Austriacka siedmioboistka Sarah Lagger i niemiecki dziesięcioboista Kai Kazmirek zwyciężyli w 2. Memoriale Wiesława Czapiewskiego w Bydgoszczy.
Adrianna Sułek, ubiegłoroczna triumfatorka i wicemistrzyni Europy, była siódma.
– Nie wyobrażałam sobie, że mogłoby mnie zabraknąć na tym memoriale – mówi najlepsza polska zawodniczka w siedmioboju. Piąty w gronie mężczyzn uplasował się Rafał Horbowicz.
Po sobotnich zmaganiach biało-czerwoni mieli prawo poważnie myśleć o czołowych lokatach. Adrianna Sułek (Brda Bydgoszcz), zajmująca trzecie miejsce po pierwszym dniu memoriału, walczyła o drugie w tym sezonie zwycięstwo w siedmioboju. Z rywalizacji przed niedzielną częścią mityngu wypadła prowadząca po pierwszym dniu Jade O’Dowda. Z nieobecności Angielki, narzekającej na problemy zdrowotne. W pierwszej z niedzielnych konkurencji – skoku w dal – Sułek była piąta (6,04 m). Zwyciężyła w niej najbardziej doświadczona z uczestniczek, 33-letnia Węgierka Rita Nemes, ustanawiając przy okazji swój nowy rekord życiowy (6,30 m). W rzucie oszczepem błysnęła za to druga z Polek. 22-letnia Julia Słocka (AZS AWF Warszawa) „spaliła” pierwszą próbę, ale w trzeciej posłała oszczep na odległość 43,92 metrów i wskoczyła na podium konkurencji.
Przed ostatnią konkurencją siedmioboistek – biegiem na 800 metrów – zapanował duży ścisk w czołówce. Sułek, czwarta w stawce (5110 punktów), traciła 78 „oczek” do liderującej Ukrainki Julii Loban (5188 pkt). Po pierwszym okrążeniu trzecia w biegu Polka opuściła jednak bieżnię.
– Przyznam szczerze, że nie lubię widnieć w środku stawki. Widząc, że dziewczyny mi „odjeżdżają”, śledziłam sytuację na telebimie. Mając świadomość, że zostało 500 metrów do mety, a powoli słabnę, nie chciałam kończyć rywalizacji z wolnym czasem. Dałam z siebie wszystko, ale postanowiłam zejść ze sceny pokonaną. Nie widziałam sensu dalszej rywalizacji, zwłaszcza że wynik byłby daleki od mojego rekordu życiowego. Przyzwyczaiłam kibiców do dobrych rezultatów i wolę dalej tak ich rozpieszczać – wyjaśnia Sułek.
Ostatecznie bieg na 800 metrów kobiet wygrała Nemes (2:11.47). Tuż za Węgierką finiszowała Austriaczka Sarah Lagger (2:13.01) i Niemka Vanessa Grimm (2:14.34). Słocka, druga z Polek, była piąta (2:22.70). Pierwsza trójka ostatniej konkurencji zameldowała się również na podium klasyfikacji generalnej. Rywalizację siedmioboistek wygrała Lagger (6089 pkt) przed Grimm (6058 pkt) i Nemes (6049 pkt). Szósta była Słocka, a siódma Sułek.
– Zrobiłam tyle, ile mogłam i na ile pozwalało mi zdrowie. Skok w dal był bardzo optymistyczny w porównaniu do startu w mistrzostwach Polski, gdzie była istna męczarnia. W Bydgoszczy były z mojej strony skoki powyżej 6 metrów, nawet dobrze pokonywałam rozbiegi. To duży pozytyw, że mój organizm zaczyna reagować na leczenie. W rzucie oszczepem próbował sił z krótkiego rozbiegu. Było to 40 metrów, co zwiastuje, że w dalszej części sezonu uda mi się dołożyć do tego wyniku – wierzy Sułek.
Podczas niedzielnej rywalizacji dziesięcioboistów swoje „pięć minut” mieli też reprezentanci Polski. Konkurs rzutu dyskiem wygrał siódmy po pierwszym dniu memoriału Rafał Horbowicz (Warszawianka, 46,82 m), który następnie w skoku o tyczce zajął wysokie, czwarte miejsce (4,60 m). Stawce dziesięcioboistów długo przewodził Szwajcar Finley Gaio. Piąty zawodnik zeszłorocznych ME w Niemczech pożegnał się z fotelem lidera po rzucie oszczepem. Najdalszą próbę w tej specjalności oddał Czech Adam Helcelet, obejmując tym samym prowadzenie w memoriale. W ostatniej z konkurencji – biegu na 1500 metrów – obejrzeliśmy zwycięstwo drugiego z Polaków. Paweł Wiesiołek (Warszawianka) po wspaniałym finiszu pokonał jako pierwszy linię mety z najlepszym czasem w sezonie (4:35.44). Klasyfikację dziesięcioboju wygrał Niemiec Kai Kazmirek (8038 pkt) przed Helceletem (8034 pkt) i Litwinem Edgarasem Benkunskasem (7947 pkt). Horbowicz, najlepszy z Polaków, był piąty (7717 pkt). Na siódmej pozycji został sklasyfikowany Wiesiołek (7575 pkt).
– Dzień zacząłem, czując się dość niepewnie na rozgrzewce płotkarskiej. Koniec końców udało się zdobyć korzystne miejsce i dobry wynik. Rzut dyskiem poszedł jak najbardziej po mojej myśli, w wieloboju jeszcze tyle nie rzuciłem. W skoku o tyczce zapowiadało się na przełamanie 4,80 metra, ale podczas próby na 4,70 m poczułem ukłucie w mięśniu dwugłowym. Prawdopodobnie odnowiła się kontuzja, przez którą nie startowałem w MP. Długo myślałem, czy startować na 1500 m, ale dotruchtałem w butach na 5 minut. Wynik 7717 punktów jeszcze dwa lata temu brałbym w ciemno, a teraz w ogóle mnie nie zadowala – podsumowuje Horbowicz.
Przy okazji startu siedmioboistek i dziesięcioboistów rozegrano też konkursy skoku o tyczce pań i rzutu oszczepem panów. Najlepsi byli Emilia Kusy (SKLA Sopot, 4,12 m) oraz Marcin Krukowski (Warszawianka, 76,24 m).
Weekendowy Memoriał Wiesława Czapiewskiego był drugą edycją tych zawodów.. Wśród uczestników nie brakowało medalistów największych światowych imprez. Jak zapewniają organizatorzy, dołożą wszelkich starań, aby w kolejnych latach doczekać się następnych mityngów ku pamięci Czapiewskiego – byłego dziesięcioboisty, a później znakomitego trenerem prowadzącego m.in. Sebastiana Chmarę, Artura Kohutka, Pawła Wojciechowskiego czy Sułek.
– Organizacyjnie wszystko było na najwyższym poziomie. Bardzo się cieszę z wysokiego poziomu w dziesięcioboju, gdzie dwóch zawodników przekroczyło 8000 punktów. W tym roku obsada była naprawdę świetna. Szkoda, że tym razem nie wygrała nasza Ada Sułek. Uczciliśmy pamięć Wiesława Czapiewskiego bardzo dobrymi wynikami. Na wielobojowej, europejskiej mapie Bydgoszcz na stałe wpisała się do kalendarza imprez i już teraz mogę zaprosić na następną edycję, która prawdopodobnie będzie na miesiąc przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu – mówi Krzysztof Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki w Bydgoszczy i dyrektor 2. Memoriału Wiesława Czapiewskiego w Bydgoszczy.
– Mimo słabej dyspozycji zdrowotnej, wbrew mojemu sztabowi stanęłam na linii startu. Nie wyobrażałam sobie, żeby miało mnie zabraknąć na tym memoriale. Nadal chcę, aby przy moim nazwisku było jakieś powiązaniem z trenerem Czapiewskim. Na szczęście, w tym roku nie został pobity rekord mityngu i zostaje przy mnie (śmiech). Lubię startować w Bydgoszczy, wśród swojej publiczności i bliskich. Wierzę, że w roku olimpijskim, gdy forma będzie dużo, dużo wyższa, dostosuję Memoriał Wiesława Czapiewskiego pod siebie. Będzie to dla mnie przetarcie przed igrzyskami w Paryżu. Może być rewelacyjnie bez względu na to, jaka będzie pogoda – dodaje Sułek.