Gdyby nie czujność i właściwa reakcja 11-letniego Jakuba oraz szybkie działanie policjantów, mogło dojść do tragedii.
Policjanci zdążyli na czas i uratowali 4-latka, który stał na parapecie otwartego okna na czwartym piętrze bloku. Nastolatek, widząc tę sytuację, zaalarmował policjantów.
W czwartkowe popołudnie (7 października 2021 r.) policjanci pracowali na miejscu zdarzenia drogowego na ulicy Polnej w Sieradzu (woj. łódzkie). Około godziny 14.30 podszedł do nich nastoletni chłopiec, informując, że na parapecie okna na czwartym piętrze pobliskiego bloku stoi małe dziecko i wyrzuca różne przedmioty.
Policjant sieradzkiej drogówki oraz technik kryminalistyki natychmiast pobiegli w kierunku wskazanego budynku. Zobaczyli, że na najwyższej kondygnacji bloku, na wewnętrznym parapecie otwartego okna stoi mały chłopczyk. Na chodniku pod blokiem leżało kilka wyrzuconych przez niego przedmiotów.
Funkcjonariusze rozmawiali z dzieckiem, tłumacząc mu, aby zeszło z parapetu. Po chwili maluch przykucnął, złapał parapet i zwisał na nim od strony wnętrza mieszkania. Jeden z policjantów pozostał pod blokiem i asekurował ewentualny upadek dziecka. Natomiast drugi pobiegł na górę, aby dostać się do mieszkania. Po kilkukrotnym pukaniu, drzwi otworzyła roztrzęsiona kobieta. Obok niej stała dwójka jej małych dzieci.
30-latka oświadczyła, że na kilka minut ze starszym dzieckiem poszła do kuchni, a 4-latek pozostał w pokoju. Chłopiec prawdopodobnie wszedł na stojącą pod oknem szafkę, otworzył okno i wszedł na parapet.
Dzięki czujności 11-latka wszystko skończyło się dobrze.
(KWP)