednego z ostatnich etapów był bardzo wąski, kręty i z wieloma miejscami oznaczonymi w roadbooku trzema wykrzykniki, symbolizującymi duże niebezpieczeństwo. Trzeba było cały czas uważać. To była przedziwna, wąziutka przecinka w niskim lesie z przewianymi skokami w różne strony. Jechałem niezwykle ostrożnie, bo droga była prosta, prędkość duża, a nierówności nieregularne. Aż się dziwię, jak mogły tamtędy przejechać znacznie szersze samochody. Potem czekał nas piękny fragment trialowy na skałach. Rzadko na odcinkach specjalnych zdarzają się aż tak zachwycające widoki – mówił pełen podziwu krakowianin.

Kiedy Rafał Sonik rozpoczynał swoje starty w Rajdzie Dakar, był znany z tego, że na owiewce swojego quada pisał flamastrem: „meta durniu!”. Choć to hasło zniknęło z maszyny dziewięciokrotnego zdobywcy Pucharu Świata, to nie przestaje mu przyświecać w rywalizacji o najcenniejsze trofea. Doświadczenie bowiem uczy, że punkty zdobywa tylko ten, kto dojeżdża do mety, a niekoniecznie ten, który stara się uzyskać jak najlepszy czas.

Po sześciu dniach rywalizacji dziewięciokrotny zwycięzca Pucharu Świata pozostaje na trzecim miejscu w stawce. Taki wynik gwarantuje mu objęcie pozycji lidera w cyklu FIM i oznacza ogromną zaliczkę przed październikowym ściganiem w Maroku oraz listopadowym Abu Dhabi Desert Challenge. Do mety pozostały jednak wciąż trzy wymagające etapy. Walka o zwycięstwo jak na razie toczy się między Manuelem Andujarem i Marcelo Medeirosem, ale decydujące etapy mogą jeszcze przynieść zmianę układu sił.

Exit mobile version